Cholera jasna przepraszam motylki. Obecnie trochę zjebałam, ale właśnie jestem w trakcie tworzenia jednej diety.WRACAM ZA TYDZIEŃ, DOKŁADNIE 12 CZERWCATrzymajcie się chudo, nadrobię wszystko
Beznadziejnie.Muszę ułożyć sobie nowe ćwiczenia. Chciałam też pojechać do sklepu po dwie koszulki (widziałam śliczne na stronce, aaa), piłeczki, skakanke i przeczyszczacze (bo mi się skończyły), ale chuj jasny to strzelił - "masz się uczyć"Wrr, zaraz kogoś pogryze:<
Z racji tego, że nie chce zaśmiecać swojego aska - wieczorem usunę niektóre pytania i stworze jedno, w którym na wszystko odpowiem. Nie usuwam bilansów. Jeśli chcecie możecie wysyłać serduszka lub inne emotikony, to będę pod tym pisać kalorie jakie wchłonęłam.
pytam o jedzenie, bo pisalaś że wyrzucasz jak Ci coś dają. Kiedyś też tak robiłem a potem uświadomiłem sobie że za to płacą, a by zapłacić muszą pracować.
Aaa, okej wybacz.Też często na swoją rękę kupuje jakieś produkty i o nic ich nie proszę (jeśli chodzi o kupienie mi owoców lub warzyw). Można powiedzieć, że do takich zakupów sama się dokładam. Często mama do mnie dzwoni, żebym po szkole zrobiła jej zakupy za swoje pieniądze. Obiadów też nie jem codziennie, zazwyczaj wracam później i mówię, że jadłam na mieście albo u kolegów. Jak już jest obiad, to niestety tak robię jak niżej napisałam.
nie jest Ci glupio że wyrzucasz do śmieci czas Twojem mamy czy taty - w pracy?
Nie wiem czy dobrze rozumiem pytanie.Mimo, że mieszkam z rodzicami (po ukończeniu 18 to się zmieni), to i tak rzadko się do siebie odzywamy. Myślę, że nie marnuje ich czasu
Aa, w takim razie świetnie! Gratuluję, prawdziwa silna wola
Jeju dziękuje!!Jeśli macie jakieś pro tipy na zrezygnowanie z jedzenia, to możecie pisać!Ja zawsze jak mama nakłada mi obiad, to wsypuje dużo soli. Tak, abym nie mogła tego zjeść
BILANSRanek:Kawa - 2 kcalObiad:1 jabłko - 117 kcal 1 gruszka - 95,7 kcal 2 jajka na twardo - 155 kcal16:00-17:52 - spacer1 jabłko - 72,8 kcal 1 kawa - 2 kcalKolacja:1 kawa - 2 kcalRazem: 446,5 kcal jeśli dobrze policzyłam.Musiałam się strasznie powstrzymywać, bo w lodówce miałam ciasto, a w szafkach ulubione 4 czekolady.Jestem z siebie zadowolona, że nie zjadłam więcej, ale ughh. . . We wtorek ważenie!!
Oh, nie ma czego szanować. U mnie to niestety różnie bywa, teraz jestem bardzo zmotywowana, ale ostatnio po sześciu dniach głodówki musiałam coś zjeść, bo mnie rozrywało. Skończyło się to na pochłonięciu jednej czekolady i dwóch talerzy szpinaku z makaronem. Kalorie spalone, waga nie wróciła.Zauważyłam, że jak mam kontakt z innymi ludźmi to prościej idzie mi gubienie kilogramów!
Póki co na żadnej. Skończyłam dietę baletnicy i schudłam na niej siedem kilogramów!Teraz startuje z głodówkami i pochłanianiem jak najmniejszej ilości jedzenia. Może znajdę dzisiaj jakąś dietę, chcę dobić to nieszczęsne 53 kilogramy do 13 czerwca.Trzymajcie kciuki!
Rano:Wzięłam tylko witaminy i magnez na wzmocnienie. Oczywiście woda do szkoły obowiązkowa.Obiad:Nic, za to długi pięciogodzinny spacerKolacja:Dwa jabłka (około 140 kalorii) i malutki pomidor (około 12 kalorii) Do tego herbatka ziołowa (3 kalorie) i dwudziestominutowy spacer z papierosem.Łącznie 155 kalorii. Nie ma tragedii!