Wyobraź sobie, że masz tydzień wolnego i możliwość pojechania w dowolne miejsce świata – gdzie by to było?
Ostatnio marzy mi się wyjazd w góry. Wyobraźcie sobie to chłodne, górskie powietrze o szóstej rano. Siedzicie na balkonie w drewnianej chatce, pijąc kubek gorącej kawy. A w tle - ciągnące się pasma górskie, zieleń lasów...i pobudzający zapach powietrza.
Czy popularność jest dla Ciebie ważna? Chcesz, żeby ludzie Cię znali i być może wręcz podziwiali? A może wolisz jednak być taką cichą myszką? Jak myślisz, jak sława wpłynęłaby na Ciebie? Pozytywnie, czy może zepsułaby Cię doszczętnie?
Nie chciałabym być popularną osobą bo za bardzo cenię swoją prywatność. Sława zrobiłaby ze mnie człowieka nerwowego i zestresowanego... Na samą myśl mam dreszcze. Nie ma to nic wspólnego z byciem szarą myszką... Bez sensu. To, że ktoś nie czuję potrzeby atencji, nie oznacza że nie może być duszą towarzystwa.
Hm... Pierwsze poważne rozczarowanie? Dalej nie potrafię określić, czy obecnie jestem rozczarowana postawą człowieka, o którym myślę, czy może sobą. Kiedy jest się młodą, szukającą swojego miejsca na ziemi osobą, kształtuje się nasz światopogląd...wielu rzeczy nie dostrzegamy, o pewne chcemy walczyć, bo wydaje nam się, że możemy coś zmienić.. Ale z góry są przegraną sprawą. I tutaj nasuwa mi się pytanie - czemu z uporem dziecka, wiedząc o całym przekłamanym obrazie, dążyłam do podtrzymania "relacji"... I jak bardzo trzeba być zagubioną osobą, aby broniąc się, zabić snute wizje w drugim człowieku?
Cierpię na dziwną przypadłość. Załóżmy, że osoba X jest atrakcyjna dla świata, ale ma okropny (według mnie), charakter. Taka osoba automatycznie staje się dla mnie nieatrakcyjna pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Załóżmy również, że osoba Y jest dosyć przeciętna, ale dostrzegam wiele atrakcyjnych cech osobowości. Tak - jak się domyślacie - Y będzie pasować mi w sferze wyglądu i uznam, że jest piękna.