Ale są narodowcy i narodowcy. W tamtej wypowiedzi wyglądało to tak, jakbyś wrzucała wszystkich do jednego worka, gdy tak naprawdę nie każdy jest od razu agresywnym zwierzęciem z minimalną wiedzą i umiejętnością myślenia.
Co do tych "normalnych" narodowców - zwykłam używać określenia "patrioci". Ale gdzie ja niby wrzuciłam ich do jednego worka? Napisałam, że przejrzałam stronkę i mówiąc o "ich" ignorancji, miałam na myśli ludzi stamtąd.
Jeżeli patrzeć na narodowców, którzy piją tatry i harnasie na placach zabaw, to nie dziwię się, że takie braki wychodzą, ale znam wielu ludzi prawicowych o bardzo zdrowych poglądach.
Ale na nich to raczej jest inne określenie, no nie? Ja wspominałam o konkretnej stronce narodowców, stworzonej najwyraźniej przez debili.Przecież nie narzucę reszcie świata swoich kosmopolitycznych poglądów, ale niektóre obrazki na tej stronie sprawiły, że nawet ja się poczułam jak przeznaczony do eksterminacji wróg narodu.
Odnośnie wypowiedzi o narodowcach - mnie smucą obie strony.
Jeśli chodzi o skrajności - mnie w sumie też. Ale bliżej mi do tej drugiej strony, bo jednak państwo jest tworem abstrakcyjnym, a historia nauką przekłamaną.Nigdy nie zrozumiem zabijania ludzi w imię abstrakcji. A potem robienia z morderców bohaterów. Jestem ogólnie bardzo antywojenna, a narodowcy często do wojny dążą z braku merytorycznych argumentów.Dla mnie wyższą wartością jest sztuka, a nie ksenofobiczny kawałek ziemi.
Skoro koty są cieczą, nie jesteś przypadkiem płynny z powodu samego faktu bycia kotem?
Bardzo podoba mi się ta teoria, anonku. Tylko szkoda, że jesteś anonkiem jednak.To ja może z tego miejsca poproszę bardzo mocno wszystkich tutaj zebranych o trzymanie za mnie kciuków dzisiaj o 16:45, żebym się nie rozlał na ten fortepian i ładnie zdał egzamin wstępny.
Jak streściłbyś/streściłabyś swoją życiową filozofię?
Jestem pacyfistą. Z pewną dozą anarchistycznych zapędów.Przed chwilą przejrzałam stronkę narodowcową mojego przygranicznego miasteczka Najpierw dostałam raka przez ich ignorancję (historyczną, społeczną) i hipokryzję, a potem zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie smutno.Narodowcy mnie smucą.
Z kim odbędziesz następne spotkanie (z przyjemności a nie z przymusu czy obowiązku)?
Wczoraj widziałam się z Nawią i dzisiaj widzę się z nią ponownie. Bardzo poprawiła mi humor i wyciągnęła z dołka bezsilności, znajdując dodatkową opcję w razie jutrzejszej porażki.I nie, nie chodzi tu o egzaminy gimnazjalne, jak niektórzy mogliby przypuszczać, bo to mam już za sobą.
Kocie, masz super głos. Plus: TA BROŃ NA PROFILOWYM. Chcę ją.
Adzięki. Jak już obiecałam, kiedyś się zobaczymy irl i będziemy oglądać The Eternal Harp Of Golden Dreams (czy jak się nazywał ten film SPG?). Mogę przybyć z tą oto bronią i ją w Ciebie bezdusznie wycelować. Ale w sumie nic więcej nie mogę, bo to atrapa. Ale przynajmniej fajnie wygląda.
Kocie, zarzuć proszę jakaś anegdotką, uwielbiam Twój sposób pisania. Miłego dnia :)
Na Pyrkonie po raz pierwszy od ponad ponad pół roku zostałam zdegradowana do roli uczestnika, przez co czułam się bardzo dziwnie. Końcówkę konwentu przesiedziałam u moich ziomków-wystawców, pomęczyłam Antka i Barlogga, przegadałam kilka godzin ze •SKRŻ• (heh), grałam na Gurgosusie także. Z Antkowego stoiska zrobiłem sobie szatnię, ale gdy udałem się na dworzec w celu odprowadzenia kuzyne, to już mnie z powrotem na halę nie wpuszczono, bo było po 16. Zbajerowałam trochę gżdacza w drzwiach ("Dobra, leć po rzeczy, ja na ciebie patrzę"), zabrałam bagaże i siadłam jakoby żul rasowy pod ścianą budynku. Przebywałam tam dobre półtorej godziny.I w ten oto sposób przypadkowo nawiązałam współpracę ze studiem animacji.A morał z tego brzmi: Nawet, jeśli drukarz zjebał i wszędzie jest pikseloza - nie zostawiaj wizytówek w bursie.[nie pytaj, też nie wiem, jak to się stało]
Jak oduzaleznić się od Internetu lub po prostu spędzać w nim mniej czasu? Odrazu zaznaczę, że oddawanie tel rodzicom nic nie daje, bo sięgam po tel od kol. Jak zmotywować się do nauki i ogólnie efektywnie zdobywać wiedzę?
Też bym chciała, naprawdę. Ale czasami pomaga wyjście z zabierających czas grupek, wyłączenie powiadomień, zostawienie w telefonie tylko aplikacji messengera. Co do efektywnej nauki - poczytaj sobie o mnemotechnikach. Chodziłam na warsztaty efektywnego uczenia się na przełomie podstawówki i gimnazjum, a do tej pory z tej wiedzy korzystam. Moja ulubiona mnemotechnika to System Cyfrowo-Literowy, polecam też łańcuch i zaznaczanie słów-kluczy. No o ogólne zasady usprawniające zapamiętywanie, czyli używanie kolorów, skojarzenia (nawet te najgłupsze), przerysowywanie zjawisk, szkicowanie rysunków skojarzeniowych.A tak w ogóle, to jestem monstrualnym prokrastynatorem, za miesiąc mam wstępne i nic nie umiem. Presja jest najlepszą motywacją.
Jak to jest u Ciebie? Bardziej snujesz marzenia, czy obierasz sobie cele?
Większość moich marzeń to raczej możliwe do zrealizowania rzeczy, jednak czasem muszą najzwyczajniej w świecie dojrzeć. W różnych sferach. Czasem ja muszę do nich dojrzeć, czasem moja wiedza i umiejętności, czasem technologia. Ale raczej nie marzę o rzeczach niemożliwych.Aczkolwiek bywa, że plan przechodzi w marzeniowy stan, kiedy coś spierdolę.
Dzisiaj byłem na spacerze i rozmawiałem przez telefon. Powiedziałem swojemu rozmówcy, że bardzo chętnie kupiłbym i przyrządził łososia i zbieram się do tego od dłuższego czasu. W tym momencie spojrzała na mnie jakaś kobieta, szeroko się do mnie uśmiechając i gapiąc się na mnie. O CO CHODZI?!
Może była w szoku, że jakiś facet umie gotować. Odrodziłeś w niej wiarę w ludzkość. Może widzi w tobie potencjalnego partnera/nauczyciela/ucznia/niewolnika.
Plan prób na weekend: Piątek: Od 17 przynajmniej pół godziny Sobota (rzeź): 9:30-10:15 11-11:45 13-15 Do tego doliczyć czas na dotarcie do szkoły i z powrotem (min. 15 minut z każdej strony) Cóż.
W jaki sposób najlepiej udało Ci się wkręcić Twoich znajomych?
Jeśli to nie żarcik-kosmonaucik, to nasz kochany @raflav ma dziś urodziny. Z tej oto okazji narysowałam dla niego najprzystojniejszego robota świata. Wszystkiego najlepszego, Rafalale!
A dziękuję!Moja szkoła kręciła dzisiaj sceny zbiorowe do krótkiego filmu promocyjnego. Jedna z nich była taka jak z LipDubów, wbiegaliśmy po schodach na różne piętra, zapełnialiśmy korytarz, tańczyliśmy bez muzyki i potem biegliśmy dookoła (w centrum naszej szkoły jest patio). Zamiast tańczyć, pozowałem jak Eshidishi z drugiego partu JoJo. I baunsowałem, bo tak.