Cudka ma męża i dzieci, a zdecydowała się na coś takiego.. Niemierza bardzo ją kocha, a ona tak po prostu chce zniszczyć swoją rodzinę dla zostania uciechą dla króla..
Serce nie sługa, ale wychodząc za Niemierzę, Cudka powinna liczyć się z konsekwencjami. Tym bardziej, że nikt jej do małżeństwa nie zmuszał, a rycerz to naprawdę dobry i troskliwy facet, który dba o nią i dzieci. Nie dość, że na jej życzenie zgodził się przysposobić Jolentę, to jeszcze kiedy dowiedzial się o ciąży żony od razu zapewnił ją, że będzie się cieszył z narodzin potomka, niezależnie od płci. Jak wiemy wtedy takie podejście u mężczyzn nie było ani czymś oczywistym, ani popularnym. Owszem, Nimierza popełnił błąd i zdradził króla, ale szybko się zreflektował, uratował Pełkę i odważnie wyznał władcy prawdę, licząc się z ewentualną surową karą. Jak na tamte czasu taki mąż jak Cudki to naprawdę ewenement. Dlatego po prostu nie potrafię zrozumieć, że jednak nie umiała dochować mu wierności i wciąż zachwyca się facetem, który swoją żonę notorycznie zdradza, doprowadził pośrednio do poronienia i śmiercu własnego syna i jeszcze obwinia Annę o to, że nie może mu urodzić kolejnego dziecka. Aż chce się krzyczeć: "gdzie ty masz Cudko oczy i rozum"? Praktycznie niczego jej w życiu nie brakuje, ma udaną, szczęsliwą rodzinę, męża zaradnego, troskliwego, odnoszącego sukcesy, zdrowe dzieci i wciąż takie głupoty jej w głowie. No bo kim ona może być dla Kazimierza? Kochanką i zabawką, tylko i wyłącznie. Naprawdę takie coś by jej odpowiadało? Nie sądzę.
/Julia
/Julia