Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma ;) Miasto? A co jest takiego fajnego w miastach? Kupa smogu, dymu, ludzi, betonu... Piękniejsza od miasta jest natura. Na przykład taka Tavarua... ♡
Jak byś się czuła, gdybyś była gorylem przesiadującym całe dnie w pomieszczeniu z przezroczystymi szybami, a każde dnia przyglądałyby ci się setki ludzi do tego robiły zdjecia z fleszem, nikt tam tego w 100% nie kontroluje. Poza tym dzikie zwierzęta nie są przystosowane do takich warunków.
Jestem człowiekiem, więc nie byłam w skórze goryla, chyba, że w jakimś poprzednim życiu, także nie mam pojęcia jak Ci odpowiedzieć. Myślę, że obsługa każdego zoo stara się im ułatwić życie, karmi je tym, czym powinna, i w ogóle stara się, by zwierzaki czuły się komfortowo i bezpiecznie. Jak podważasz to, to napisz do nich: http://zoo.waw.pl/ czy do któregoś innego zoo, gdzie uważasz, że źle się im żyje. Nic więcej Ci nie poradzę lepszego. Jak widać sobie żyją dobrze i w zimę. Ja tam byłam jakoś wrzesień/październik, nie pamiętam dokładnie. http://www.youtube.com/watch?v=jg9OAFyJ42I
Co z tego, że wyłapuje się je w humanitarny sposób, jak potem reszte swojego życia spędzają w niewoli. Ciężko jest przejść z nieograniczonego pola do w porównaniu z tym co miały, ciasnych klatek.
Ciężko stwierdzić, skoro jak już nadmieniłam, teraz się raczej nie wyłapuje zwierząt, tylko rodzą się tutaj, w Europie. No i mam wątpliwości, czy szanowny Anonim był w ogóle w zoo. Klatki są wielkie, a duże zwierzęta w nich nie siedzą, tylko mają swoje wybiegi. :) Wiadomo, w okresach zimowych przebywają w pomieszczeniach, ale myślę, że one są równie dobrze przygotowane pod względem wielkości jak i utrzymania ich naturalnych warunków.
Według mnie nie jest normalnym wyłapywanie zwierząt i ograniczanie im wolności, by jakiś człowiek mógł sobie je podziwiać i popstrykać zdjęcia.
Nie wiem jak się to odbywa, ja na ogół czytam informacje o narodzinach zwierzątek na miejscu. Nawet jeśli zdarza się jakieś 'łapanie' zwierząt, to myślę, że robi się to zdecydowanie bardziej humanitarnie niż jak zwykły przeciętny człowiek traktuje drugiego człowieka. Poza tym często w Zoo zakazuje się pstrykania fotek z fleszem. A podziwiać - to ja zawsze podziwiam, bo kocham zwierzęta bardziej od ludzi. Ludzie to k***y, jak mówił Piłsudski. Ograniczanie wolności? Obecnie Zoo warszawskie ma 32 hektary. Za mało?
Ostatnio przybywa mi Czytelników :) To bardzo miłe :* Miłego wieczorku, a w zasadzie dobrej nocy Wszystkim :*** ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ A to taka tam ja w South Parku :D Sama sobie zrobiłam :P
Tak kocham zwierzęta, że pójdę je pooglądać jak cierpią w niewoli.
Czemu uważasz, że są w wielkiej niewoli? Zoo to nie rzeźnia, ani nie cyrk (gdzie często zdarza się maltretowanie zwierzaków...). W Zoo pracuje naprawdę wykwalifikowana kadra pracowników, znających się doskonale na różnych gatunkach. Będąc wtedy raz jedyny w zoo warszawskim, widziałam, że te zwierzaki mają się dobrze, a niektóre były wręcz zadowolone :) Najbardziej w pamięć zapadła mi przytulaśna zebra, która wręcz chciała kontaktu z człowiekiem oraz dwa małe (teraz już pewnie duże:P) tygrysiątka, które były pochłonięte zabawą :) I te dumne lwy, które wręcz pozowały dla publiczności :> Żadne ze zwierząt nie było wychudzone ani brudne ani 'smutne'. Nie wiem drogi Anonimku gdzieś Ty widział cierpiące zwierzęta! Jeśli taka sytuacja zaistniała, trzeba było to gdzieś zgłosić, że źle jakieś zwierzątko wygląda i podejrzewasz, że jest maltretowane!!! One mają zapewnione terytorium, które przypomina im ich naturalne, a są często to zwierzęta, które rodziły się już w Polsce, czy w Europie, i są przyzwyczajone do naszego klimatu.
Debilizm w czystej postaci... Chociaż ja bym dopuściła pewną granicę, gdy człowiek jeszcze ogarnia, czyli te 0,5 promila powiedzmy (jestem kiepska z biologii to nie wiem dokładnie jak tyle alkoholu we krwi na nas wpływa, jednak jedno piwo to uważam pikuś - a w moim przypadku to około 0,7‰). Oczywiście pewne odczekanie i jedzenie przyspiesza trochę zminimalizowanie tych promili. Chociaż przyznaję, nie zdarzyło mi się prowadzić na drodze gminnej/krajowej/wojewódzkiej/wherever po alkoholu. Co jak co, gorsze od tego jest wsiadanie za kółko po dragach. Zobaczy taki smoka i wpadnie do rowu. Jednak nasze prawo kuleje po każdym względem tych problemów. Fotoradar koło mnie jest ustawiony na minimum, cyka foty co chwilę dosłownie i wygrał wszelkie warszawskie rankingi pod względem dochodu z tychże mandatów. Ponoć także cyka zdjęcie jak minimalnie (na czerwonym świetle) przekroczy się pasy do zatrzymania i podjedzie pod przejście dla pieszych. To także uważam za debilizm. W czym to niby ma pomóc? Także opamiętajmy się, i nie prowadźmy samochodu po alkoholu ani po czymkolwiek, co zaburzy naszą świadomość.
To chyba zależy od tego, czy w danej sytuacji jesteśmy uzależnieni także od decyzji innych ludzi. Jeśli dotyczy to jedynie nas - owszem, możemy siebie i swoje obawy pokonać i MÓC coś zrobić, jeśli tego bardzo chcemy.
Wszechogarniająca samotność... Niby ¾ czasu nie zastanawiam się nad tym, można by uznać, że mam wyje**ne, robię swoje, ale w końcu ...i tak to mnie dopada. Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, że jestem jakaś niewidzialna? Nikt nie pisze, nikt nie dzwoni, jakby świat o mnie zapomniał, a tym bardziej płeć przeciwna? Czy to zawsze jest tak, że im bardziej kogoś potrzebujemy, tym łatwiej zostajemy sami??? Co za los... Nie wiem już nic. Może po prostu nachodzą mnie takie myśli, bo to jakieś przesilenie wiosenne lub whateva. Chciałabym wierzyć, że w końcu poznam kogoś na tyle dojrzałego, co byłabym go pewna i spokojna, że nie poleci przy byle okazji do innej, że byłabym w końcu dla kogoś najważniejsza. Jednak to czekanie jak na deszcz w czasie suszy... Mam także wrażenie, że poznaję naprawdę fajnych chłopaków, ale co - jakaś suka ich kiedyś zraniła i są uprzedzeni do innych kobiet, bo przecież wszystkie są takie same, jesteśmy w jednym worku... Kiedy ja do cholery taka nie jestem! Tak więc czuję się skreślona na starcie i jestem zdemotywowana już do robienia 'pierwszego kroku'. Po co, skoro i tak mają w dupie? Ba, jak już oni robią pierwszy krok, odezwą się, powiedzą coś (zbyt) miłego, a nawet spotkają się, to i tak jednorazowy wybryk i potem też w dupie mają... I tak sobie czas leci, upływają dni na wegetacji, dziwię się sobie samej, że potrafię w takim tempie czytać książki, gdzie w całym 2013 chyba żadnej jednej nie przeczytałam... Taka zabójcza pustka. S a m o t n i a. :(
Ania Ty fejmie! Serduszkują mi, bo Ty mi poserduszkowałaś :D Dziękuję xD
Gruz, Sweetie, to nie moja zasługa! Jesteś fajna dziewczyna, trochę szalona, i to dlatego ;))) W końcu masz @taakieszalenstwo :D Swoją drogą - fajne określenie "poserduszkowałaś" :D ♡! :D - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - So damn, epic!!! \m/
Jest parę takich zachowań... Uporczywe niezdecydowanie. Pitolenie głupot na temat, na który nie ma się pojęcia. Wystawianie, bądź spóźnianie się dłużej niż 'studencka 15stka' bez znaku życia. Nieszczerość. Mówienie jednego - robienie drugiego. Fochy z byle powodu (również wśród płci przeciwnej, nie myślcie Panowie, że jesteście wtedy męscy). Niedopowiedzenia. Itd. Jeszcze parę takich irytujących sytuacji mogłabym wymienić, ale chcę zachować spokój, wczoraj było wystarczająco nerwowo.
Łap słoneczko, żeby Ci dziś świeciło i by uśmiech na Twojej twarzy nie znikał!
Ojej, jak miło!!♡ ☼ Mam nadzieję, że sprawa, która położyła mnie wczoraj, jakoś zostanie załatwiona i wszystko się ułoży i nie będę musiała się martwić przez kolejne pół roku. Dziękuję serdecznie za WSPARCIE, to wiele dla mnie znaczy :* I uśmiech :)
Jaką książkę Twoim zdaniem każdy powinien przeczytać?
Moje zdanie sprzed pół roku nie uległo zmianie: http://ask.fm/lergieangel/answer/60761800788 Owszem, są różne ciekawe książki, które warto przeczytać, ja teraz mam fazę na biografie.♡ Ale tą to po prostu KAŻDY powinien przeczytać, a jeśli nie, to chociaż mieć zawsze w zasięgu ręki :P
Ale wtopa! Sama mam jedną taką koszulkę, mimo, że nie znam żadnej piosenki :D Aż wstyd :P to koszulka z logiem zespołu KI⚡⚡ :> Oczywiście często to zjawisko jest po prostu żałosne, jeśli młodziutkie osoby mają koszulki Bóg wie jakich zespołów, a gdy ktoś ich zapyta o utwór to "yyy", "eee", "nie pamiętam". :P Sama mam kilka różnych, najbardziej cenię sobie t-shirt z KoЯn'em i z Ursynialiów 2011, ale na punkcie KoЯn'a to ja miałam swego czasu bzika, że znałam praktycznie każdą piosenkę na pamięć ^^ - - - - - - - - - - - - - - - - - Ja nic nie wiem >,< ale logo zajebiaszcze!!! ;3
Czuję ogarniającego mnie pecha przez prawie cały dzień. :( Obudziło mnie bardzo nieprzyjemne i uporczywe wiercenie non stop przez pół godziny. I kolejne pół godziny. I znowu... i tak od około 8 do 12. Czułam się we własnym pokoju i własnym łóżku jak w komorze do rezonansu (jak mieliście to myślę, że wiecie jak to jest - masakraaa). Myślałam, że wyjdę w samej koszulce i gatkach, i kogoś uduszę gołymi rękoma... :[ Spałam jakieś 2h. Humor zje**ny. Ten dzień po prostu musiał być pechowy. W dodatku było mi prawie niedobrze od tego hałasu, nie wiem co oni i czym wiercili. Dranie. Później dopadła mnie istna biurokracja i "niepewna sytuacja" w jednej bardzo ważnej sferze. Całe szczęście, ten dzień się już kończy powoli, więc może jutro będzie lepsze (tym razem jak zaczną wiercić to im nie popuszczę...). Poza tym myślę, że nic w moim życiu nie uległo zmianie przez ostatnie powiedzmy 2tygodnie. Dalej bywa smutno i samotnie. Dalej bywa krucho z kasą. Dalej jest zima. Całe szczęście wychodzi powoli słońce, a ptaki zwiastują wiosnę. Będzie lepiej - po prostu musi być! ♡
Możliwe, że zdarza się, ale bardzo rzadko. Często jestem zaskoczona jak ktoś nagle "zza winkla" mi wyskakuje z "cześć!", po prostu jak widać nie zwracam uwagi na przechodniów. Nie wiem kompletnie co myślą o mnie ci obcy mi ludzie. I tak naprawdę... zwisa mi to ;))
Nie unikam żadnych tematów. :) Jestem otwarta na rozmowy o naprawdę różnych dziedzinach życia. Oczywiście lepiej się czuję, gdy mam jakieś pojęcie na dany temat, ale lubię także wysłuchać. A jeśli w jakimś momencie nie chcę rozmawiać o tym czy o tamtym, to umiem się z tego inteligentnie wymigać :P To naprawdę zależy od sytuacji i nastroju. Chyba nie ma tematu, którego bym się bała, chyba że to byłby jakiś, na który naprawdę nie mam zielonego pojęcia. x___x
To dziwne i nieco przerażające, ale ...nie. Mimo wielu rozczarowań, mimo zawodów, łez czy załamań, nie boję się znów zakochać. Bo niby czemu ktoś zupełnie nowy (może uogólniam, chodzi mi o to, że nigdy mnie z tym kimś nie łączyło uczucie, bo przecież mogę zakochać się w kimś, kogo znam szmat czasu) miałby "płacić" za błędy moich eks, niby czemu miałabym go skreślać na wstępie 'bo wszyscy faceci są tacy sami' czy że 'na bank mnie rzuci prędzej czy później lub zrani'... Stop! To tak nie działa. Jak już spada na nas uczucie to jak grom z nieba i nie możemy z nim walczyć. Ups, stało się, zakochujemy się i kuniec. Myślimy o tej osobie, marzymy o chwilach spędzanych z nią, a nie rozmyślamy nad tym, co nam zrobili byli, i nie obarczamy ich złym postępowaniem naszego Skarba. A przynajmniej nie powinniśmy tego robić... Wkurza mnie sytuacja, że ktoś skreśla kogoś (a nawet wszystkich) z góry - bo już raz był zraniony i teraz już nikomu nie zaufa, każdy jest zły i w ogóle "spier***aj"(spławia nas może w mniej dosadny sposób:P), jakby się bronił przed czymś okropnym. Albo gorzej - zaczyna ludzi traktować przedmiotowo, np. "porucham i następna/y"... To złe podejścia. A czy nie lepiej dać nowemu uczuciu czystą kartkę, by móc ją zapełniać czymś szczęśliwym, w końcu, bez tej całej podłej przeszłości, wszystkich krzywd w duszy, negatywnych wspomnień i z góry zakładanych zmartwień? Owszem, każdy boi się odrzucenia, niezrozumienia, olania i innych porażek... Ale czy zakochanie to nie czasem także NADZIEJA? (Boże, skąd we mnie tyle optymizmu? ;o) Chciałabym się znów zakochać, urozmaicić swoje szare samotne życie, być w końcu szczęśliwa u boku Kogoś, kto byłby przy mnie szczęśliwy. Zakochiwać się codziennie na nowo w tej Osobie, kochać ją całym sercem, czekając z nadzieją na kolejne spotkanie, spojrzenie, uśmiech, dotyk, pocałunek... Dbać o Niego, o jego szczęście, wspierać go, być zawsze, gdy będzie mnie potrzebował. Być razem na dobre i złe. I aby to nie było tylko zwykłe zauroczenie...bo to mija. Aby to była Prawdziwa Miłość.♡
Czy wyrazisz zgodę, jeśli zaprosi Cię na randkę osoba poznana w Internecie?
:O !! A zaprosi?! :O Nie pamiętam już kiedy ktoś zaprosił mnie na randkę, nieważne jaką drogą komunikacji. Wykluczam wszelkie 'chodź na piwo' - bo jak już w którejś odpowiedzi napisałam - nie uważam tego za randkę. ;) Myślę, że to dużo zależałoby od tego, kto mnie zaprasza i jak długo się znamy. Może nawet krótko, ale jednak trochę już przegadaliśmy i coś tam o sobie wiemy. Bo w sumie czemu nie? Przecież nic nie tracę - a może być miło, nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie potem.
Bo w "ciemno"... chyba moje czasy pakowania się w kłopoty minęły, więc z miejsca z totalnie nieznajomym nigdzie nie idę :P
Nie chcę, aby to był kolejny banalny obrazek z jakimś życiowym tekstem. Tym razem Was zaskoczę. Ostatnio zaciekawiła mnie pewna historia człowieka z wielkim talentem, który nie był doceniony przez profesorów Akademii Sztuk Pięknych. Później docenił go prawie cały naród. A później pół świata znienawidziło. Czy on nie miał talentu? Miał! Jego obrazy są perfekcyjne i jestem cały czas pod ogromnym wrażeniem. Kim on był? To Adolf...
Chyba nic nie przebija ilości czasu spędzonego przeze mnie na fejsie i asku. Owszem, czasem jak mnie coś weźmie to okupuję inne strony, i czytam, i czytam, i czyyyytam. Dla przykładu takim pochłaniaczem czasu bywa dla mnie www.filmweb.pl ;)
❤ Lubisz nutellę? ❤ ❤ Gorzka czy nadziewana czekolada? ❤ ❤ Jaka ulubiona pizza? ❤ ❤ Babeczki z jagodami czy z budyniem? ❤ ❤ Wolisz McChichen'a czy McWrap'a ? ❤ ❤ Twix czy 3bit? ❤ ❤ Galaretka z owocami czy bez? ❤ Zadaj to pytanie wszystkim swoim obserwowanym,; + MIŁEGO DNIA <3 :hah
Toś mnie @wiktoria60024 zasypała pytaniami! ;O 1. Nie jadam nutelli :P Czy to znaczy, że dziwna jestem?? 2. Jak już mam zjeść słodką czekoladę to tradycyjną mleczną, ewentualnie z orzechami ^^ 3. Ulubiona pizza - PEPPERONI :3 zawsze i wszędzie ♡♡♡ 4. Babeczki - to samo co z czekoladą :P Nie lubię jakiś dodatków, nadziewanych czymkolwiek ;P 5. McWrap'a :> 6. Ostatnio jak jadłam batona któregoś z tych (a to było dawno temu) to zdecydowanie 3bit odpada - za słodkie, chociaż Twix też. Po prostu nie jadam zbyt często słodkich rzeczy :) 7. Galaretek wcale nie jem :P Chociaż ostatnio mam okropną ochotę na truskawki, ale to taką, że gdybym kupiła je gdzieś to zjadłabym chyba od razu po przejściu przez kasę ;O Słońce Ty moje, nie chce mi się nikomu spamować ;)) Miłego wieczoru :*
Nie mam problemu z wyrażaniem swojego zdania na jakiś temat. Lubię dyskutować - można by stwierdzić. :) Oczywiście zawsze staram się być merytoryczna i nie obrazić nikogo, a jednak wyrazić to co myślę na jakiś temat dość przejrzyście. Jeśli nie znam tematu to nie wypowiadam się na siłę, póki nie dowiem się o co może chodzić. Ale raczej nie jestem typem 'głosiciela' swych przemyśleń wszem i wobec wszystkim wokół. Nie unikam konwersacji, wręcz wolę pogadać i wyjaśnić sprawę, i wyrazić, jak ona wygląda z mojej perspektywy. Nie boję się trudnych rozmów. I raczej nie ulegam czyimś poglądom, jeśli mam inne zdanie na jakiś temat - bronię go. ;))
To zależy od sytuacji, i jak bardzo chcę dowiedzieć się prawdy - o ile wyczuwam jakieś mataczenie. Nawet najbardziej wiarygodne kłamstwa mają krótkie nóżki i szybko wychodzi na jaw, jak było naprawdę. Nie muszę wiele robić, by poznać prawdę, właśnie dlatego. To się czuje, gdy ktoś kręci. I w końcu wszystko się rozwiązuje. Nie muszę być detektywem. Łatwo dochodzę do prawdy. Po prostu.
Dziś mnie trochę zhejtowali na grupie jak wrzuciłam swój dawny rysunek Smerfetki :P Ale cóż... Jestem przygotowana na krytykę, gdyż jak mówiłam już wcześniej, jestem niepewna swych zdolności. :/
Mogłabym odpowiedzieć na to pytanie, że na sraczu, ale... nie :>
Największą aktywność swojej wyobraźni mam w nocy. Myślę, że większość ludzi tak ma i nie jest to niczym dziwnym. Czy to odnośnie uczuć, czy knucie niecnych planów. Zawsze nocą lepiej się myśli. Czy o sprawach poważnych, czy o błahych, spontanicznych decyzjach. Gdzie? No jak to gdzie - w łóżku. Leżysz i wyobrażasz sobie sytuacje, które nadejdą lub nie. Nieistotne, czy dotyczą konkretnej osoby, miejsca czy zdarzenia. Po prostu wtedy szare komórki nagle przypominają sobie, że mogą pracować ⅔ aktywniej niż w dzień. A co robimy z tymi wyobrażeniami? ZAPOMINAMY. A tak nie może być, dlatego mam nad głową notesy :P Czasem coś zapiszę, a czasem zostawię w głowie do 'zapomnienia', co by sobie za bardzo nie odlatywać w marzenia, bo szary podły poranek dnia następnego i tak sprowadzi mnie na ziemię.
Na przykład taka jak poniżej. Że ktoś mnie kocha. Że komuś jestem potrzebna. Że komuś na mnie zależy. Że jestem dla kogoś ważna. ♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡•♡
Robisz sie strasznym fejmem Anno. Odnosze wrazenie, ze tylko czekasz az kolejna osoba doda Cie do obserwowanych.
Czyżby pierwszy hejt??? ;o ;3 Niestety kochany Anonimie, jesteś w błędzie. Ja fejmem??? ;O!
Gdybym liczyła na popularność, spamowałabym okropnie użytkownikom tego portalu, tak jak niektórzy mi spamują "polajkujesz/zaobserwujesz?" lub inne "5/5", "10/10" czy "200/200"... Miło mi bardzo, że przybywa mi obserwujących, bo to jednak znak, że ktoś mnie lubi, czytuje i zgadza się czasem z moją opinią. Jak już nadmieniłam - nie proszę się o obserwację. Kto chce to kliknie. Przecież nikogo do tego nie zmuszę, nawet jakbym chciała :P Sama jestem głównie swoistym niezależnym lajkerem, bo w zakładce "Znajomi" mam tylko 34 osoby, a jednak czasem siedzę na streamie i klikam serduszka. Ile osób mnie obserwuje - nie zdradzę ;) To żaden wyścig, ani na ilość czytelników, ani na ilość lajków. Pamiętajmy :)
A zazdrość to poniekąd zła cecha, drogi Anonimie ;* Zarzut uznaję za bezpodstawny ;)
Nie noszę obcasów :) Chodzenie mi 'nie idzie' to pewnie prowadzenie auta też nie wchodzi w grę :P
A jeszcze w temacie obcasów. Oglądałam ostatnio ciekawy program :D Jak nosicie tylko i wyłącznie obcasy to liczcie się z tym, że po paru latach będziecie mieć haluksy i zniekształcenie trwałe śródstopia. Pozdrawiam ;) :P