Śmiejesz się z takich rzeczy. Czyli nie należysz do tych co chcą otwierać klatki. Powoli, powoli Twój portret psychologiczny zaczyna się wypełniać. Rysuję na czarno-biało.
Jak zdjęcia byłyby z młodości to jeszcze nic dziwnego. Kiedyś kobiety na portretach były bardzo atrakcyjne. Nie to co teraz, same zwierzęta na profilowych. Ech.
Racja. Nie ma to jak czarno-białe zdjęcie. Choć doczepiane ogony są całkiem spoko.
Przeczytałem "nieściśliwa". Za dużo siedzę w podręcznikach z fizyki... Dobre maniery każą mi zapytać co jest powodem Twojego nieszczęścia i zaproponować Ci kubek gorącej czekolady na pocieszenie.
Proszę Cię... Znam się na obliczaniu pochodnych, całkowaniu, wyznaczaniu modułu Younga, orbit planet i asteroid a miałbym nie znać się na tak prozaicznej rzeczy jak wymiana zasranej poduszki?
Rzecz w tym, że właśnie żadnego snu nie potrafię odróżnić od rzeczywistości. Gdybym to potrafił to śniłbym świadomie. Generalnie każdy kto nie umie śnić świadomie (podobno można się tego nauczyć) orientuje się, że śnił dopiero po obudzeniu się.
Zaśmiałam się. Z rodzicami, rodzeństwem, a może masz na myśli tylko mojego ojca i brata? Niedopuszczalne.
Powiedziałbym, że z ojcem i bratem koniecznie bo im więcej parówek przy stole tym lepiej, ale mógłbym zostać źle zrozumianym. Może być tylko Mmmmmama ;)
Wystarczy, że czarno-białe są nasze życia. No przestań.
Jakież to nihilistyczne! Moje jest kolorowe! Tzn... nie w tym sensie, że zapraszam na parówkę chłopaków. "Parówkę". Znów niefortunny dobór słów. Chodzi o to, że... Dobra! To może pomińmy takie ceregiele i od razu przejdźmy do kolacji z rodzicami?
Jeśli zaczniemy rozmowę o gustach to tej kolacji nie zdążymy przyrządzić, a tu liczy się czas, jak na olimpiadzie. Dzień ma swoje ograniczenia, pamiętaj.
Słusznie! Najlepiej już teraz zacznę szukać porad jak w krótkim czasie przyrządzić parówki.
Więc nie wiesz co tracisz, phi! Znajdę sobie kogoś, kto mi lepiej ugotuje. Łachy bez!
Istotnie. Nie wiem. Nie wiem jakie są Twoje upodobania polityczne. Jakiej muzyki słuchasz, jakie lubisz filmy a już chcesz wylądować ze mną przy kolacyjnym stole (i bóg wie gdzie jeszcze. Wy tylko o jednym. Kobiety...). Nie znam nawet rozmiaru Twojej miseczki!
Coś mnie zatrzymało po drodze, ale myślami ciągle byłam przy Tobie. Czy to nie jest wystarczający powód by mnie dobrze nakarmić?
Zawsze jestem nieufny wobec ludzi chcących skorzystać ze zrobionego przeze mnie żarcia. Więc... nie. Poza tym Twoje fale alfa wytworzone w wyniku myślenia o mnie w żaden fizyczny sposób na mnie nie podziałały (połechtanie mojego ego się nie liczy).
GŁÓD. Zbyt długo czekam na tę kolacje/śniadanie, a nie jem od zaproszenia by oszczędzać miejsce. Wiesz, za darmo, więc mam zamiar najeść się za trzech. A kobieta głodna to kobieta wściekła - stąd i burza hormonów.
Ja też od tamtego czasu nie jem, ale to raczej z troski o sylwetkę. Poza tym sama jesteś sobie winna. Wiem, mało pocieszające.