ostatnio mam wrażenie że ask przybrał formę portalu randkowegoco drugi użytkownik jakiego widzę ma coś w stylu "zapraszam singlów", w różnej formie oczywiściekiedyś była taka strona interpals gdzie można było się kontaktować z ludźmi zza granicy w celu znajomości albo nauki języka - kurwa oczywiście że w tych czasach nie znajdziesz sobie koleżanki bo ta tylko czeka aż zaoferujesz bolcajestem zmęczony, chce znajomych, a nie dziurę która mnie oleje bo z nią nie flirtuję - choć ten sam problem odczuwam też w rzeczywistości
były chujoweoryginalnie planowali zrobić wigilię każdy w swoim gronie, ale kiedy połapali się, że święta spędzam u dziewczyny to uznali że zrobią bibę na 16 osób u siostrycały czas siedziałem i gapiłem się w stół bo nie ma internetu, na żywo do kogo gęby otworzyć, w tv lecą kolendy jakichś chujowych białostockich gwiazdeczekz jednej strony jest mi kurewsko smutno, siostra chyba się prawie popłakała że nie zmienię o nich zdania, z drugiej - do tej pory żadne z nich ze mną nawet nie porozmawiało, więc szczerość intencji jest naprawdę niskajeśli to miało mnie do nich zbliżyć to wyszło żałośnie, jedyne czego ja chcę to jakiegoś ludzkiego kontaktu a nie traktowania jak śmiecia - a na to mają każdy dzień w roku
podoba mi się te "ę" zamiast "e"jeżeli chodzi ci o głupoty w mediach - nie oglądaj/nie słuchaj krzyki na bazarze - nie chodź na bazar etc. szybko sobie zdasz sprawę że równie dobrze możesz siedzieć w domu i nic nie robić, bo wszystko denerwuje i wszyscy robią głupie rzeczy
każda osoba, która jest uzależniona jest tego świadoma, wypiera się bo nie lubi tego określenia, ale wie, że tak jestto jest podejście od dupy strony - nie uświadamiaj kogoś, o czym już wie, uświadamiaj w jaki sposób to na tą osobę wpływa i się o nią martwisz - ktoś, kto jest uzależniony potrzebuje otwartych rąk i musi wiedzieć, że nie zostanie osądzona za to, jak potoczyły się sprawy
było sporo złych sytuacji, jedna mi utknęła na zawsze w głowie, chociaż nie jest koniecznie najgorsza. najgorsze rzeczy prawdopodobnie są tak długoterminowe, że musiałbym pisać esej o swoim życiu. i tak się rozpiszę bo chuj wam w dupy, kto się interesuje to przeczytamiałem ok. 14 lat, dopiero zacząłem gimnazjum. to chyba wiek w którym byłem najbardziej wrażliwy. jedne z głównych tematów zaczepiania mnie była bieda w domu i to, jak wyglądam (nie umiałem o siebie dbać). nigdy nie miałem książek w szkole, jak miałem to odbitki tych kilku stron które właśnie przerabialiśmyco jakieś 2-3 dni był taki dialog z matką >mamo, kiedy kupisz mi książki >nie mam pieniędzy >a kiedy będziesz mieć >po wypłaciepewnego dnia, kiedy ogarnąłem jak to działa >no to którego dnia masz wypłatę >...piętnastego >okprzychodzę do niej tego piętnastego, mówi że jeszcze nie przyszło. pomyślałem wtedy, że może to nie jest tak jak myślę, odpuściłem na tydzień. pewnego dnia matka przychodzi z zakupów z koniem na biegunach>ile ten koń kosztował >z 300zł dosłownie za połowę tego można byłoby kupić mi książki ze wszystkich przedmiotów, które mają znaczenie >a moje książki? ciebie stać kupić wnukom zabawkę, którą rozwalą za miesiąc, a na moje książki cię nie stać? milczenieto był moment w którym sobie zdałem sprawę, że moi rodzice mnie mają głęboko w dupie, że tak naprawdę stan finansowy nigdy nie miał nic do rzeczy. każdy uwielbia się zachwycać bohaterstwem ojca że pracował na trzy zmiany żeby było dla całej rodziny co jeść, problem w tym że sam nasrał do gniazda i jest dumny, że sprzątadopiero stosunkowo niedawno zdałem sobie sprawę, że to wtedy był moment, w którym matka zaczęła się bardziej do mnie przykładać - i jeszcze bardziej mnie to uderzyło, bo to znaczy że to, co działo się wcześniej, było dla niej bez znaczenia - jakby sądziła, że dzieci nie mają prawdziwych emocji i nic nie wpływa na ich późniejsze zachowaniePS. ten koń na biegunach to był koszmar mojej egzystencji przez następne kilka miesięcy. dwie siostry miały łącznie 3 dzieci i myślały, że to genialny pomysł dawać je w opiece matce, codziennie od 6 do 14, bo po co płacić za nianię. ich centrum rozrywki to salon, mój pokój jest obok, ja nie mam drzwi w pokoju. przyłażą i ten koń napierdala melodię na chujowym głośniczku na pełny głos, nie mogę się wyspać do szkoły/odpocząć w weekend. pewnego razu tak się wkurwiłem że wyrwałem kable zasilające do baterii i koń został wywalony. wynik?- matka z siostrą zaczęły się śmiać (haha chyba przesadziły dzieciaki :)))) - dzieci jakby nic się nie stało - do dziś mam status furiata, matka i siostry mną straszą dzieci, dzieci naturalnie są mną przerażone, szczególnie te które urodziły się późniejpiszę to chyba z godzinę bo robię przerwy żeby się nie rozpłakać
śniło mi się programowanie, nie chcę wchodzić w szczegóły więc użyję metaforywyobraź sobie że jesteś w labiryncie z którego musisz uciec, ale nigdzie nie ma wyjścia, wszystkie ściany mają ten sam odcień szarego, nie ma cienia więc ciężko określić czy tam daleko jest zakręt. nikt cię nie goni, nie masz stresu, właściwie nie czujesz nicnieważne jak daleko idziesz, nie ma widocznych postępów, sen kończy się tak samo jak przebiegał i jak się zaczął. po obudzeniu się masz w głowie "rozwiąż ten problem, może spróbuj tego, może to zadziała" jeszcze przez godzinę. nawet nie myślisz o wyjściu, myślisz o postępieusłyszałem raz, że "piekło każdej osoby jest inne" - to chyba byłoby moje piekło
najczęściej oglądam jak Grubby gra w warcrafta 3głównie dlatego, że te dźwięki przypominają mi dzieciństwo, ale też czasami naprawdę podziwiam jego umiejętności szlifowane od ponad 15 lat
nie mam bladego pojęcia jak zachowywać się publiczniemożesz wyglądać jak bóstwo, obiekt westchnień każdej damy, rycerz w lśniącej zbroi, Romeo z różą w ustach i ogniem w sercu, ale twoje problemy społeczne krzyczą głośniej niż twoje struny głosowe kiedykolwiek mogłyby zadrżećw sumie ta nieumiejętność społeczna to najbardziej ignorowany problem naszych czasów. nie każdy się rodzi z empatycznym otoczeniem, bezpiecznym polem do eksperymentów w dzieciństwie, wspierającą rodziną. każdy lubi się śmiać z ludzi którzy są publicznie "dziwni", ale nie każdy sobie zdaje sprawę jaki to jest ból egzystować w ten sposób i wiedzieć, jak się jest widzianym
Jaka jest jedna rzecz którą najbardziej chciał(a)byś zmienić na świecie?