Czy kiedyś dane Ci było myśleć o tym, by przez jeden dzień zamienić się ciałami z najlepszym znajomym bądź przyjacielem i zobaczyć jak funkcjonuje w życiu codziennym?
Nie przypominam sobie, abym wcześniej myślała o czymś takim.
Pierwszy sezon oglądałam kilka miesięcy temu, więc nie pamiętam dokładnie do kogo pałałam sympatią, ale wiem, że bardzo lubiłam Tony'ego i Jeffa (chociaż on akurat nie był bardzo istotną postacią). W drugim sezonie polubiłam wiele postaci, ale w szczególności Zacha, Tony'ego, Cyrusa i Justina. W trzecim sezonie moimi faworytmi byli Jessica, Justin i Tony. Natomiast w czwartym sezonie uwielbiałam Justina i Tony'ego, a nawet polubiłam Tylera.
Jestem świeżo po trzecim sezonie, więc to idealna okazja, aby się wypowiedzieć; początkowo nie było mi żal Bryce'a. Uważałam, że to co go spotkało było karą za Hannah, Jessice, Chloe i inne dziewczyny. Moje podejście zmieniło się w trakcie szóstego odcinka, a dokładnie podczas wspomnień jego mamy. Wtedy poczułam ogromne współczucie. Wielokrotnie przeszło mi przez myśl, że zasłużył na drugą szansę. Być może moje odczucia względem tego bohatera nie są słuszne. Nie mnie to oceniać, ale sądzę, iż nasze błędy nie definiują tego, kim jesteśmy. Owszem, to co zrobił Bryce było okropne i nic nie jest w stanie go usprawiedliwić, ale pamiętajmy, że on naprawdę żałował tego, czego się dopuścił. Pragnął się zmienić, chciał pomagać innym i chronić ich przed kimś takim, jak on wcześniej. Chciałbym podkreślić, że jest pierwsza nad ranem i nie wiem, czy cokolwiek co tutaj napisałam ma sens, mam nadzieję, że tak ?
Szczerze powiedziawszy, to nie wiem. Internet wypełnia prawie każdą wolną chwilę, jaką posiadam; oglądam filmiki na YouTube, przeglądam Pinteresta/Instagrama lub czytam coś na wattpadzie.