Prawdziwa mądrość pochodzi z głowy. Książka jest taką swoistą podporą, bądź przewodnikiem. Książka powie Ci tylko trochę. Czytasz litery, słowa, zdania, rozdziały, ale obraz bohaterów i akcji, otoczenia wyobrażasz sobie już sama. Mądrość jest tą wyobraźnią. A weźmy instrukcję obsługi lub naprawy czegoś. Napiszą Ci, że musisz przekręcić kluczyk o jeden stopień, poczekać, aż zgasną kontrolki, przekręcić dalej i przytrzymać, aż silnik zacznie pracować. Ale nie jest napisane, ile czasu masz przytrzymać. To już sama musisz dopracować. Tutaj mądrość tkwi w tym, że puszczasz kluczyk w momencie, kiedy usłyszysz, że silnik załapał. Jak przytrzymasz dłużej, to rozrusznik pracuje dalej i to skraca jego żywotność. Przejdźmy do ruszania z miejsca. Jest napisane, żeby włączyć pierwszy bieg i puszczać sprzęgło, jednocześnie zwiększając obroty albo najpierw dać obroty, a potem puszczać sprzęgło. Tu mądrość tkwi również w wyczuciu. Jak dasz duże obroty i zbyt wolno puszczasz sprzęgło (wiele ludzi tak robi niestety), to je przypalasz. Jak puścisz za szybko, to szarpnie lub zgaśnie silnik. Jeśli dasz zbyt niskie obroty, to też zgaśnie silnik. Chodzi o to, żeby mieć odpowiednie tempo, bo po co potem wydawać kasę na naprawy. Jeśli wielkość silnika (i jego moc) jest dostosowana do wagi pojazdu, to da się ruszać na względnie niskich obrotach. Wiem to z doświadczenia ;) Mądrość, to wyobraźnia i kreatywność.
Kurde, jak by tu odpowiedzieć? No nie powiem, to pytanie jest dla mnie trudne. Nie umiem na nie jednoznacznie odpowiedzieć, bo każdy jest inny i co innego znaczy dla niego ,,sens życia". Według mnie życiu sens nadaje robienie czegoś, co się lubi, realizacja planów, bycie zwykłym człowiekiem, ale takim oryginalnym, nie kopią pozostałych. Moje życie nie miałoby sensu, gdybym nie był sobą. Kiedyś chciałem być ,,fajny" i udawałem jakichś idoli, upodabniałem się do nich. Odrzuciłem to wszystko i postanowiłem zostać sobą bez względu na to, co inni sobie pomyślą, powiedzą. Dzięki temu ludzie może czasem mają do mnie jakieś uwagi odnośnie mojego ,,ja", ale czuję, że bardziej mnie szanują. Ci, co mnie lubili, to lubią mnie nadal. A Ci, co nie lubili, nie obchodzą mnie. Bycie sobą jest fajne. Polecam.Spójrz. Napisałem trochę głupot, ale udało mi się znaleźć odpowiedź na Twoje pytanie ;)
Jak wychodzi z człowieka, to przez chwilę pachnie jeszcze nim samym. A potem to już tak w przenośni - zależnie od tego, kim był, co zrobił, jaki miał charakter. Tym właśnie pachnie dusza. Nie widać jej, bo nie ma wyglądu, nie potrzebuje go. Jest zbiorem wszystkiego niematerialnego, co zawarte w człowieku. Po śmierci ciała dusza uchodzi z niego i odlatuje gdzieś tam... żeby przechować wartości człowieka. To tak jak by każdy wnosił coś do tego świata. Bo każdy wnosi, ale jesteśmy w większości tak podobni, że tego nie zauważamy. Jeśli jakieś dusze nie odchodzą do Nieba, Piekła, Nawii, Valhalli, czy innych zaświatów, tylko zostają tutaj na Ziemi, to ja ich w zupełności akceptuję. Duchy mi w niczym nie przeszkadzają. Jeśli bym miał wybierać pomiędzy przyjęciem uchodźcy (tych, którzy robią bałagan na zachodzie i lubią wybuchać) i ducha, to witaj duchu ;)
Nie mam ulubionego. Są kolory, które mi się kojarzą z czymś, co lubię, bądź kocham i właśnie one są moimi ulubionymi. Wymienię kilka: - biały - samochód, - czerwony - ciągnik, - czarny - lubię się ubierać na czarno, - pomarańczowy - lubię elementy w tym kolorze wkomponowane w coś czarnego lub ciemnoszarego, - zielony - trudno, żeby rolnik nie lubił tego koloru.Piękna piosenka, posłuchaj ;) https://www.youtube.com/watch?v=7lYwX_xtoRs
Jeśli interesują Cię książki o życiu Indian Ameryki Północnej, to polecam ,,Złoto Gór Czarnych". Książka jest w trzech częściach. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało i wiele dowiedziałem się o obyczajach tych plemion. Jest to taka opowieść oparta na faktach. Przeczytaj, naprawdę warto ;)
- fałszywych, - frajerów, - konfidentów, - natrętnych, - lizusów, - postępowców (wiesz, o co mi chodzi), - tych, co ciągle szukają powodu do awantury, - starszych bab, które wpierdzielają nos w nieswoje sprawy, - chamów, - zazdrośników, - hejterów, - tych, którzy krzywdzą innych.Nienawidzić, to może trochę za gruby kaliber. Po prostu ich nie lubię.
A czemu nie ma? Przecież każdy się kiedyś myli. Zawsze można o czymś zapomnieć i potem wychodzi problem. A potem się go naprawia i znowu jest dobrze. Więc nie ma czym się przejmować. Nic nie trwa wiecznie.
Przyznam, że świetnie. Wstałem dużo wcześniej niż zwykle. O dziwo nie byłem śpiący i z łatwością zwlokłem się z wyra xD Przez cały dzień miałem dobre samopoczucie, nie odczuwałem zmęczenia ani przez chwilę, chociaż sporo prac wykonałem. Lubię takie dni jak dzisiaj, kiedy jest ładna pogoda, niezbyt gorąco, kiedy wszystko idzie po mojej myśli, nikt mi nie narzeka i nie utrudnia roboty, nie zawraca dupy. Taki spokój, że aż chce się pracować.Mówią, że jak ja dużo pracuję, to znaczy, że zanosi się na deszcz. Cały tydzień pracowałem dzień w dzień po te 10 godzin (dzisiaj trochę więcej), a padało aby któregoś tu dnia przez 10 minut, w dodatku słabo. Coś jest nie tak.Dzień zakończył się równie dobrze, bo pojechałem opryskiwać pszenżyto i okazało się, że bardzo ładnie wyrosło. Jest wysokie, ma spore kłosy. Spodziewam się dobrych plonów w tym roku. Oby tylko popadało więcej, bo sucho jest. Pamiętam, jak w marcu i części kwietnia było takie niskie i słabe, a teraz takie wielkie. Jutro będę się nudził, ale sobie wypocznę.Uwielbiam tę piosenkę ;) https://www.youtube.com/watch?v=msIR60BJIT0
Co Grzegorzu sądzisz o polskiej mentalności? Bo niekiedy nie mogę jej znieść.
Grzegorzu? Asiełe tak do mnie pisze xD Ale ona to by jeszcze jakieś ,,xD" dała. A może to taka zmyłka. Mniejsza o to. Polska mentalność, to bardzo szerokie pojęcie. Uszczuplij proszę.Każdy naród ma jakąś swoją mentalność, więc to nic nadzwyczajnego. W Polsce mamy Janusze, Grażyny, Dżesiki, Karyny, Brajanki, Sebixy, pedały w rurkach, monitoring osiedlowy, jakieś brudasy i można by tak jeszcze długo wymieniać. Jeśli chodzi o kwestie charakteru, to są one na całym świecie mniej więcej równomierne. Z tą jednak różnicą, że jedne narody się lubią, a inne nie. To, jak postrzegamy dany kraj opierane jest o przeszłość. Lubimy Węgrów i Białorusinów, bo nam pomagali. Nie lubimy Niemców, Francuzów, Anglików, Sowietów, bo na nas napadali lub zdradzali.Widać w narodzie podziały na sympatyków Unii Europejskiej i USA i przeciwnie - sympatyków Rosji. Ja tam najbardziej lubię Prawdziwą Koreę ;) Pierwsi mówią, że Rosja to zło, bo w Smoleńsku zestrzelili samolot bańką z helu i że nas zaatakują już niebawem. Tylko że to niebawem trwa już dobre 10 lat. Putin nie jest głupi. Ci drudzy mówią, że USA to zło, bo wpierdzielają się wszędzie i niszczą. Zniszczyli już tyle kwitnących państw, bo przecież tam dyktatura była, a dyktatura taka zła... Ale Korei nie ruszą, bo Kim im zaraz atomówki odpali i będzie koniec USA. Mówią też, że UE, to upadek cywilizacji, moralności i wartości Europejskich, złodziejstwo i niszczenie gospodarek państw członkowskich, żeby Niemcy mogły się rozwijać. Ci drudzy mają absolutną rację i jestem po ich stronie.Sprecyzuj, co konkretnie masz na myśli, to odpowiem ;)
Kupić nie warto. Nie kupić nie warto. I sprzedać nie warto. Nie sprzedać nie warto. Robić nie warto. Nie robić nie warto. Lecz jedno co warto, to upić się warto. Bo żyć i umierać, to też już nie warto. xD
Tłumienie agresji doprowadza w końcu do ogromnego jej wybuchu, gdy człowiek pod natłokiem uczuć nie potrafi już zapanować nad sobą? Masz jakieś metody na uspokojenie się, gdy dopada Cię złość? A może tłumisz w sobie agresję, która gromadzi się wewnątrz, gotowa wybuchnąć, gdy zabraknie Ci siły woli?
Niepotrzebne mi metody. Jeśli już wpadnę w złość, to jest to chwilowe, ale to trzeba być wyjątkowo ,,zdolnym" aby mnie wyprowadzić z równowagi. Moja agresja może wybuchnąć, kiedyś widzę, jak ktoś robi komuś krzywdę. Tak poza tym, to jestem spokojny, znaczy w sensie agresywności ;)Jak to mówił Laska: ,,trzeba się wyluzować" ;)
Te czasy są puste i tętniące nienawiścią, bo patrzysz na ogół. Obejrzyj każdego z osobna, a zdziwisz się, ile szczęścia można znaleźć. Szczęście jest wszędzie, ale ludzie nie umieją go szukać. Ogół sobie wykreował, że szczęście ma wyglądać właśnie tak. I teraz wszyscy nieszczęśliwi, bo nie mają tego, co jest wymagane przez tę kreację. Ale przecież Ty masz być szczęśliwa dla siebie, a nie dla nich, więc sama powinnaś określić, co Cię może taką uczynić.Weźmy choćby taki mlecz. Jego nie obchodzi, że ułożyłaś sobie kostkę brukową przed domem, żeby Ci się dobrze chodziło. I tak urośnie, bo mu tam dobrze. Mlecze są głupie, ale bierzmy z nich przykład i nie pozwólmy, żeby czyjeś zachcianki decydowały o nas wszystkich ;)
Pewnie. Gdyby tak zrobić coś na wzór drzewa na ścianie. Albo na podłodze dociąć i ułożyć płytki (czy inny materiał) w taki wzór. Na ścianach można namalować las, polanę, jakieś pnącza, ogród, cokolwiek. Wiem, że to będzie kosztować więcej, niż zwykłe malowanie, ale pomarzyć można. A gdyby tak zrobić to chodź trochę w 3D. Tak, że gdyby nadepnąć na korzeń na podłodze, to byłoby czuć jego kształt. Takie coś by było niepraktyczne, bo meble by się kołysały i nie sposób by ich było ustawić. Ale kto powiedział, że koniecznie muszą być takie kanciate kupione w Ikei lub innym sklepie. Można zrobić własne o dowolnym kształcie. Wtedy już nierówności nie będą problemem. Wszystko będzie nierówne, powyginane, w każdym razie inspirowane naturą.Gdybym był projektantem wnętrz, to z moją wyobraźnią nikt by mnie nie chciał zatrudnić xD
Bo niektórzy ludzie potrafią cieszyć się z tego, co mają. Śmieją się, mają pomysły, idee, myślą, żyją, kochają, nienawidzą, walczą, idą pod prąd. A inni nie, bo zawsze im mało i coś nie tak. Wiecznie mają z czymś problem. Użalają się nad sobą, zamiast wziąć się w garść. Tworzą sobie problemy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Są tacy ponurzy i obwiniają innych o swoje niepowodzenia. A prawda jest taka, że sami są sobie winni, bo nie wierzą, że potrafią. Robią wszystko na odwal, a potem wychodzi źle. No cóż, tak już jest z tą nieszczęśliwą stroną.
Jestem zmęczony po całym dniu pracy. Zrobiłem nawet więcej, niż zamierzałem, więc jutro mam więcej wolnego czasu lub dłużej śpię.Dzień zacząłem od obrządku zwierząt, czyli tak jak prawie każdego dnia. Potem było śniadanie. Najważniejszy posiłek dnia, który spożywam zawsze, z wyjątkiem niektórych niedziel, kiedy to śpię do południa ;) Następnie pojechałem wykosić trochę trawy, co by mi nie przeszkadzała. Po wykoszeniu posiałem nawóz po ziemniakach, bo zawsze przed obsypywaniem to robię. W międzyczasie wymieniłem jeszcze cieknący przewód hydrauliczny na nowy i zjadłem obiad. No i pojechałem obsypywać ziemniaki. Trochę czasu mi na tym zeszło. Miałem jeszcze mały wyjazd w pewnej sprawie. Potem obrządek i zabawa z psami. Tak zakończyłem dzień pracy po 21 ;) A teraz właśnie kończę kolację.Dzień jak najbardziej udany. Jutro pewnie opryskiwanie jęczmienia, bo już chwastów sporo jest. Dobranoc ;)