Hanya Yanagihara "Małe życie"
Przede wszystkim, uważam, że jest to naprawdę dobra powieść.
Porusza ważne tematy, jest dobrze napisana, ma bardzo dobrze i ciekawie wykreowane postacie, jest mnóstwo różnych wątków, ale czytelnik nie powinien się z nimi pogubić, jest też dużo opisów wszystkiego, więc trzeba przygotować się na dość rozwlekłą narrację, a nie szybką, intensywną akcję w każdym rozdziale.
Czy jest smutna? Jest smutna, jest emocjonalna, jest wzruszająca, jest bolesna.
Jednak dla mnie nie była smutna w taki sposób, żeby płakać nad losami bohaterów. Nie płakałam, nie załamałam się, nie potrzebuję terapii, nic z tych rzeczy.
Na pewno skłoniła mnie do kilku refleksji, ale przede wszystkim była dla mnie tak życiowo smutna, bo ja zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest wymyślona przez kogoś bajka, to nie jest scenariusz do filmu science fiction, to jest po prostu życie i codzienność wielu ludzi na tym świecie, i to jest przykre.
Dla mnie czytanie tej książki to nie była trudna psychicznie przeprawa, ale ja mówię to z punktu widzenia osoby znającej realia tego świata, osoby widzącej i słyszącej już wiele, osoby zajmującej się na co dzień trudnymi tematami, z punktu widzenia osoby, której recenzent pracy dyplomowej zapytał, jak dała radę psychicznie przebrnąć przez tematykę swojej pracy.
Ale, to że moje granice są przesunięte, to nie znaczy, że generalnie książka nie jest trudna.
Uważam, że na okładce powinien być jeden wielki trigger warning, bo tematy poruszane w tej książce wcale nie są proste.
Odradzałabym czytanie tej książki osobom wrażliwym, osobom po różnego rodzaju traumach, osobom zmagającym się z lękami, osobom chorującym na depresję.
Porusza ważne tematy, jest dobrze napisana, ma bardzo dobrze i ciekawie wykreowane postacie, jest mnóstwo różnych wątków, ale czytelnik nie powinien się z nimi pogubić, jest też dużo opisów wszystkiego, więc trzeba przygotować się na dość rozwlekłą narrację, a nie szybką, intensywną akcję w każdym rozdziale.
Czy jest smutna? Jest smutna, jest emocjonalna, jest wzruszająca, jest bolesna.
Jednak dla mnie nie była smutna w taki sposób, żeby płakać nad losami bohaterów. Nie płakałam, nie załamałam się, nie potrzebuję terapii, nic z tych rzeczy.
Na pewno skłoniła mnie do kilku refleksji, ale przede wszystkim była dla mnie tak życiowo smutna, bo ja zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest wymyślona przez kogoś bajka, to nie jest scenariusz do filmu science fiction, to jest po prostu życie i codzienność wielu ludzi na tym świecie, i to jest przykre.
Dla mnie czytanie tej książki to nie była trudna psychicznie przeprawa, ale ja mówię to z punktu widzenia osoby znającej realia tego świata, osoby widzącej i słyszącej już wiele, osoby zajmującej się na co dzień trudnymi tematami, z punktu widzenia osoby, której recenzent pracy dyplomowej zapytał, jak dała radę psychicznie przebrnąć przez tematykę swojej pracy.
Ale, to że moje granice są przesunięte, to nie znaczy, że generalnie książka nie jest trudna.
Uważam, że na okładce powinien być jeden wielki trigger warning, bo tematy poruszane w tej książce wcale nie są proste.
Odradzałabym czytanie tej książki osobom wrażliwym, osobom po różnego rodzaju traumach, osobom zmagającym się z lękami, osobom chorującym na depresję.