Czy można wybuchać wewnętrznie tak cicho jak usychają kwiaty?
Nie mogła już dłużej udawać. Rozrywało ją od wewnątrz. Siła nacisku była zbyt duża. Straciła zbyt wiele. Myślała, że ma wszystko a nie miala nic. Była nikim. Jej płomień dawno zgasł. Żyła choć jej życie było niczym tratwa, która mozolnie dryfowala pomiędzy skałami przy klifie. Czuła nienawiść do siebie. Brzydzila się sobą. Chciała zatonąc lecz nie umiała. Miała wrażenie, że serce spłonęło, a dusza męczyła się resztkami nadziei. Trzymala się rys brzegu tratwy choć czuła, że kwestia krótkich granic była jej siła, która traciła umierając od środka.