Wykonawcy/dzieła, których pomimo obiektywnie - mniej lub bardziej - nędznego poziomu zdarza Ci się z przyjemnością słuchać? Mówiąc wprost chodzi po prostu o Twoje guilty pleasures.
Świetne pytanie!
Chociaż nie bardzo wiem z której strony je ugryźć, bo odpowiedź w dużej mierze zależy od tego jaką przyjmiemy definicję dobrej muzyki. Mimo wszystko to nie jest taka prosta sprawa, bo w poszczególne utwory wchodzi cała masa składowych zaczynając od melodii, poprzez gatunek, umiejętności muzyków, skomplikowanie utworu a kończąc na tekście. Jeśli o mnie chodzi to żeby coś mi się w mniejszym lub większym stopniu podobało musi mieć chociaż tę melodię. Niekoniecznie wybitną, szczególnie oryginalną czy skomplikowaną, ale w jakiś sposób zapadającą w pamięć. Wystarczy chwytliwy refren żeby przyjemnie mi się tego słuchało pomimo świadomości, że nie jest to szczególnie wybitne dzieło.
Myślę, że w ten opis idealnie wpisuje się na przykład Nickelback. Tak, najbardziej znienawidzony zespół świata. XD Ale co poradzę, że mają goście dryg do chwytliwych melodii. Nie grają może wybitnie, umieściłabym ich raczej razem z całą resztą zespołów grających po prostu radiowego rocka, ale uważam, że tak ogromny hejt jest zupełnie nieadekwatny. Znam większość ich dyskografii i nie są wcale jakoś gorsi od innych zespołów grających w ten sposób. W swojej "specjalizacji" sprawdzają się idealnie. Ale to już na inny wywód. W każdym razie mam do nich dużą dozę sympatii, po części przez sentyment mimo że raczej nie słucham ich na co dzień. Chociaż ostatnio słuchałam trochę nowej płyty i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Może coś więcej o tym napiszę.
No i teraz zaczynają się schody. Spośród moich ulubionych zespołów namiętnie hejtowany jest też chociażby Linkin Park, ale tak naprawdę ja ich muzyki wcale nie postrzegam jako słabej. Wręcz przeciwnie, mają całą masę świetnych utworów wartych uwagi, dobre teksty z głębszym przesłaniem no i już niestety nie, ale mieli także unikatowy wokal Chestera i dopełniający go rap Mike'a. Moim zdaniem to wystarczający powód by w jakimś stopniu ich docenić, tym bardziej, że mieli niemały wpływ na muzykę, bo poniekąd stworzyli w swoim gatunku coś nowego jak na tamte czasy. Jeśli ktoś uważa ich za słabych to w porządku, ma do tego pełne prawo, ale ja jako osoba znająca ich dyskografię oraz słuchająca także muzyki uchodzącej za dobrą się z tym nie zgadzam więc również nie postrzegam ich w kategorii guilty pleasure. I właściwie to samo mogę powiedzieć o wielu innych zespołach. Jeżeli już czegoś słucham to zazwyczaj właśnie dlatego, że dostrzegam tym coś wartego uwagi dlatego ciężko wymienić mi konkretne zespoły czy albumy. Moje guilty pleasures to zazwyczaj po prostu jakiś średniej jakości pop z radia (nie liczę tego dobrego). Nieczęsto, ale się zdarza. Na chwilę obecną przychodzi mi do głowy na przykład takie Timber Pitbulla. Umówmy się, muzyka to raczej mierna, ale tak zajebiście wpada w ucho, że mimo to uwielbiam ten kawałek. I takich kawałków jest cała masa. Mogłabym nawet zrobić jakąś przykładową listę. Znając życie trochę by się tego uzbierało. XD
https://www.youtube.com/watch?v=hHUbLv4ThOo
Chociaż nie bardzo wiem z której strony je ugryźć, bo odpowiedź w dużej mierze zależy od tego jaką przyjmiemy definicję dobrej muzyki. Mimo wszystko to nie jest taka prosta sprawa, bo w poszczególne utwory wchodzi cała masa składowych zaczynając od melodii, poprzez gatunek, umiejętności muzyków, skomplikowanie utworu a kończąc na tekście. Jeśli o mnie chodzi to żeby coś mi się w mniejszym lub większym stopniu podobało musi mieć chociaż tę melodię. Niekoniecznie wybitną, szczególnie oryginalną czy skomplikowaną, ale w jakiś sposób zapadającą w pamięć. Wystarczy chwytliwy refren żeby przyjemnie mi się tego słuchało pomimo świadomości, że nie jest to szczególnie wybitne dzieło.
Myślę, że w ten opis idealnie wpisuje się na przykład Nickelback. Tak, najbardziej znienawidzony zespół świata. XD Ale co poradzę, że mają goście dryg do chwytliwych melodii. Nie grają może wybitnie, umieściłabym ich raczej razem z całą resztą zespołów grających po prostu radiowego rocka, ale uważam, że tak ogromny hejt jest zupełnie nieadekwatny. Znam większość ich dyskografii i nie są wcale jakoś gorsi od innych zespołów grających w ten sposób. W swojej "specjalizacji" sprawdzają się idealnie. Ale to już na inny wywód. W każdym razie mam do nich dużą dozę sympatii, po części przez sentyment mimo że raczej nie słucham ich na co dzień. Chociaż ostatnio słuchałam trochę nowej płyty i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Może coś więcej o tym napiszę.
No i teraz zaczynają się schody. Spośród moich ulubionych zespołów namiętnie hejtowany jest też chociażby Linkin Park, ale tak naprawdę ja ich muzyki wcale nie postrzegam jako słabej. Wręcz przeciwnie, mają całą masę świetnych utworów wartych uwagi, dobre teksty z głębszym przesłaniem no i już niestety nie, ale mieli także unikatowy wokal Chestera i dopełniający go rap Mike'a. Moim zdaniem to wystarczający powód by w jakimś stopniu ich docenić, tym bardziej, że mieli niemały wpływ na muzykę, bo poniekąd stworzyli w swoim gatunku coś nowego jak na tamte czasy. Jeśli ktoś uważa ich za słabych to w porządku, ma do tego pełne prawo, ale ja jako osoba znająca ich dyskografię oraz słuchająca także muzyki uchodzącej za dobrą się z tym nie zgadzam więc również nie postrzegam ich w kategorii guilty pleasure. I właściwie to samo mogę powiedzieć o wielu innych zespołach. Jeżeli już czegoś słucham to zazwyczaj właśnie dlatego, że dostrzegam tym coś wartego uwagi dlatego ciężko wymienić mi konkretne zespoły czy albumy. Moje guilty pleasures to zazwyczaj po prostu jakiś średniej jakości pop z radia (nie liczę tego dobrego). Nieczęsto, ale się zdarza. Na chwilę obecną przychodzi mi do głowy na przykład takie Timber Pitbulla. Umówmy się, muzyka to raczej mierna, ale tak zajebiście wpada w ucho, że mimo to uwielbiam ten kawałek. I takich kawałków jest cała masa. Mogłabym nawet zrobić jakąś przykładową listę. Znając życie trochę by się tego uzbierało. XD
https://www.youtube.com/watch?v=hHUbLv4ThOo
Liked by:
ashie
Pieseł
Quote Unquote