@Kadziulka

ʃulia

Ask @Kadziulka

Sort by:

LatestTop

Previous

"Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” Potrafisz cieszyć się z każdego dnia i doceniać każdą chwilę?

Lovewordplay’s Profile PhotoPurpurowa Wstążka
Ciepło-namiętny maj zawitał w moim życiu tego roku. A mówi się, że to marzec działa jakoś nadzwyczajnie. Widocznie u mnie jak zwykle wszystko na odwrót.
W tym całym szaleństwie próbuję odnaleźć siebie – gdzie ja jestem? gdzie się podziałam? Znowu popadam w wir miłosnych toksyn, trochę się truję. Czy na dobre? Całkiem możliwe. Nareszcie wyzbyłam się przywiązania do niepotrzebnego, ponad półrocznego epizodu. Usunęłam prawie wszystkie z nim związane pamiątki (do niektórych nadal jednak czuję mały sentyment), a ich miejsce zajęły bukiety stokrotek, o wiele cenniejsze dla mnie.
Sama się dziwię, jak to jest możliwe, w jak krótkim czasie mogę kogoś tak mocno i szczerze pokochać. Doznałam prawdziwego uczucia, które swobodnie mogę odwzajemniać na różne sposoby. Po raz pierwszy mam taką możliwość, przez co obecna sytuacja wydaje mi się kompletnie nierealna, niemożliwa dla czasów i wartości, jakie panują.
Jednak cieszę się z każdej minuty upływającej w tym miesiącu, bo wiem, że nie przeżywam jej sama, lecz dzielę wraz z MO. Doceniam jego wszelkie starania i „małą" walkę o moją osobę. Dobrze czasem wiedzieć, że jest ktoś, kto z Ciebie nie zrezygnuje; nie podda się nawet wtedy, gdy zetknie się z Twoim „nie".
O, jak mi cudownie.

View more

Chwytaj dzień bo przecież nikt się nie dowie jaką nam przyszłość zgotują bogowie

Related users

II

Jesień okazała się decydująca, a dokładnie jej końcówka. Podałam wtedy Pianiście wszystko na tacy podczas koncertu w restauracji, w której tak bardzo lubiłam przesiadywać. Cała drżałam; czułam się tak, jakbym wydała całe swoje serce na szarlotkę i sok porzeczkowy. I długo kłóciłam się sama ze sobą, w końcu po raz pierwszy znalazłam się w tak beznadziejnej sytuacji. Nie umiałam mówić o swoich uczuciach, bo nikt wcześniej mnie tego nie nauczył. Przygotowałam się na każdą odpowiedź, każdą reakcję. Ale i tak byłam wielce zaskoczona, kiedy Pianista po moich z trudem wydukanych słowach po prostu mnie przytulił i szepnął, że on też. W głowie miałam wiele obrazów przeplatających się wzajemnie.
Staliśmy w ciemnym zaułku. Wiedziałam już, że jego związek był skończony, lecz bałam się, że zza rogu wychyli się czerwony od złości policzek tej panny z Sąsiedztwa. Gdyby tak się stało – byłam gotowa opowiedzieć jej o naszym romansie, o tym, jak wspaniałym miesiącem okazał się dla nas Listopad; jakich słów używał, by uwieść moje młodociane serce. W głębi duszy chciałam jej wszystko wręcz wygarnąć. Myślałam, że poczuję wtedy chociaż małą satysfakcję, czy nutkę zwycięstwa. Lecz sama tak naprawdę nie wiedziałam, na co się piszę.
Ta relacja od samego początku wydawała się nienaturalna, dziwna. Najpierw byłam uwodzona, a zaraz po tym trzymana na dystans. I tak co chwilę. Mętlik w mojej głowie kłębił się stale od nowa, że aż nie sposób było go okiełznać.
Głupia. Głupia i zakochana. Dałam się wrobić w najgorsze świństwo, myśląc, że to z miłości. Guzik prawda. W tym wszystkim to ja ubiegałam o uczucia, wsparcie, słowa otuchy. Pianista miał to gdzieś. Dla niego liczył się jedynie fakt, że ma przy sobie jakąkolwiek kobietę, która spełnia jego wszelkie fizyczne upodobania. Był kompletnie ślepy na moje potrzeby, za to stale ubiegał się o swoje.
Może to i lepiej, że znalazł się w tym wszystkim koniec; że odrzucił mnie jak całą masę poprzednich i ruszył bez wyrzutów w dalszą drogę. Może to i lepiej. Wiedząc teraz, jaki był i jaki prawdopodobnie będzie, nawet już nie tęsknię. Zresztą, MO skutecznie odwodzi mnie od Pianisty.
Czy żałuję? Nie, już nie. W tej całej bredni odnalazłam parę naprawdę pięknych aspektów, które zapewne będę mile wspominać do końca życia. Postanowiłam kierować się tym, co powiedział mi Chemik – abym niczego nie żałowała. Bo ta cała historia w jakiś sposób wpłynęła na to, kim jestem teraz i jak postrzegam relacje, które zaczynam tworzyć na nowo.

View more

Jesień okazała się decydująca a dokładnie jej końcówka Podałam wtedy Pianiście

Masz lekkie pióro, Julio. Przyjemnie czyta się Twoje wpisy. Opowiesz, proszę, jak poznałaś Pianistę?

Women1891’s Profile PhotoListopadowa
Twoje pytanie, Women, zbyt długo czekało na moją odpowiedź. Albo to ja zbyt długo się z nim mierzyłam.
Styczeń ubiegłego roku był nadzwyczaj zabiegany. Wirtuoz załapał nasz okazjonalny zespół na poprowadzenie pewnego wydarzenia w mieście. No i się zaczęło – ustalanie wygodnych terminów prób, wybieranie repertuaru, kserowanie tekstów, a przede wszystkim zbieranie ekipy. Byłam tym ogromnie podekscytowana. Rzadko kiedy miałam okazję brać w czymś takim udział, o ile w ogóle.
Połowa miesiąca zleciała jak nigdy; wokale zdawały się być coraz bardziej wyszlifowane, więc nadszedł czas na Muzyków. Pierwsze zetknięcie się z instrumentami było dla mnie dosyć krępujące – mało kogo znałam, kojarzyłam może dwie osoby na całą piętnastkę i czułam się tak, jakbym wtargnęła na obce terytorium. Ale nie pozostało mi nic innego, jak próbować oswoić się z zaistniałą sytuacją. Na każdej próbie bacznie obserwowałam nowe twarze, a szczególnym punktem zawieszenia wzroku był niezbyt rozbudowany, blond chłopaczyna, siedzący za klawiszami.
Nasze spojrzenia mijały się ze sobą przez cały czas prób, występów. Zdawało się niewinnie, czarująco, dyskretnie, lecz wciąż zachłannie. Tak, jakby coś nas do siebie przyciągało, bez słów. Przez to szalałam, bezustannie, wyczekując przypadkowych spotkań na mieście. W mojej głowie rodziło się multum scenariuszy, które tak pięknie mieliśmy odegrać. Ale na moje nieszczęście dowiedziałam się, że mój Pianista wiedze już szczęśliwe życie u boku jakiejś panny z Sąsiedztwa. Pomyślałam, że to definitywny koniec naszej niemej znajomości.
Kawałek wiosny i lata przeżyłam bez myśli o Pianiście. I chyba nawet wtedy o nim zapomniałam, życie toczyło się dalej. Lecz wkrótce dałam się wkręcić w następne zespołowe akcje, może z drobną nadzieją, że jednak go znowu zobaczę.. I tak też było. Tym razem nie skończyło się na spojrzeniu.
Dziecinne zaczepki – można by powiedzieć, ale ja czułam się w pełni spełniona. Bo ktoś, za kim wiodłam tyle marzeń, tyle wyimaginowanych historii, nagle zwrócił na mnie uwagę. To było coś w rodzaju docenienia. I wiem, kompletna bzdura, moje spostrzeżenia były spaczone, a jego osoba w moich oczach barwiła się tylko i wyłącznie na biało. Nie dostrzegałam (albo nie chciałam dostrzegać) skaz, jakimi zdobił swoje wnętrze.
Okropnie wodził mnie za nos. Bawił się mną, a ja tańczyłam tak, jak on zagrał. Ciągłe przygrywki, czułe słówka, przelotny dotyk, pocałunki w powietrzu. Nieustannie przeginał w każdej sferze mojego bytu i nieraz słyszałam od Gaw, że to dosyć toksyczne, a przede wszystkim męczące dla mnie. Niby słuchałam, niby rozumiałam, ale gdzieś z tyłu głowy podpowiadano mi, abym nadal w to brnęła, bo przecież coś czuję, bo moje zachowanie wskazuje na to, że coś jest na rzeczy; bo kocham. Naprawdę bardzo ciężko było mi się od niego oderwać choć na chwilę, a co dopiero "na zawsze".

View more

Masz lekkie pióro Julio Przyjemnie czyta się Twoje wpisy Opowiesz proszę jak

Kadziulka’s Profile Photoʃulia
Wynudziłam się dzisiaj za wszystkie czasy. Od południa praktycznie w ogóle nie opuszczałam swojego pokoju; może tylko po to, aby wrzucić coś na ząb lub napełnić na nowo kubek wodą. Wprawdzie MO próbował wyciągnąć mnie na kawę, ale nie miałam ochoty ani na tę kawę, ani na spotkanie. Zresztą, komu by się chciało o siedemnastej przebierać z piżamy, myć włosy i doprowadzać się do ogólnego porządku, by wyglądać chociaż trochę jak człowiek, a zaraz po dziewiątej znowu przybrać taką samą niewdzięczną posturę? Jak siedzieć w domu, to do końca.

"Gdy pokochasz siebie, to odkryjesz własne piękno, raz na zawsze się przestaniesz bać. " Droga Julio, czy zgadzasz się z powyższym cytatem ?

przecinek666’s Profile Photokonto nieaktywne
— Julio, miałaś kiedykolwiek kompleksy z powodu wyglądu, budowy ciała, charakteru? — zapytał nagle MO, zmieniając diametralnie przebieg rozmowy. Było późno, coś koło pierwszej w nocy; siedziałam wciśnięta w kąt łazienki, tuż przy grzejniku, z przylepionym telefonem do policzka. Wszelki dopływ światła został opanowany przez głuchą ciemność, a mimo to czułam, że nie jestem sama. Moje stopy fruwały niespokojnie po płytkach, zahaczając co chwilę o krawędź wanny.
Pytanie MO kompletnie zbiło mnie z tropu; wzbudziło we mnie falę frustracji, bo dobrze wiedział, jak je zadać – brak słowa "czy" mimowolnie skłaniał mnie do dłuższej odpowiedzi, niekończącej się jedynie na "tak" lub "nie".
— Może przez chwilę, na przełomie podstawówki i gimnazjum. Później jakoś to zanikło — próbowałam uratować się szybką i zwięzłą półprawdą. Nie chciałam dłużej ciągnąć tego tematu.
— Mam nadzieję, że naprawdę już Cię to nie dręczy. Wiesz.. patrząc na teraźniejsze dziewczyny, które nie potrafią odnaleźć siebie w tym całym przepychu i jednolitości, dla mnie nie masz żadnych powodów do kompleksów.
Do dziś pamiętam prawie dwuminutową ciszę, jaka zapadła po tych słowach. Zadziałały one niezwykle kojąco na moje poczucie własnej wartości. Co więcej, połechtały moje czające się gdzieś za plecami ego. Po prostu poczułam się szczerze doceniona i nie śmiałam nawet ukrywać swojego zadowolenia. Potrzebowałam tego.
MO stopniowo pomaga mi odkrywać własne piękno; otwiera moje oczy na to, czego wcześniej nie potrafiłam dostrzec lub sama z siebie podświadomie omijałam. Zaczęłam doceniać własne zdanie, prawdy i [chyba] nareszcie umiem postawić na swoim. Nie czuję już nagminnej chęci przeglądania się w każdej szybie auta, lustrze czy ekranie telefonu, bo wiem, że dla niego najbardziej liczy się moja naturalność.
Przez chwilę bałam się, że przez to stanę się zapatrzonym w siebie samolubem; że za dużo we mnie pewności i przekonania. Ale koniec, basta! Zbyt długo żyłam w cieniu innych, aby teraz na nowo chować głowę w piasek. Chcę się w sobie zakochać, być dumną z tego, kim jestem.
Często powracam do tamtej rozmowy i wielu, wielu innych, których treści odnosiły się bezpośrednio do mojej osoby. Mam jakąś małą obsesję, ale lubię, kiedy MO wypowiada się na mój temat. Robi to w tak subtelny, a zarazem konkretny sposób.. Szkoda tylko, że na tę chwilę nie potrafię odwzajemnić uczucia, które ostatnio się w nim zrodziło względem mnie.

View more

Gdy pokochasz siebie to odkryjesz własne piękno raz na zawsze się przestaniesz

Kadziulka’s Profile Photoʃulia
Boże, nic nie umiem, książki palą mi się w rękach, a godziny lecą w zadziwiająco szybkim tempie. Jestem na siebie okropnie zła – zamiast poświęcić swój wolny czas nauce, wolałam myśleć o niebieskich migdałach i włóczyć się byle gdzie, z byle kim, by tylko odwieść się na dobre od szkolnych spraw. Ostatnio zawalam po całości i nie mam ani chęci, ani siły na przeciwstawienie się własnemu lenistwu. Nie potrafię powiedzieć sobie zdecydowanego "Stop, dosyć!". Kiedy ja zacznę uczyć się na własnych błędach.. Muszę jak najszybciej zmienić podejście do deadline'ów. Z ogromnym naciskiem na "dead".

Julio, miło wrócić do twoich słów...

avinider’s Profile PhotoKochanka Wiatru
Dziękuję, Kochanko. Nawet nie wiesz, ile radości i pociechy czerpię z tej wiadomości.
Już nie liczę, którą herbatę z kolei właśnie sączę. Przełykam nimi wszystkie rozpamiętywane miesiące miłostek i nie-miłostek. Bo ich nie da się zapomnieć, tak po prostu wyrzucić z pamięci.
Próbuję zająć myśli czymś innym, byle nie wspominać. Zaczęłam nawet kreślić w zeszycie, chyba powracam do poezji. Ach, no i muszę przyznać, że otarłam się dzisiaj o rąbek nowoczesności – założyłam konto na Spotify. Dopiero uczę się, jak z tego korzystać, ale idzie mi całkiem nieźle. A przynajmniej w końcu mam dostęp do swojej ulubionej muzyki, za co jestem ogromnie wdzięczna!
Oprócz tego nie mam co ze sobą zrobić. MO poszedł spać, a lepszego kompana do rozmów już nie znajdę, zwłaszcza o tej porze. To dziwne, że cała reszta również grzeje swoje prześcieradła. O moim już nikt nie pamięta.
Aha, wróć. Muszę przygotować rzeczy na jutrzejszy wyjazd. Wprawdzie ruszamy dopiero po trzeciej, ale tak czy siak nie dam rady się spakować przed. No nic, jakoś się do tego za chwilę wezmę – 23:40 – nie jest tragicznie. Najwyżej rano ostatecznie skoczę na strych po małą walizkę i upchnę na szybko to, co jeszcze dzisiaj przygotuję. Teraz wychodzi, jak bardzo niezorganizowanym jestem człowiekiem.

View more

Dobrze jest?

Znowu pociągam nosem. Coś jest nie tak. Ubiegła zima rozłożyła na łopatki moją przeciętnie dobrą odporność. Pozostaje mi ratować się herbatą z cytryną. Jeszcze wykurzę to choróbsko, zobaczycie. Zresztą, nie ma na to czasu – otrzymałam tyle ciekawych propozycji na spędzenie kilku przyszłych weekendów, że głowa mała. Nie podarowałabym sobie, gdybym musiała z nich zrezygnować przez jakąś błahostkę.

Pokaż mi, proszę, zdjęcie kogoś w nieoczywisty sposób ładnego.

Zdecydowanie uroda Eddie’go Redmayne’ra należy do kanonu nieoczywistego piękna. Ma w sobie tyle uroku, delikatności, powabu i wdzięku, a jednocześnie tyle męskości.. Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe. Oczarował mnie swoim przecudownym uśmiechem (tak szerokim!) i ruchem scenicznym. Mogłabym godzinami wpatrywać się w jego grę aktorską. W sumie dzięki niemu zaczęłam częściej szperać w filmach.
Ogólnie. Wydaje się być bardzo skromnym facetem. Przejrzałam mnóstwo wywiadów z jego udziałem i muszę przyznać, że wypowiada się naprawdę sensownie. Nie udaje wschodzącej gwiazdy Hollywood i za to go cenię.
Pokaż mi proszę zdjęcie kogoś w nieoczywisty sposób ładnego

Jaka oprawa klimatyczna (miejsce, pora dnia, muzyka, stroje itd.) — według Ciebie — pasują na randkę z nowo poznanym człowiekiem, i z takim, z którym to już nie pierwszy raz?

Z Pianistą wszystko było na opak. Stale te same, okazjonalne lokale, pełne przepychu i elegancji. Za głupią kawę i brownie płaciliśmy krocie, a i tak nikt nie był w stanie zjeść całego ciasta – sam cukier i kalorie. Od rana do wieczora deszcze, nieprzyjemna aura, stałe zmęczenie i cholerne zimno, mrożące przechodniów, w tym nas. I choć jazz'owe klimaty zaczęły mnie powoli rozluźniać, zaraz kołnierzyk od granatowej koszuli spinał mnie z powrotem. Zdawało się być sztucznie słodko, niepotrzebnie. Dla niego liczył się prestiż i flesze, a dla mnie cichy, przytulny kąt z kanapą, gdzie mogliśmy na spokojnie zająć się [tylko i wyłącznie] sobą.
Nie znosiłam bankietów, mega-wystrzałowych kolacji przy świecach z różą we flakonie obok. I nas – prowizorycznie zakochanych, cieszących się każdą spędzoną razem chwilą na pokaz. Brakowało mi bycia "sam na sam", prywatności. Brakowało mi jego łóżka i naszych ciał, tak blisko przylegających do siebie. Sprośnych szeptów, za dużych bluz czy podartych rajtuzów; plamy na jego białej koszuli od sosu z kebaba, walających się po podłodze chipsów i bokserek Calvin’a.
Luźnie i swobodnie – tak właśnie wyobrażam sobie większość randek. Bo jak mogę pokazać siebie, kiedy przytłaczają mnie te wszystkie niepotrzebne drogocenne dodatki? Owszem, nie wykluczam bardziej dystyngowanych wyjść; czasem lubię wcisnąć na siebie obcisłą sukienkę, podkreślić mocniej oko i ruszyć pewniejszym krokiem w czarnych szpilkach. Lecz nie za każdym razem. Marzę o zwykłych spacerach w niedbałym koku, przejażdżkach nad rzekę lub po prostu – siedzeniu na czterech literach przed byle jakim serialem w dresach z miską popcornu.
Chcę mówić o wszystkim i o niczym, śmiać się bez powodu i brudzić podkoszulki.

View more

Julio, przyjaźnisz się z kimś? Opowiesz mi o ważnych dla Ciebie osobach?

— Przyjaźnią to Ty nie szastaj, młoda. Wiesz dobrze, jak teraz to wygląda – ledwo zamienisz parę zdań i już myślisz, że to coś wielkiego. A przecież nie każdy, z kim dobrze się rozumiesz i masz o czym rozmawiać, musi zasługiwać na takie miano. Pomyśl, co? Nie chciałbym, abyś była zbyt łatwowierna. Zrozum, ludzie to cwane bestie; nie zawsze będą tymi, za których się podadzą. Powinnaś wziąć to pod uwagę.
— A skąd możesz wiedzieć, w jakim towarzystwie się obracam, z kim mam do czynienia, a z kim nie? Dlaczego wiecznie mnie pouczasz, równocześnie nic nie widząc?
— Na miłość Boską! Czy już naprawdę nie mogę w tym domu nic powiedzieć? Po prostu się martwię. I może faktycznie nie dostrzegam wszystkiego, ale wystarczy, że widzę Ciebie. Ostatnio marniejesz w oczach, odkąd zaczęłaś przebywać wśród Muzycznych. Zaczynam mieć coraz większe uprzedzenie względem tej paczki.
Za każdym razem wałkuje ten sam tekst, nieważne, czy słusznie, czy ma rację, czy ani to, ani to. Nie ma zmiłuj. Ale może mówić, co chce – Muzycznych lubiłam i lubić będę. Co prawda, znamy się stosunkowo krótko, mogę naliczyć raptem pół roku, jednak jestem pewna, że to właśnie z nimi czuję się najlepiej. Nie pamiętam sytuacji, w której miałam ochotę wyjść i nie wracać. Raczej na odwrót – każde rozstanie, dzień rozłąki był dla mnie prawdziwą katorgą.
To z nimi przepiłam największą ilość trunków o przeróżnej wartości procentowej bez jakichkolwiek obaw. Nie wiem, czy to faktycznie był dobry sposób sprawdzenia, na ile mogę im zaufać, aczkolwiek zadziałał. A nawet! Chemik wraz z Grejt ogłosili mnie najlepszą towarzyszką do picia, na co reszta kiwnęła zgodnie głowami, łykając ostatki toastu. Od tamtej pory nie opuściłam ani jednej wspólnej posiadówki.
Muzyczni są specyficznymi ludźmi, muszę przyznać. Niekiedy potrafią zamknąć się z nutami w dłoniach we własnym świecie i nic ich wtedy nie obchodzi. Żyją w przeświadczeniu, iż czasem warto jest poświęcić nawet i długoletnie znajomości dla kilku chwil spędzonych z Beethoven’em, czy Mozart’em. Wolą w pełni pochłonąć się pasji, rzucić całą resztę w niepamięć, a tylko od czasu do czasu dać oznakę życia. Na całe szczęście Grejt zupełnie odbiega od tego schematu. To właśnie ona skradła największą część mojej atencji i sympatii. Wystarczyło ciche spojrzenie, blady uśmiech, jedna kawa, by zasiać we mnie ziarenko fascynacji.
Kocham jej osobowość, sposób, w jaki funkcjonuje pośród innych. Subtelność, duszę pełną delikatności. Jej poczucie humoru idące w parze z uśmiechem ceniącym się wyżej niż wszystkie miliony świata..
Nie wiem, co to znaczy zawieść się na Grejt. Nigdy nie miałam z tym styczności i mieć nie będę. Czuję ogromne wsparcie z jej strony – jest gotowa porzucić wszystkie swoje sprawy, własne zmartwienia, problemy na jedno moje słowo. Naprawdę nie jestem w stanie wyobrazić sobie teraźniejszości, w której by nie istniała.
Pech trafił, przyszłość zapowiada się jednak bez jej udziału. Bez udziału mojej najdroższej Grejt.

View more

Julio przyjaźnisz się z kimś Opowiesz mi o ważnych dla Ciebie osobach

Julio, o czym opowiesz, gdy zechcesz powrócić? Jakie słowa zalęgły się w Tobie?

Women1891’s Profile PhotoListopadowa
Pół roku starań, zalotów, chwili uniesień i jeszcze więcej upadków, potknięć. Pół tony papieru spisanego z góry na dół słowami tak jawnie szydzących z nas każdym wersem. O pół zawartości portfela mniej. Pół ogrodu zdewastowanego; pół goryczy utkwionej gdzieś między wspomnieniami. Pół hektolitra wspólnie wysączonego alkoholu. I pół mnie. Połowa – moja nędzna opłata za miłość.
Pomyliłam perony. I chociaż zdawałam sobie z tego sprawę od samego początku, czekałam. Z całym dobytkiem, bagażem. Dźwigałam to wszystko na niedoświadczonych barkach z myślą, że dam radę. Chyba się nawet starałam, ale bez większego rezultatu.
Chemik w trakcie rozmowy telefonicznej powiedział mi, abym nie ubolewała i przestała się nad sobą użalać, bo to i tak w niczym by mi nie pomogło. Mówił, że warto pamiętać, wspominać, trzymać w myślach cały ten czas i nigdy, przenigdy nie czuć się winną za to, w jaki sposób zakończył się mój rozdział z Pianistą. A mnie było stać jedynie na żałosne łkanie i ciche "Tak, pewnie masz rację.". Ciężko przełykało się te słowa, zwłaszcza, że musiałam się z nimi już na zawsze pogodzić.
Tegoroczna zima rozgrzała moje serce do czerwoności tylko po to, aby za chwilę na nowo je zmrozić i obrócić w marny pył. Uczucia i wszelkie nadzieje doznały szoku termicznego, a wyobrażenie idealnego 'trwania razem' odjechało pociągiem do Krakowa. Nawet go nie pożegnałam, nie ucałowałam na dobranoc jak za każdym razem; nie powiedziałam, że wszystko będzie jak dawniej, że wróci do normy, że się odezwę. Pomyliłam peron.

View more

Julio o czym opowiesz gdy zechcesz powrócić Jakie słowa zalęgły się w Tobie

Napisz swoją kartkę z pamiętnika, opisz w niej co tylko zechcesz, możesz jakiś swój dzień, który zapadł Ci w pamięci, lub ten dzisiejszy, Twoje uczucia, cokolwiek.

"Jesiennik"
Nabrałam więcej odwagi, niż mogłabym się spodziewać. W życiu przez myśl by mi nie przeszło, że tyle słów przed nim wyleję i dzięki temu wyjdę na prostą – ustatkuję myśli. Choć to jego sprawka, z pewnością. I sama już nie wiem, czy brał to wszystko na poważnie, czy jak zwykle obrócił w 'przyjacielski żarcik'. Lecz wiem jedno: koniec jest daleki, a uczucia tak łatwo się nie pozbędzie. Zwłaszcza, że jeszcze dziś pisał o tęsknocie. Za mną.
A wiersze, które pisał? Komplementy, które prawi? Czułe słówka na dobranoc i zdjęcia? Ach, za dużo mówię. Gdzie ta tajemniczość.
Wszystko w porządku, Jedyny. Wbrew deszczowej aury i zapchlonej jesieni jakoś sobie radzę, nie najgorzej, co jest dosyć dziwne, bo zazwyczaj w październiku już umierałam na każdy możliwy sposób, a tu proszę. Jedyne, w czym do tej pory nie potrafię się rozeznać, to mądre gospodarowanie czasem. Zdecydowanie zbyt wiele poświęcam na błahostki, tym samym spychając ważniejsze terminy na bok. Czy ja kiedykolwiek się tego oduczę?
Chcę jak najszybciej zamknąć ten miesiąc i przejść z głuchym biciem serca do następnego. Bo potrzebuję zmiany i tego, co mnie w nim czeka; spora dawka wrażeń. A uwierz, będzie się działo. Konfrontacja spojrzeń, wymiana zdań, wspólny oddech i drżenie dłoni. Pragnę tego; poczuć, doznać. Oblać się złotem, niczym krzątające się pod stopami liście.
"Zakochałem się
Ale odpiszę, żeby pozostało tylko w naszej pamięci
I nie chcę przestać, i nic już więcej nie czynić na marne
Dobrej nocy, Kochana"

View more

Napisz swoją kartkę z pamiętnika opisz w niej co tylko zechcesz możesz jakiś

Co w życiu sprawia Ci przyjemność? Każdy z nas musi mieć pasje, hobby, inaczej by zwariował. Opowiedz mi o Twoich zainteresowaniach. Na czym one polegają. Chętnie posłucham.

Severuskaaa’s Profile Photoฒ M i d n i g h t
Gdybym na samym początku zaliczyła jedzenie do przyjemności, to czy bardzo uraziłabym powagę Twojego pytania? Mówię serio. Zauważyłam, że coraz częściej czerpię radość z gotowania. Owszem, moje umiejętności nie wybiegają jakoś bardzo od smażenia naleśników, czy pieczenia domowej roboty babeczek, ale dobrze jest cieszyć się z małych rzeczy. Matula kupiła mi nawet specjalny zeszyt, w którym mogę zapisywać nowo nabyte przepisy. Jest świetny i mam zamiar zapełnić go całego.
Co jeszcze? Lubię robić zdjęcia, szkicować.. Najbardziej spełniałam się artystycznie jako dzieciak z podstawówki. Po prostu miałam wtedy na to czas. Teraz już zapomniałam, jak poprawie trzyma się ołówek. Jedyne co, to czasem w ostatniej chwili przypomnę sobie o aparacie i biorę go ze sobą na spacer.
W tamtym roku chciałam brać udział w konkursie fotograficznym, ale niestety przegapiłam termin wysłania prac i szansa przepadła. Tak samo zastanawiałam się, czy nie wziąć udziału w (półrocznych?) kursach, aby zdobyć odpowiednią wiedzę i umiejętności. Zastanawiam się do dzisiaj.
Do tego wszystkiego dorzucę jeszcze taniec. W prawdzie nie zajmuję się tym od wieków, lecz gdzieś w sercu ta miłość pozostała.
Przez trzy lata gustowałam w tańcach towarzyskich. Później stwierdziłam, że to nie to, więc zapisałam się na jazz. Było wspaniale; na każdej lekcji czułam cudowną wolność. To właśnie na parkiecie mogłam przelać każde uczucie, każdą emocję w geście, czy ruchu. Szło mi nieźle. Nauczyciel zawsze mnie pochwalał za szybkie postępy. I z dnia na dzień byłam bardziej spełniona, lecz kontuzja wszystko zepsuła. Moje kolana odmówiły posłuszeństwa, tym samym wykluczyły mnie z grupy.
Mija już drugi rok i nadal nie jestem pewna, czy mogłabym do tego powrócić. Niby wszystko gra i mogę śmigać (choć bez szaleństw), ale sama nie wiem. Obawiam się, że mój czas już się skończył.

View more

Co w życiu sprawia Ci przyjemność Każdy z nas musi mieć pasje hobby inaczej by

Next

Language: English