Jest najzwyklejszy dzień znowu siadasz na motocykl, Wciskasz nerwowo zapłon, chcesz zostawić kłopoty. Pędzisz znajomą ścieżką, znasz tą drogę na pamięć, Powoli bez pośpiechu, toczysz swoją Yamahę.Dzieciaki gdzieś na przejściu machają znów do Ciebie, Dla Nich odcinasz zapłon One właśnie są w niebie, Mijasz grupę znajomych dla wszystkich Lewa W Górę, Myślisz o tym co będzie, za rok, za dzień, minutę.Kilometr jak sekunda, 100 zaś jest jak godzina, Zatrzymujesz maszynę, dzwoni Twoja rodzina: 'Kochanie wróć do domu, bo syn Twój strasznie tęskni' Nie mija ziom pięć minut i już do domu pędzisz.Zbliżasz się do krzyżówki, w oddali widzisz syna, Jesteś już prawie w domu, krzyżówka się zaczyna, Lecz na wczesnym czerwonym, wymusił gówniarz z bejcy, Poległeś w trudnej walce, DO KRWI ZACISKAM PIĘŚCI.