Jeśli szukasz w skrzynce 'odpowiedniego pytania' na to, co chcesz z siebie wylać... potraktuj to jako właśnie to pytanie i opowiedz mi... nam... o czym chcesz.
Czuję ogromny ból, który pali mnie od środka. Mam wrażenie, że paraliżuje moje całe ciało, rozrywa moją duszę, moje wnętrzności. Nie potrafię tego przerwać. Ilekroć próbuję się uśmiechnąć - kończy się to większym bólem, większą dawką płomieni i łez.
Próbowałam zasnąć, ale to nic nie dało. Rozbolała mnie głowa - kolejny ból. Czy ja nie potrafię przeżyć tygodnia bez cierpienia?
Czuję te toksyny... wchodzą w moją krew, krążą i niszczą moje serce. Samotność zakorzeniła się na dobre. Przez nią boję się ludzi, relacji z nimi. Czym sobie na to zasłużyłam?
Ból... płomienie... Hades się wścieka. Podsyca ogień we mnie, śmieje się z tego, że cierpię. Upadam na kolana i widzę przepaść, a na dnie jest woda. Pragnę tam wskoczyć, zginąć w wodzie. Jestem w stanie zrobić wszystko, by przestać czuć palący ból.
Serce pęka na pół. Opada na dno, widzę, jak rozpryskuje się na milion kawałeczków. Zniknęło, a ja mam pustkę. ogromną pustkę, której nikt nie wypełni. Której nikt nie chce wypełnić. Trucizna wlewa się do próżni, podsyca z Hadesem płomienie, znęca się nade mną. Dlaczego?
Upadam na plecy. Jestem coraz niżej. Coraz bliżej przepaści. Czuję, jak moje włosy zwisają nad nią, a wiatr brutalnie nimi targa. Czy zaraz moje cierpienia się skończą? A może będę tkwić między wybawieniem a wiecznym cierpieniem?
Próbowałam zasnąć, ale to nic nie dało. Rozbolała mnie głowa - kolejny ból. Czy ja nie potrafię przeżyć tygodnia bez cierpienia?
Czuję te toksyny... wchodzą w moją krew, krążą i niszczą moje serce. Samotność zakorzeniła się na dobre. Przez nią boję się ludzi, relacji z nimi. Czym sobie na to zasłużyłam?
Ból... płomienie... Hades się wścieka. Podsyca ogień we mnie, śmieje się z tego, że cierpię. Upadam na kolana i widzę przepaść, a na dnie jest woda. Pragnę tam wskoczyć, zginąć w wodzie. Jestem w stanie zrobić wszystko, by przestać czuć palący ból.
Serce pęka na pół. Opada na dno, widzę, jak rozpryskuje się na milion kawałeczków. Zniknęło, a ja mam pustkę. ogromną pustkę, której nikt nie wypełni. Której nikt nie chce wypełnić. Trucizna wlewa się do próżni, podsyca z Hadesem płomienie, znęca się nade mną. Dlaczego?
Upadam na plecy. Jestem coraz niżej. Coraz bliżej przepaści. Czuję, jak moje włosy zwisają nad nią, a wiatr brutalnie nimi targa. Czy zaraz moje cierpienia się skończą? A może będę tkwić między wybawieniem a wiecznym cierpieniem?