Skoro mowa o tradycjach - za jaką tradycją najbardziej tęsknisz, jaką tradycję, której nigdy nie miałeś chciałbyś wdrożyć w swoje życie, a jaką chciałbyś z niego na zawsze usunąć?
Najbardziej tęsknię za tradycją rodzinnych spotkań. Całej rodziny. To powoli wymiera (oczywiście mówię to wyłącznie ze swojej perspektywy). Dziś kuzyni z tej samej rodziny mało co o sobie wiedzą. Chciałbym wdrożyć tradycję rozmów przy stole na tematy, które każdego z członków rodziny interesują. Niech każdy ma okazję bez względu na wiek przedstawić wizję swojego świata. Chciałbym usunąć tradycję zbiorowej niedzielnej hipokryzji jaką była niedziela i święta w kościele.
Zdarza się, że ktoś co rusz wykrzykuje partnerowi: "Bo ty się boisz bliskości!", ale jak się zajrzy w ten związek głębiej, to się okazuje, że ten drugi wcale się bliskości nie boi, tylko broni się przed byciem pochłoniętym. Nie ma wcale ochoty wszystkim się dzielić, wszystkiego opowiadać. Jest tak?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie musiałbym uogólnić a tego nie znoszę (no chyba, że mówię o narodowcach, antyszczepionkowcach i płaskoziemcach. WSZYSCY NARODOWCY, ANTYSZCZEPIONKOWCY I PŁASKOZIEMCY TO DEBILE). Generalnie największym błędem w związku z drugim człowiekiem (moim zdaniem) jest to, że chce się partnera/partnerkę zmienić albo oczekuje się, że się zmieni zamiast akceptować.
Wyobraź sobie, że możesz wysłać wiadomość do samego siebie (z okresu gdy miałeś 16 lat). Biorąc pod uwagę późniejsze wydarzenia i doświadczenia, jak będzie brzmieć Twoja wiadomość? Warunek: musi składać się tylko z 4 wyrazów.