Wilczy Kieł

Witaj Anno, czy tam Annie (sam nie wiem, jak Cię odmienić) xD
Mam się dziś bardzo dobrze. Ogarnąłem kilka spraw. Za kilka dni (a może szybciej) znowu zacznę robić nocne trasy.
I wpadł mi do głowy pomysł, żeby sobie samemu samochód zbudować. Mam auto, ale mogę mieć dwa. O ile wystarczy mi pieniędzy na opłaty. Mógłbym kupić, ale mam takie swoje koncepcje i wymagania, których obecne na rynku auta nie spełniają. Chcę zrobić coś swojego, według własnego pomysłu, bez zbędnej elektroniki. Taki samochód dopasowany do mnie. Taka budowa będzie kosztowna, bo mam sporo rozwiązań do zastosowania i wypróbowania, ale postaram się znaleźć na to fundusze ;)

---

Mam tyle planów i pomysłów, ale pieniędzy za mało póki co.

---

Wrzucam zdjęcie jaśminu wiosną, ale fakt jest taki, że wczoraj u mnie zakwitł mlecyk. Chyba ostatni w sezonie ;)

View more

Kurde, trudno powiedzieć. Znam osobę, z którą trudno się rozmawia, no ale zbyt miła to ona nie jest.
A żeby być miłym i koleżeńskim i nikt nie lubił rozmawiać, to trzeba bardzo przynudzać np o rolnictwie, tak jak ja xDD
Ale ja nie gadam ciągle tego samego przecież.
Jeśli ktoś przynudza, to mówi takie coś bardzo oczywiste i zawsze tylko to lub weźmie kilka tekstów, które na okrągło powtarza za każdym razem. Osoby mające coś do powiedzenie na wiele tematów nigdy nie będą przynudzające. I zaznaczam, że nie chodzi o takie powierzchowne gadanie lub przytakiwanie, tylko umiejętność wypowiedzenia się ,,głębszego", podparta do tego szeroką wiedzą.
Prócz uprzejmości z pewnością trzeba mieć jeszcze chęci, trochę odwagi, żeby zagadać i wciągnąć kogoś do rozmowy i trzeba też dobierać odpowiednio słowa i nie gadać od razu na zbyt osobiste tematy, bo to może drugą osobę zniechęcić lub zrazić.
No i zapoznawana osoba też musi mieć chęci do zapoznania, bo jak w ogóle ich nie wyraża (odpowiada krótko, nie pyta, nie stara się rozmawiać w ogóle), to jak tu się zapoznać. No wtedy nawet samemu się z czasem chęci traci.
To tak jak - choćby - na facebooku jedna osoba pisze dużo, stara sie, a druga pisze tylko ,,aha" ,,xD" ,,mhm" ,,tak" ,,nie", to normalnie człowieka szlag trafia, bo całe starania na nic. Takie znajomości nie są czegokolwiek warte według mnie.

View more

,,Masz wolny wybór: służbę strukturze (systemowi, społeczeństwu) lub służbę sobie. I wcale nie chodzi o to, że służba sobie prowadzi do zwyrodnienia i egoizmu. Gdyż jeśli nie służysz najpierw sobie, jeśli nie spełniasz swoich zachcianek, przyjemności, pasji – to tak naprawdę nie służysz.. nikomu. Nawet temu społeczeństwu. Bo człowiek nieszczęśliwy, zawalony obowiązkami i sfrustrowany, zwyczajnie nie będzie miał na to czasu ani siły.
Tak więc wygrywa ten, kto nie gra. Bo zasady gry od początku do końca ustawione są tak, byś przegrał. Byś szarpał się z życiem.
Tak więc wchodzimy w związek, potem bierzemy ślub. Kariera, coraz wyższe stanowiska. Nowy samochód, potem lepszy i jeszcze lepszy. Potem sadzimy to drzewo, budujemy dom i płodzimy dzieci.
A szczęścia jak nie było, tak nadal nie ma. Są tylko wciąż nowe i nowe pragnienia, nowe cele do wytyczania i dążenia.
A gdzie w tym całym kołowrocie, pogoni za nie wiadomo czym, jesteśmy my sami?"

---

Takie fragmenty z pewnego artykułu. Kurde, sama prawda.
A wieczór mija nudno.

View more

Zdecydowanie wolę słowa. Słowa łatwiej zrozumieć, dużo łatwiej. Komunikaty niewerbalne mogą mieć bardzo dużo znaczeń.
Pewna osoba powiedziała mi, że albo ona ma słabą psychikę, albo ja jestem tak dobry w ,,czytaniu ludzi", że potrafię stwierdzić po niewielu słowach, co jej jest nie tak. Psychologiem to ja nie jestem, ale doszedłem do wniosku, że z zachowania ludzi i tego, co mówią, mogę bez problemu sklasyfikować charakter danej osoby, odczytać poglądy, a nawet niekiedy stwierdzić, o czym myśli, co zajmuje określoną część jej myśli. To nie jest trudne. Wystarczy uważnie słuchać i zapamiętywać, co mówi dana osoba w różnych warunkach. Obserwować zachowanie. Potrafię nawet pochopnie określić człowieka i mieć w tym rację. Stąd tak mało jest ludzi, którym ufam. Ale za to wiele takich, których lubię i szanuję.
Owszem pomyłki w ,,czytaniu" też mi się zdarzają, błędy są zawsze.

View more

Ciągłe przebywanie ze sobą, obijanie się o siebie i udawanie, że ta monotonia jest fajna, nie jest według mnie dobre. Najlepiej wychodzić niekiedy razem, a innym razem osobno. I w ogóle czy konieczne jest takie ciągłe kontrolowanie partnera? Przecież można sobie po powrocie opowiedzieć, co się robiło i gdzie się było. I jeszcze ta podejrzliwość wszędzie. Choćby: ,,gadałeś z tamtą laską i się do niej uśmiechałeś, pewnie mnie zdradzasz". I jeszcze oliwy do ognia doleją osoby trzecie. Czy nie można mieć tego zaufania do partnera? W związku przecież bardzo ważne jest zaufanie. Szkoda tylko, że większość o tym zapomina. A no i jeszcze wierność oczywiście. O tym też sobie ludzie zapominają.
Pewien bardzo mądry człowiek powiedział mi kiedyś: ,,kto ma dobry obiad w domu, nie jada fast foodów na mieście". I nie o jedzenie w tym chodzi.
Dobra wystarczy tego, bo i tak się rozmachałem ;)
Dobranoc ;)

View more

No ale przecież nie ma nic złego w traktowaniu przyjaciół na równi z żoną/mężem. Bo to jest tak, że z żoną mogę mieć dzieci, a za to z przyjaciółmi mogę bardzo na luzie pogadać o wszystkim, bo na niektóre tematy z żoną nie pogada. Znaczy, ja bym chciał taką, z którą o wszystkim zawsze mógłbym pogadać bez obaw o kłótnię, ale patrząc na świat, to ludzie lepiej dogadują się po latach z przyjaciółmi niz z własnymi partnerami. I wydaje mi się, że przyjaciel akceptuje człowieka takim, jakim on jest, a partner chce go zazwyczaj na siłę zmieniać. Np taki mąż sobie kupił (za własną wypłatę) stary samochód i dłubie przy nim, robi go na fajne auto, odrestaurowuje. Przyjaciel (bez względu na płeć) powie: ,,kurde ziom, szacun, że chce Ci sie tyle przy tym dłubać. To będzie fajne cacko, jak zrobisz. Ale przewieziesz mnie, co? Pobujamy się po mieście". A żona zapewne powie: ,,wypierdzielasz pieniądze na takie głupoty, weź wreszcie dorośnij". Kurde, skoro chłop chce coś zrobić, to niech to robi. To lepiej, żeby poszedł do baru, upił się, zdradził i coś tam jeszcze? Pamiętaj. Człowiek bez pasji umiera. Kobiety odbierają mężczyznom marzenia, a potem się dziwią, że Ci tyle piją, są leniwi, nie interesują się nimi. Kurde, związek ma być oparty na uczuciach, wspólnym szacunku do siebie, akceptacji. To nie może być więzienie, ograniczanie. Najechałem na kobiety, ale prawda jest taka, że mężczyźni też ograniczają kobiety, bo zabraniają im różnych rzeczy. Choćby każą siedzieć ciągle w domu przy nich, skakać naokoło. A potem się dziwią, że jest tak nudno i gdzie się podziała ta piękna dziewczyna. Czemu bycie w związku ma oznaczać rezygnację z wielu przyjemności? Kompromisy swoją drogą, ale nie można z tym przesadzać, bo sie wzajemnie małżonkowie zamykają i wszystko traci sens.Jak zabierzesz dziecku zabawkę, to albo będzie płakać, albo będzie szukać innej lub zajmie się ściąganiem obrusu ze stołu, rozrzucaniem ubrań i takie tam. Zabawka ma dla niego jakiś sens. Więc dlaczego kobieta ma facetowi odbierać pasję? Przecież bez tego będzie smutny, będzie szukał innych zajęć, takich bardziej rozrywek, bo pasja to rozrywka, a najprędzej zasiądzie przed telewizorem, bo do tego prowadzi bezsens życia. Może też zacząć sobie wychodzić gdzieś na miasto, żeby wypić, bo to na chwilę poprawia humor, może pozna kogoś ciekawego. Więc jeśli facet (w zasadzie ktokolwiek, nawet dziecko) lubi te -przyjmijmy - samochody, i wydaje na to jakąś tam dziesiątą część wypłaty, poświeca na to godzinę, dwie lub trzy dziennie, ma przy tym zajęcie, cieszy go to, to niech to robi. Przecież w związku chodzi też o szczęście, uśmiech, marzenia. Nie ograniczajmy się. Nie dasz szczęścia komuś, jeśli sama będziesz nieszczęśliwa. Owszem z drugą połową sobie układamy życie, ale oddawanie sie tylko jej prowadzi do zguby. Dla znajomych też trzeba mieć czas, a żona też nieraz chce mieć trochę czasu dla siebie, spokój. -Ciąg dalszy w kolejnym pytaniu-

View more

No pewnie weźmiemy pod uwagę łamanie przepisów w ruchu lądowym. Wiem, że jest to zły nawyk, ale przecież nie powoduję tym wypadków i zagrożeń. Ja po prostu jadę sobie nieco szybciej, bo tak lubię i przynajmniej nie tworzę korków.
To samo z tzw wymuszaniem pierwszeństwa. Według przepisów wymuszenie następuje wówczas gdy inny uczestnik ruchu musi gwałtownie hamować podczas, gdy przykładowy ja włączam się do ruchu. Według przepisów wymuszenie obowiązuje, jeśli włączę się do ruchu, kiedy pojazd możliwie kolizyjny będzie w odległości mniejszej, niż ileś tam metrów. No ale przepisy dorzucają dodatkowe metry tolerancji tak dla pewności. I można powiedzieć, że ja wymuszam w granicach tej tolerancji. Choć tak właściwie wszystko zależy od prędkości innych uczestników ruchu, umiejętności własnych prowadzenia pojazdu, trzeźwości oceny sytuacji. W wielu przypadkach można ,,wymuszać" o wiele bardziej i nie powoduje to zagrożenia.
Ścinanie zakrętów jest z kolei fajne, bo zmniejsza się przeciążenia, a zimą jest mniejsze ryzyko wpadnięcia w poślizg. Oczywiście należy pamiętać, że zza zakrętu może wyjechać inny uczestnik ruchu. Ścinanie zakrętów dotyczy też przekraczania linii podwójnej ciągłej podczas zjazdu ze skrzyżowania, co również mi się zdarza.
Nie będę walczył z tym, co wymieniłem. Mi takie coś absolutnie odpowiada. Jedynie muszę uważać na policję.

---

Złym nawykiem, którego się już (chyba) pozbyłem, była moja naiwność. Coś ktoś mi obiecał, a ja wierzyłem, że tak będzie. Koniec z takim czymś. W życiu nie można mieć wszystkiego, chociaż w sumie może można. W każdym razie nie ma co brać na poważnie obietnic innych. Znaczy można, ale dobrze jest sobie zostawić choć trochę myśli, że niekoniecznie tak będzie. W razie czego potem nie ma takiego dużego zawiedzenia.
Życie trzeba sobie ułatwiać bez względu na innych. Inni niech mają ciężko, Ty nie musisz ;)

View more