Tak, raz i mimo mojego lęku wysokości bawiłem się tam świetnie. Było trochę strachu i adrenaliny, ale w ilości kontrolowanej i pozwalającej mi się jeszcze czuć pewnie. A przy tym fajne wyzwanie.
Ogólnie to do mnie przychodzi bardzo rzadko ktokolwiek. Staram się trochę tam ogarnąć zazwyczaj, ale też chcę, żeby wyglądało to naturalnie. A często to w ogóle ktoś wpada bez uprzedzenia i dość spontanicznie więc musi się pogodzić z tym co jest.
Hipotetycznie nie, ale jak zobaczyłem jakie fajne mieszkanko ma dzięki temu mój kumpel, to trochę inaczej zaczyna się o tym myśleć. Stan wciąż surowy, ale będzie tylko lepiej!
To nie mem, to rzeczywistość na Oliwie... W sumie to znak w bardzo słusznym miejscu, bo uliczka obok wąska i czołg miałby problemy.
Szczerze to tak. Polska jest naprawdę całkiem bezpiecznym krajem, z pewnością nie idealnym do życia, ale mogło się trafić gorzej. Generalnie wiadomo, w każdym mieście są miejsca, w które nie należy wchodzić i gdzie można zarobić kosę pod żebra, ale o takich miejscach zazwyczaj się wie i unika. A przy okazji istnieje coś takiego jak instynkt samozachowawczy. No ale to i tak nic w porównaniu z gangami biegającymi po miastach w zachodniej Europie i strefami no-go, gdzie policja nawet nie wchodzi. I generalnie jak porównamy się z zachodnią Europą, to u nas naprawdę jest bezpiecznie. Nawet jak zestawimy tfu! Warszawę z Paryżem, Berlinem czy Londynem, to nie jest tam tak źle.
Cieszmy się, że nie jesteśmy tak postępowi i otwarci jak oni xd No i wolę, żeby drogie mi kobiety nie musiały obawiać się chodzić same ulicą.
A poza tym wszystkim tym wewnętrznym, to cieszę się też, że żyję w kraju, w którym wojsko i straż graniczna naprawdę broni granic (i co ważne, robi swoje nawet mimo zmiany władzy!).
View more
Kiedyś odpowiedź byłaby bardzo prosta i szybka, a brzmiałaby "Teksas", ale dziś nie jest to już dla mnie takie oczywiste, odkąd trochę więcej poczytałem o różnych stanach. Oczywiście Teksas dalej bardzo chętnie, w końcu to cholernie amerykański i cholernie południowy stan, pełen wolności.
No ale człowiek zagłębia się cały czas w temat stanów (które coraz bardziej zaczynam traktować jako taką drugą Europę, gdzie jest po prostu 50 krajów) i dochodzą też nowe stany. Bardzo zaciekawiło mnie Wyoming, stan bardzo bezpieczny, a jednocześnie pełen broni, najlepszego ponoć barbecue i grilla. No i jeszcze nie mogę zapomnieć o Luizjanie, do której od wielu lat mam sentyment, trochę jeszcze zwiększony wyobrażeniem, poniekąd fantazmatem na temat południowości tego stanu (ach, jakbym znowu "Jezebel" oglądał). No i w ogóle bardzo chętnie bym zwiedził większość tego zapomnianego przez turystów i pogardzanego przez sporą część Amerykanów ichniego Południa - Alabama, Georgia, Missisipi, Arkansas...
Gdzieś tam obok tego chętnie zobaczyłbym również południowe ojczyzny whiskey, Tennessee i Kentucky. Z północnego wschodu interesują mnie dwa dość mało raczej znane stany - New Hampshire (choć to jest kwestia pewnej dość osobistej znajomości, która wpłynęła na pozytywne skojarzenie przestrzeni) oraz Rhode Island, najmniejszy stan USA, no tutaj oczywiście dlatego że to ojczyzna wielkiego Lovecrafta.
View more
Ideał jest czymś do czego generalnie powinno się dążyć w wielu aspektach. Nie osiągnie się go, ale dążenie do niego może zawierać element transcendentalny i generalnie pozytywny dla człowieka. Postrzeganie czegoś jako idealne nie jest do końca ani jednym, ani drugim. Czym więc? Ano powiedziałbym, ze czymś całkowicie ludzkim, bo normalne jest, że idealizujemy postrzegane obrazy za pomocą podświadomości, de facto widząc w nich to, co chcemy widzieć, a jednocześnie świadomością, rozumowo wiemy, że ideał jako taki jest nieosiągalny, choć istnieje na płaszczyźnie, no właśnie, ideowej, jako pewien abstrakt.
Wydaje mi się, że tylko bezrefleksyjni głupcy nie mają w sobie cienia zaniepokojenia rozwojem technologii. Owszem, bardzo wierzę w potęgę ludzkiego rozumu (choć może wiara nie jest tu właściwym określenie, wszak nauce nie powinno się stawiać świątyń, gdyż jest tylko narzędziem, a nie celem samym w sobie), ale przy tym wszystkim przychodzi refleksja, że trzeba uważać, żeby się nie zagubić i nie zatracić tego, co odróżnia nas od maszyn. Niech technologia ułatwia i poprawia nam życie, ale musi na zawsze pozostać naszym sługą, a w zasadzie niewolnikiem.
No trochę tak, a męczy mnie już dość długo. Dziś już akurat musiałem wyjść, bo miałem umówione ważne spotkanie, a jak poczułem tę aurę na zewnątrz, to zachciało mi się wychodzić dalej xd No i byłem jeszcze na spacerze zwieńczonym zimnym piwkiem. Jakby to powiedziała moja ciotka, "dupa mnie swędziała".
Tam nie ma na co chodzić xD Jeśli chodzi o miejscowość, z której pochodzę, to głównie są to festyny z gatunku "chleba i igrzysk" w wydaniu Europa Środokowo-Wschodnia, XXI wiek, czyli propaganda sukcesu, stragany z chińskimi zabawkami, koncert rapowy albo disco polo. Masy nakarmione, masy szczęśliwe.
Kiedyś był chociaż mały festiwal rockowy, ale potem zdechło jak już nie było komu grać. Ale wtedy to się chodziło i różnie kończyło.