Jak poradzić sobie z utratą najważniejszej dla nas osoby?
Jesli jeszcze żyję to spróbuj powalczyć jeśli nie pomorze to szybko o niej zapomnisz a jeśli już nie żyje no to musisz żyć dniem codziennym bo jej już nie przywrócisz do życia. Nie mówię o całkowitym zapomnieniu lecz o takim hobby czy czymś co Cię wciągnie.
Co, jeśli życie w zgodzie z samym sobą prowadzi do autodestrukcji? Lepiej stracić siebie, własne "ja", na rzecz zdrowia/życia czy pozwolić sobie na ich utratę, do końca będąc w pełni sobą?
Lepiej być zdrowym niż jeść tone słodyczy i potem nie ruszyć się z miejsca i złapać tysiąc chorób i pokazać swoje własne ja xd trzeba się nieraz zaprzec samego siebie i odmówić takich rzeczy dla własnego dobra ;)