@nicolas_roche#7 🇩🇪

Nicolas Roche

Ask @nicolas_roche

Sort by:

LatestTop

Nierealny świat.

Moja droga,
wracam do domu. Czy masz dla mnie owoc swej ziemi? Dziewczę wyrosłe ze skały; z nasiona zrodzonego w polarnych zorzach, o włosach srebrnych i oczach niebieskich jak zamarznięty warkocz wodospadu, cieknącego z serca fiordu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ spróbowałem owoców innych, lecz nigdy swojego. Niech nuci dla mnie Helvegen parząc poranną kawę nad zamgloną rybacką wioską. Niech plecie włosy i nie pyta, dlaczego jest tu tyle kruków i dlaczego wszystkie lądują na dachu mojego azylu. Niech ona to już wszystko wie, bo jest taka jak ja. Myśli spływają na jej język w tym samym języku jak ten, który jest moim prawem urodzenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ pozwól kr. wi spienić się i połączyć tak, jak powinno być. Pozwól poczuć zapach trawy koszonej kosą o poranku; usłyszeć dźwięk pękającego drewna pod uderzeniem ostrza. Moje uszy są już zmęczone bezmyślnym jazgotem. Daj mi ciszę i świeżość. Już nie pamiętam jak to jest gdy zimna rosa moczy nogawki, a kamienie na plaży chrzęszczą w rytmie kroków. Pchnij to w moim kierunku. Będę udawał, że nigdy cię nie opuściłem i nie widziałem świata, ale dziewczynie z zorzy w zimne noce opowiem o wszystkich miejscach, o których nie śniła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀byłem już wszędzie, ale nigdy nie byłem z tobą. Wrócę. Poproś, a wyhoduję nowego Fenrira i sprzedam go Baldurowi za złote skrzydła walkirii. Kiedyś pewni Włosi nauczyli mnie fachu. Wiem, jak się targować. Spójrz, już prawie maj, a wciąż pada śnieg. Może to nieśmiałe kroki straszliwej fimbulvinter? Przecież jestem tylko mitem. Ty też.
Daj mi tylko wszystko, czego chcę, a ja może nie odrzucę tego kiedy przypomnę sobie, kim jestem. Niech nie porwą mnie dawne namiętności i podniety. Niech niszczyciel we mnie śpi, jak trolle w górach. Odrzucałem cię od lat. Może wreszcie powinienem cię przeprosić.
Droga Norge,
twarda i surowa, pełna tajemnic i niezdobytych miejsc, silna i dumna; kraino nieugiętych, bądź dla mnie łaskawa kiedy uczę się chodzić po śliskich skałach na nowo. Ukryj mnie w mgłach. Przywitaj jak swoje dziecko, które wróciło z długiej podróży. Zmęczone i doświadczone, lecz bogate w skarby, których nie mógł mieć nikt inny.
A gdybym znów zechciał ruszyć, chwyć mnie za ramię, ale nie zmuszaj. Wypowiedz jedynie moje prawdziwe imię.
Ja i tak znów rozwinę skrzydła, jak kvitravn szepczący do mego ucha o odległych kompanach.
Może spotkam przeznaczenie na końcu świata. Skoczę z krawędzi i nauczę się latać. Może spadając, odnajdę chwilę szczęścia, bo szukając jej na ziemi, przypominałem ślepca. Wiesz, że to grzech zwiędnąć w ciepłym łóżku.

View more

Nierealny świat

Wiosenna awaria.

Czasem przyjemnie siedzieć na murku i patrzeć jak płatki magnolii lądują na tafli zielonkawej wody. W rękach szeleszczą jakieś kartki, od czasu do czasu przeglądane leniwie kiedy oderwać twarz od cieplejszego słońca. Jakieś kartki tak naprawdę nie są jakieś, a mają znaczenie dla tego, kto je wypełnił. Tylko dla niego.
Przez kwaśny zapach bagna przebijają słodkie aromaty kwiatów, prężących się do ostrego wiosennego słońca. Ptaki śpiewają i znów... po co patrzeć w zapiski kiedy można zamknąć oczy i grzać lico? Promienie tak przyjemnie pełzają po skórze...
Czasem koło ucha przeleci mucha, otworzysz oczy i... oh tak, tam w wodzie? Myślisz, że to ręka? I jeszcze jedna! To tylko rzeczy, na których mi zależało, a teraz gniją i nic mnie już nie obchodzą. Wysuwam stwierdzenie, że ludzie to balast, a najsilniejszą, najlepszą wersją siebie jestem gdy tańczę sam. Miałem w plecach tyle noży na łamach lat, że w końcu wyciągnąłem je i... stałem się tym, za kogo mnie brano. Aligator załatwi sprawę. Widzisz, już szarpie ciężkie cielsko napuchnięte rzeczami nieważnymi i przeterminowanymi.
Niedaleko, gdzieś za plecami przez kakofonię luizjańskiej natury przebija się uporczywe miarowe szuranie, jakby ktoś popychał stół o centymetr, raz za razem. Ktoś tam sapie, że uda jak jedwab, ale jak się odwrócić to przez zbite okno gnijącej chaty widać tylko spoconego elegancika kiwającego się nad starą kobietą o ufarbowanych na buraczkowo włosach. Wygląda na zadowoloną ze swojego położenia, choć oczy ma zasnute bielmem, ale on tego nie widzi. Widzi zupełne przeciwieństwo. Soczysta, młoda, gładka czerwonowłosa piękność. Tylko dla niego. Trzeba było nie żreć bagiennych grzybów. Ale czy to na pewno grzyby? Co jeśli to sprawka czegoś, albo... kogoś? Moja? Oh nie, ja bym nie mógł.
Deski pomostu pod butami miękko rozłażą się na pojedyncze włókna. A gdyby tak wpaść do tej mętnej wody, aligatora i trupków? Ugh, szkoda ubrania. Może rzucić okiem na kartki? Mhm, tak szybko, tak po zdaniu. Żaby cichną przez gromki śmiech wibrujący nad taflą. Papier rozmięka w kontakcie z wilgocią, rozpada się i przestaje istnieć. Tyle znaczy...
Moi przyjaciele, ja i wy, jesteśmy wybrakowani.
Pełni złych cech i zepsutych charakterów. Jesteśmy kukłami braku pewności, zazdrości i zawiści. Jesteśmy tacy, bo jesteśmy gorsi. Jak każdy czarny charakter, który nienawidzi bohatera, bo czegoś mu brakuje. Te kartki? To wyrywki z wielkiej księgi mądrości. To mój profil psychiatryczny pełny słabości i skrzywień. Wasze też tam są, wydrzyjcie kartki, dowiedzcie się, kim jesteście. Napisane ręką, która nigdy nie miała odwagi się wyprostować i wskazać niczego wprost.
Jak przegrywam to i tak wygrywam.
Ale... Przecież to wszystko nie istnieje. Nic co właśnie powiedziałem, nie wydarzyło się, a na dodatek nikt już nie wie, kim tak naprawdę jestem. Może tylko diabłem o stu twarzach z językami sarkazmu, rozdwojonymi jak u węża.

View more

Wiosenna awaria

Test szczerości.

anomaliemyslowe_’s Profile PhotoLíliâ Níkolâidiš
Kto widział szczerość, by móc ją przetestować?
Testujemy siłę kłamstwa, a ono, pomimo że ma krótkie nóżki to zasuwa dzielnie. Owo Kłamstwo ubrane jest w woale i wstążeczki z pomalowanymi usteczkami, gotowymi na trujące pocałunki. Nie ma czegoś takiego jak "kłamać aby chronić". Odkrycie oszustwa pod piękną otoczką boli jeszcze bardziej niż ta naga, brudna prawda z posklejanymi włosami.
Szczerość zgniła w piwnicy. Zginęła tragicznie dźgana i duszona ułudą. Leży tam teraz napuchnięta, zalana przez przerośnięte ego oprawcy, niczym denat pełen gazów — jak obrzydliwy balonik, który nie wiadomo kiedy zrobi "pop!" i zaleje wszystko potwornym smrodem rozkładającej się samokontroli, a raczej jej braku. Mówi się, że nie ma niczego okropniejszego niż śmie.rć pięknej kobiety. Powiedzmy, że szczerość nią była.
Czy szczerością jest mówienie wprost każdej rzeczy, która przyjdzie nam do głowy? Nie zawsze, bo czasem to wyrywne emocje, a te zmieniają się jak pozycja słońca na niebie. Nieszczerością więc kłamstwem staje się trzymanie tych myśli pod czupryną niczym we wspomnianej piwnicy. Jest nim także udawanie, że szczerość tam nie dogorywa. Boisz się? Tak. Boisz się. Dlatego spartaczono praktycznie wszystko.
Wiesz co? Zmniejsz oczekiwania i nigdy nie poczujesz żądła zawodu. Szczerość to podstawa. Tak jak zaufanie, a jedno bez drugiego nie funkcjonuje.
Zatrzymaj się na chwilę kiedy będziesz czuć szczęście. Rozejrzyj się po znajomych twarzach. Dokładnie je przestudiuj. Spójrz w oczy, nie na usta. Niektóre rozciągają się w karykaturze sympatii, ale oczy mają niczym śnięta ryba, kręcą głową, a zębami zgrzytają kiedy mrugasz. Słuchaj dokładnie, bo z delikatnej bibułki sugestii mogą wystawać czubki żyletek.
Szczerość zawsze leży tam, gdzie kwitnie radość z twojej radości. Tylko ktoś prawdziwy jest w stanie cieszyć się z tobą. Inni tylko czekają żeby coś wytknąć, wskazać błąd nawet jeśli nim nie jest.
Kilka lat temu cieszyłem się wyborem. Czyimś. Bardzo i szczerze. Jako jeden z nielicznych w licznym gronie. Dzisiaj tego już nikt nie pamięta.
A co ze mną? Wychodzę pod rękę z błędami* przeszłymi, obecnymi i przyszłymi. Przecież tyle ich było... I nikt nie będzie mnie z nich rozliczał. Szacunek kłania się w pas i pozdrowienia bazgrze kapeluszowym bażancim piórkiem w ciepłym, mokrym od aperolu piasku. Pozdrowienia dla posprzątanego strychu w głowie.

View more

Test szczerości

Twarzą w twarz.

Twarzą w twarz jest tylko sztuczna maska z uśmiechem. Pod nią tkwi skomlący człek o fantomowym bólu, niezdolny do akceptacji zmian, zatankowany zawiścią po korek, z kieszeniami pełnymi szpili do wbijania przy przyjacielskich uściskach.
Trucizna jest dla twego dobra, pamiętaj.
Twarzą w twarz

Okiem prawdy.

anomaliemyslowe_’s Profile PhotoLíliâ Níkolâidiš
Tuziny substytutów.
Każdy z nich może być idealny w swój unikatowy sposób. A i owszem, każdy zamiennik będzie błyszczał swoim własnym światłem. Będzie otoczony przez aurę indywidualności, której nie da się podrobić.
No masz, spójrz jakie to ładne, jakie fajne. Weź, nie kapryś jak dziecko.
(Ale Ono jest... dzieckiem. Pozostałością po dziecku — beznadziejnie infantylnym, głodnym porywów radości, przygody — żyjącym w każdym jego uderzeniu, w szumie krwi rozsadzającej skronie w ekscytacji...)
I stoi tam, niewzruszone, obojętne. Może spróbuje. Da szansę. Hm, może nowy smak nie jest taki zły. Zęby zatopią się w zamienniku, który będzie smakował niczym ambrozja miejsc, w których [Ono] nigdy nie było. Smaczne? Inne, ale smaczne. Z jedną tylko różnicą... Nie jest ulubionym smakiem.
Miłość.
To coś, co śpi bardzo głęboko pod wieloma warstwami tego, kim jestem. Chowam to w najciemniejszej dziurze mojej duszy. Bywa, że także poza zasięgiem moich własnych oczu. Gdybym chciał ją w sobie odszukać, to zapewne minęłaby dłuższa chwila. To wszystko dlatego, że owa miłość jest najcenniejszym, najczystszym elementem mnie. Jest jak diament o nieskazitelnej jakości.
To moja niewinność, moja słabość, moje niemowlę, które łatwo skrzywdzić kiedy nie jest się ostrożnym. Nie zrozum mnie źle — to także mój tytan, kolos, boska statua dotykająca krawędzi słońca. Taka słabość lub potęga może trafić tylko w wyjątkowo silne, ale także delikatne ręce.
Moja Miłość nie wychyla łebka ze swojego gniazdka, w którym żyje sobie cichutko, czasem tylko wystawiając jedno ciekawskie oko. Nie dlatego, że boję się, że zostanie upuszczona i roztrzaska się na maleńkie kawałki. Strach to strata czasu. W tym wypadku powód jest inny — nie pozwolę macać swojego diamentu komuś, kto ma ubabrane, lepkie ręce i brud pod paznokciami. Coś tak cennego może trafić tylko w dłonie znające wartość i ciężar powierzonego skarbu. Musi być to ktoś, kto spojrzy na tę Miłość i pomyśli: JAK DOBRZE, ŻE JESTEŚ MOJA.
Wszyscy lubimy o niej myśleć nawet jeśli jest niczym święty Graal, który kiedyś był, ale się zgubił.
Czym zatem dla mnie jest? Oh, to banały. Romantyczne banały. Wbrew pozorom jestem banalnie romantyczny, bo chcę, żeby moja Miłość była najlepsza, najszczęśliwsza, najpiękniejsza, bo jest tylko moja i ja wiem, że to, co dam z zewnątrz siebie też będzie perfekcyjne. Spełnię każde życzenie...
...dlatego nie mogę kłamać sercu, w którym miłość mieszka. To żyjące we mnie dziecko, a dziecka się nie oszukuje, bo łatwo je zranić. Nie podsuwa mu się tego, czego nie chce tylko po to, żeby przestało szarpać za rękaw. Musi dostać to, czego pragnie, czego potrzebuje, żeby być w pełni tą cudowną beztroską energią.
Próbowałem TEJ nieprawdy. Język stanął mi kołkiem w gardle i prawie mnie udusił. Umierałem od szkodliwych zamienników, aż wyschłem prawie na wiór.
Nienawidzę kłamstw, a tych do lustra najbardziej. To cyjanek emocjonalny.

View more

Okiem prawdy

Zmiażdż to.

Wiesz, co najbardziej irytuje ludzi, którzy próbują mieć słowo w twoim życiu?
Kiedy nie ulegasz scenariuszom napisanym dla ciebie w ich głowach. Bo nie chcesz, bo nie czujesz tego, bo twoje serce zobojętniało, bo przeczucie ci tak mówi albo po prostu — rozpraszasz się czyimś innym.
Rozwalasz im wszystko. Jak śmiesz?!
Nie cierpią tego. Niektórzy z nich sięgają po manipulację. Kiedy dało się odczuć, że wina nie jest po twojej stronie, a ktoś twierdził inaczej? Właśnie, to ten moment. Może warto powiedzieć "Mam to gdzieś" i odejść, zostawiając ich z bałaganem w myślach, który wylewa się z nich przez usta? Widzę to jako sposób dbania o samego siebie. Całkiem skuteczny, choć wymagający silnej woli i natychmiastowej amputacji gnijącego kawałka, który przyrósł do ciebie czort wie kiedy. Spokojnie, pewnie w końcu nauczysz się robić to bezboleśnie dla siebie.
Zatrzaskiwanie im drzwi przed nosem sprawia niemalże sadystyczną przyjemność, bo oczywiste jest, że będą pod nimi ujadać, potwierdzając tym samym to, "kim" są.
Mało rzeczy w życiu mnie brzydzi. Najbardziej ludzie sami w sobie.
Przyjaźń i miłość są darmowe. Dostępne dla każdego. Jak to możliwe, że uważając, że macie wszystko nie stać was na coś, co nic nie kosztuje?
Emocjonalni biedacy. Dziury w kieszeniach. Puste słowa. Lodówka bez światła. Wargi jak klapa od śmietnika — klap klap klap. Beznadzieja.
To oni najczęściej żebrzą o te wspomniane "free goodies", nie mając pojęcia co z nimi zrobić.
(Spróbuj im powiedzieć, że "widzisz". To jak wrzucić mentosa do coli.)

View more

Zmiażdż to

Grawitacja.

anomaliemyslowe_’s Profile PhotoLíliâ Níkolâidiš
Grawitacja nie czeka, aż zmienisz pozycję podczas upadku, aby rąbnąć w ziemię korzystniej (dla ciebie).
Pamiętasz, ile razy czekałeś na autobus, który miał być, ale nie dotarł? Autobus to oczywiście metafora. Mogą nim być ludzie. Na przykład.
Ile razy czekałeś, aż cię dogonią? Ile razy czekałeś, aż dokończą swoje sprawy, by móc do ciebie dołączyć? Ile razy pozwalałeś czasowi płynąć kiedy ktoś musiał się "naprawić" żeby móc z tobą iść? Ile razy ich sytuacja musiała być korzystna dla nich, by stać się korzystna także dla ciebie? Ile razy to czekanie było opłacalne?
(ZBYT MAŁO RAZY, PRAWDA?)
Czy nie kończysz z pustymi rękoma i straconym czasem? Rozczarowanie często do ciebie machało, hm?
Czekając na tym metaforycznym przystanku... Przeszło ci przez myśl, że może jednak tracisz to, co najcenniejsze? TEN autobus często nie nadjeżdża. Jak wspomniałem, mogą to być ludzie, ale też tzw. lepsze czasy, lepsze sytuacje, lepsze dni. One mogą nie nadejść kiedy opierasz się o przystanek z założonymi rękoma, tupiąc niecierpliwie zamiast kontynuować podróż.
Nie jesteśmy stworzeni aby czekać. Nie jesteśmy relikwiami będącymi obojętnymi na zmieniające się kartki w kalendarzu. Wszystko w naszym świecie przemija. My każdego dnia również, więc tak naprawdę jesteśmy w wiecznym deficycie czasowym. Dlaczego marnować go na coś lub kogoś kiedy nawet dla siebie samych mamy tylko trochę? To tylko kilka dekad migawek.
Nie ma cię tu — muszę iść dalej.
Może mnie dogonisz, mam nadzieję, ale nie poczekam.
To, co nam pisane zawsze znajdzie się tam, gdzie trzeba. Na czas. Bez szeregu wymówek.
Nie czekaj na nic i na nikogo. Ruszaj dalej.
Może na kolejnym przystanku będzie grała muzyka, która cię porwie. Nie stój w ciszy, w której słychać tylko tik-tak umierających niepotrzebnie sekund.

View more

Grawitacja

Pod wpływem.

Jak wygląda odpowiedzialność za drugą osobę? To nie tylko podłączenie kogoś do tej samej butli z tlenem. To nie tylko brać pod uwagę dwoje.
Ile waży czyjeś istnienie? Dostajesz czyjś czas, czyjś świat. Słyszysz marzenia, poznajesz obawy. Wiesz, co śmieszy, co smuci, drażni. Masz pojęcie jaka przekąska sprawi najwięcej radości, jaka jest ulubiona piosenka, film czy książka. Każdego dnia w twojej głowie zapisuje się nowa kartka opatrzona tytułem. To jednak wciąż płytki poziom poznania. Ten głęboki jest wtedy, kiedy ona jest zmęczona i idzie do łóżka spać, a ty jakiś czas później wchodzisz do sypialni i widzisz, że podnosi głowę.
Nie śpi.
Zapytana dlaczego, odpowiada, że nie może spać sama. Potem położysz się obok. Będzie miała świadomość, że jesteś blisko i nawet nie będzie musiała zasnąć w twoich ramionach. Poczekaj chwilę i jej oddech stanie się głębszy. To już nie jest posiadanie ciała — osoby. Masz w rękach czyjąś duszę. Twoja obecność kontroluje nawet sen. Nie zaśnie bez ciebie, bo dajesz jej ten maksymalny komfort. Czy ktoś inny mógł tak bardzo oddziaływać na to drobne, ale wielkie istnienie? Może jej ojciec jeśli jest dobrym człowiekiem.
I kiedy leży się w ciemności, ta myśl uderza jak rozpędzony pociąg. To wstrząsające. Drugi dorosły człowiek oddał wszystko w twoje ręce. Odpowiedzialnie jest delikatnie obchodzić się z darem, a na to trzeba być gotowym. Wystarczająco dojrzałbym, żeby mieć świadomość tego, co znaczysz dla drugiej osoby, która zanim cię poznała była całkowicie niezależnym bytem.
Myślę, że właśnie dlatego miłość bywa czasem straszna. Oczywiście tylko wtedy kiedy ma się zbyt wiotkie ramiona, by to unieść. Benefity jednak są nieopisanie mnogie jeśli Ona widzi w tobie ideał mężczyzny. A to widać w każdym spojrzeniu, które prześlizguje się po tobie każdego dnia. Taka odpowiedzialność to skarb, choć nieco przerażający kiedy uświadamiasz to sobie pierwszy raz.
Skarb, bo na świecie jest milion szalonych lasek, niewartych uwagi. Toksycznych, jadowitych harpii, które jedyne czego chcą, to napić się twojej krwi. Zamieszać, zamotać, sprawić, że zapomnisz jaki był twój cel.
Sam wybierasz.

View more

Pod wpływem

Powrót do starych lat.

Przez wiele lat zbierasz wspomnienia. Niektóre z nich uważasz za cenne i wyjątkowe. Trzymasz je blisko serca, wierząc, że są czymś godnym pielęgnowania w twojej pamięci.
Co, jeśli przyjdzie taki moment, gdzie to wszystko z ciebie wypadnie? Rozsypie się w pył i zniknie — jakby nigdy nie istniało. Twarze, wspólne chwile, ale także część twoich wartości. Pozostaniesz pusty jak wydmuszka, zastanawiając się, czy coś straciłeś i dlaczego tak się stało. Z biegiem czasu zrozumiesz, że opadło z ciebie to, czego już nie potrzebujesz, a twe wnętrze przeszło ewolucję. Zimna pustka, po której rozchodziło się echo, okaże się czystym płótnem dla nowej kreacji, jaką się staniesz.
Dziś już nie dbam o to, co było. Nie wracam do starych lat. Straciły datę ważności. Nie odwracam się za siebie. Nie wyciągam dawnych zdarzeń na dzisiejszą kartkę z kalendarza, bo dokonały żywota w mojej głowie. Jeśli mam oglądać martwe obrazki to tylko te wykonane inną ręką przy pomocy pędzla. Nie mogę i nie chcę nosić w sobie szkieletów.
Nic nie jest takie jak rok temu, lecz ta niewiadoma to tylko nowa, ekscytująca przygoda rozciągająca się wraz z kolejnym krokiem na nieprzetartej ścieżce. To lekkość wolności nieobarczonej kleksami z przeszłości.
Wracając do dawnych lat, cofam się bardzo daleko — do jabłoniowego sadu, gdzie poranna rosa była pozostałościami po tajemniczej nocy, miarowy dźwięk kosy ścinającej wysoką trawę był dopełnieniem, a jej zapach tym, co warto pamiętać, bo wiem, że nigdy tam nie wrócę, żeby poczuć to jeszcze raz w taki sposób jak wtedy.
Reszta nie istnieje. Nie jest mi przykro. Pożegnałem wszystko i wszystkich, ponieważ nie należę do wspomnień.

View more

Powrót do starych lat

Language: English