Co mam świętować? Nie jestem typem osoby gloryfikującej porażki.
Mogę złożyć hołd tym, którzy walczyli, poświęcali i oddawali własne życie, aby wyrwać się spod rąk ciemiężcy i żeby Polska była wolna; rozumiem pobudki, przyczyny i powody, dla których mieszkańcy Warszawy chwycili za broń; szanuję i podziwiam, jestem wdzięczna. Mimo wszystko nie popieram Powstania Warszawskiego, bo uważam je za totalnie niedopracowane, impulsywne, nieperspektywistyczne, nieprzemyślane i słabe, patrząc na całość towarzyszących okoliczności i sytuacji, w jakiej znajdowali się Warszawiacy i ogólnie Polska.
Wiem, że może przyjmując obecną percepcję, znajdując się w 2024r. i mając określoną wiedzę historyczną, to może "łatwo się mówi" (ktoś mógłby tak stwierdzić), ale ja naprawdę na ten zryw patrzę inaczej niż jakaś część - być może nawet większa - Polaków. Nie jestem zwolenniczką tego powstania, nie popieram romantyzmu narodowego i postawy, jakoby lepiej byłoby umierać na stojąco niż żyć na klęcząco, ale zachować naród i myśleć dalekowzrocznie. Historia pokazuje nam, że Polacy dosyć często dalekowzroczni nie byli, dlatego później na tym jeszcze bardziej cierpieli i konsekwencje były tragiczne.
Domyślam się, że pewnie dużo osób się ze mną tutaj nie zgodzi, i będzie "ajj wajj, zdrajczyni, kolaborantka, co ty tam wiesz, pewnie żyjąc w tamtych czasach myślałabyś inaczej", srutututu majtki z drutu. Nie wiem, być może. Ale żyjąc w tych, nie mam o tym powstaniu zbyt dobrego zdania. Według mnie nie powinno do niego dojść.
View more