Kontynuacja.
Tylko że później się wzajemnie oceniają, jak przyszli ubrani, że tego i tamtego to nie było, a jeszcze inny do spowiedzi nie chodzi.
Są na mszy, ale bardziej interesują ich inni ludzie, niż sama obecność Boga.
Chodzą tam tak z automatu.
Bo inni chodzą.
Są jak maszyny, które ciągle powtarzają te same ruchy. Jakby nie mieli własnej woli i nie zapytali ,,po co?". Chodzą, bo ich przodkowie chodzili, rówieśnicy chodzą. Nie czują Boga. Chodzą, bo tak się nauczyli, bo presja otoczenia im każe.
Czy to jest sprawiedliwe wobec Stwórcy?
Poza tym niektórzy całe życie szukają Boga, jednocześnie nie twierdząc, że mają Go w sobie.
Jeśli we wszelkich modlitwach zamienimy słowo ,,wierzę" na ,,wiem", to Bóg stanie się mniej Bogiem? Nie sądzę. Myślę, że nasza wiara zmieni się w wiedzę, czyli jeszcze umocni.
Byłoby cudownie, gdyby na ten świat przyszedł człowiek łączący w sobie naukę i duchowość. Taki, który będzie potrafił to uczynić. Dla ludzi jedno wyklucza drugie.
Ludzie szukają Boga w kościołach. W ich zimnych murach. Sądzą, że On się tam zamyka i w niedzielę liczy, ilu z nich do niego przyszło. Nie, kościół to tylko miejsce spotkań wiernych. Bóg jest wszędzie i wszystkim.
Naucz się odnajdować go w drzewach, słońcu, chmurach, kwiatach, rzekach, morzach, piaskach pustyni, skałach, powietrzu, chłodzie wiatru, deszczu, pomocnej dłoni, uśmiechu ludzi, ich dobrych uczynkach.
I w sobie przede wszystkim.
On jest wszędzie.
Poza tym skąd pewność, że niewidzialny Bóg nie jest widzialną Naturą, którą tak wielu z nas niszczy.
Jeśli jest wszędzie, to i w niej jest Jego cząstka.
A Ty szukasz Go gdzieś daleko, z utęsknieniem, że kiedyś spotkasz go w niebie. A On jest tutaj - obok Ciebie. I w Tobie.
Dodam też, że jestem przekonany, iż zmartwychwstanie Jezusa miało miejsce. Przez 40 kolejnych lat po tym wydarzeniu Jego uczniowie głosili wieść o zmartwychwstaniu. Byli za to bici, torturowani, poniżani, a mimo to nadal głosili.
W przypadku afery Watergate zamieszani w nią ustalili sobie jedno wspólne kłamstwo i utrzymali je przez - zdaje się - 3 dni. Potem się rozsypało.
Nie sądzę, aby ktoś przez 40 lat w tak ciężkich warunkach powtarzał kłamstwo.
Niby kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą, ale któż chciałby się za nie aż tak poświęcać.
Zresztą sama modlitwa też nie musi być taka, jaką odmawia się w kościołach. Każdy może się modlić na swój własny sposób. Nie sądzę, aby Bóg miał mu to za złe. Modlitwa, to rozmowa z Nim, a słowa możemy dobierać sobie sami.
A pewność istnienia Boga jest dla mnie lepsza, niż tylko wiara w niego.
I nie przeszkadza mi w tym nauka. Wszystko ma jego cząstkę.
Święte księgi są tylko spisem wskazówek, a także zbiorem dziejów proroków i nie tylko.
Nie wierzę w Boga.
Ja wiem, że istnieje. Jestem tego pewien.
Są na mszy, ale bardziej interesują ich inni ludzie, niż sama obecność Boga.
Chodzą tam tak z automatu.
Bo inni chodzą.
Są jak maszyny, które ciągle powtarzają te same ruchy. Jakby nie mieli własnej woli i nie zapytali ,,po co?". Chodzą, bo ich przodkowie chodzili, rówieśnicy chodzą. Nie czują Boga. Chodzą, bo tak się nauczyli, bo presja otoczenia im każe.
Czy to jest sprawiedliwe wobec Stwórcy?
Poza tym niektórzy całe życie szukają Boga, jednocześnie nie twierdząc, że mają Go w sobie.
Jeśli we wszelkich modlitwach zamienimy słowo ,,wierzę" na ,,wiem", to Bóg stanie się mniej Bogiem? Nie sądzę. Myślę, że nasza wiara zmieni się w wiedzę, czyli jeszcze umocni.
Byłoby cudownie, gdyby na ten świat przyszedł człowiek łączący w sobie naukę i duchowość. Taki, który będzie potrafił to uczynić. Dla ludzi jedno wyklucza drugie.
Ludzie szukają Boga w kościołach. W ich zimnych murach. Sądzą, że On się tam zamyka i w niedzielę liczy, ilu z nich do niego przyszło. Nie, kościół to tylko miejsce spotkań wiernych. Bóg jest wszędzie i wszystkim.
Naucz się odnajdować go w drzewach, słońcu, chmurach, kwiatach, rzekach, morzach, piaskach pustyni, skałach, powietrzu, chłodzie wiatru, deszczu, pomocnej dłoni, uśmiechu ludzi, ich dobrych uczynkach.
I w sobie przede wszystkim.
On jest wszędzie.
Poza tym skąd pewność, że niewidzialny Bóg nie jest widzialną Naturą, którą tak wielu z nas niszczy.
Jeśli jest wszędzie, to i w niej jest Jego cząstka.
A Ty szukasz Go gdzieś daleko, z utęsknieniem, że kiedyś spotkasz go w niebie. A On jest tutaj - obok Ciebie. I w Tobie.
Dodam też, że jestem przekonany, iż zmartwychwstanie Jezusa miało miejsce. Przez 40 kolejnych lat po tym wydarzeniu Jego uczniowie głosili wieść o zmartwychwstaniu. Byli za to bici, torturowani, poniżani, a mimo to nadal głosili.
W przypadku afery Watergate zamieszani w nią ustalili sobie jedno wspólne kłamstwo i utrzymali je przez - zdaje się - 3 dni. Potem się rozsypało.
Nie sądzę, aby ktoś przez 40 lat w tak ciężkich warunkach powtarzał kłamstwo.
Niby kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą, ale któż chciałby się za nie aż tak poświęcać.
Zresztą sama modlitwa też nie musi być taka, jaką odmawia się w kościołach. Każdy może się modlić na swój własny sposób. Nie sądzę, aby Bóg miał mu to za złe. Modlitwa, to rozmowa z Nim, a słowa możemy dobierać sobie sami.
A pewność istnienia Boga jest dla mnie lepsza, niż tylko wiara w niego.
I nie przeszkadza mi w tym nauka. Wszystko ma jego cząstkę.
Święte księgi są tylko spisem wskazówek, a także zbiorem dziejów proroków i nie tylko.
Nie wierzę w Boga.
Ja wiem, że istnieje. Jestem tego pewien.