Jaki był Twój najbardziej abstrakcyjny sposób na ucieczkę z lekcji?
Ja 3 klasie podstawówki podstępem na informatyce wystawiłam plecak za drzwi gdy nikt nie widział po czym zapytałam nauczycielki czy mogę do toalety.. Gdy pozwoliła mi pójść to wyszłam za drzwi zgarniając plecak i uciekłam
Upewniłabym je, że ma we mnie całkowite wsparcie. Najbliższa mi osoba jest innej orientacji i gdy poszłam do tej samej szkoły, w internacie pewien chłopak dokuczał mi przez to. Moja mama wtedy powiedziała że mam nie zniechęcać się do niczego dlatego, że ktoś nie jest tolerancyjny.
Zajbistym. Nigdy nie sprawiałam problemów, nikt nie musiał się przejmować moją szkołą, wywiadówkami i ocenami, bo zawsze sama wszystko ogarniałam. Jak coś zjebałam to oczywiste było, że to poprawię. Nie zawalałam też obowiązków domowych, zawsze wszystko było zrobione.
● Gdybyś mógł/mogła cofnąć się w czasie, o dowolną liczbę lat, co powiedziałbyś/powiedziałabyś sobie z tamtego okresu, może przed czymś byś ostrzegł/ostrzegła?
🐍
Poradziłabym sobie, żebym się dziarała i nie patrzyła na to czy komuś to się podoba czy nie, czy mnie w domu wydziedziczą. Miałam tyle planów na tatuaże, że mam ochotę co tydzień chodzić i je robić.
To zależy. Lubię szerokie dżinsy. Ubieram do tego koszule w kratę i jestem taka grunge, ale czasami wskakuję w dresy i wyglądam bardziej basic. Zależy jak leży
Z reguły samo odniesienie sukcesu nie wystarczy, by poczuć prawdziwą satysfakcję. Daje ją dopiero porażka innych ludzi. Skąd w nas skłonność do cieszenie się z cudzego nieszczęścia?
To chyba zależy od człowieka. Nie skupiam się na innych, raczej na sobie, więc czyjeś sukcesy czy porażki aż tak bardzo mnie nie obchodzą, ale nie cieszyłabym się z tego, że komuś się nie powodzi.