Nudzę się, bardzo się nudzę. Dlatego nie lubię brzydkich niedziel u rodziców. Czytam "Czerwoną piramidę", słucham Megadeth (przeszło mi tylko na jakiś miesiąc) i gapię się na ryj Mastejna na tumblr. Kuwa mać. A miałam recenzję pisać, magisterkę pisać, robić z Kubą projekt na systemy finansowania samorządu terytorialnego, przygotować zdjęcia do wywołania i obejrzeć "How to Get Away with Murder".
Tata mnie woła: Ej, mała! Wiesz, że jestem w Twoim wieku? Ja: Jak to? Tata: No, jak dwie piątki odwrócisz. Ja: Ale ja mam 23. Tata: Rok różnicy, to co to za różnica. Mama przyszła do mojego pokoju, wywraca mi pościel na łóżku, krzycząc: Znowu mi ten Twój Rudy spadł! Wbiegam do pokoju, plakat Dave'a leży na łóżku. Kocham moich rodziców, są najlepszymi rodzicami pod słońcem.To znaczy, że mogłabym się brać za Rudego, przecież jest ode mnie rok młodszy xD https://www.youtube.com/watch?v=U2GaYKOECwQ
Nie zwracam uwagi na okładki albumów, ale wolę te, które nie są pstrokate, mają dobrze dobrane, stonowane kolory i w jakiś sposób działają na moją wyobraźnię. Okładki, na których jest Vic Rattlehead albo Eddie the Head są super.
Czy pierwsza miłość jest wyjątkowa? A może każda na swój sposób ma coś w sobie? Jak uważasz?
Miłosne rozterki Taty Gwiezdnegochodzika + Nie Mogę Doczekać Się Koncertu Megadeth + umyję podłogę w akademiku, bo jakby ktoś postanowił odwiedzić Rezydencję 202 po koncercie...