@QueenOfErebor

Madi Fox

Ask @QueenOfErebor

Sort by:

LatestTop

Eyes don't lie.

cold__hearted__bastard’s Profile PhotoŅiçhōlas L. Ľeîstêr
Czy wiesz, że ta obecna pełnia, to Pełnia Czarownic?
To dla mnie szczególny czas.
Od zawsze okolice Halloween napawały mnie dziwnego rodzaju mocą. Nie do końca potrafiłam ją pojąć, ale czułam ją wyraźnie. Jak we mnie rośnie i rozpiera mnie od środka. Swego rodzaju podniecenie, które sprawia, że nie mogę się na niczym dłużej skupić. Przyspieszony oddech, w rytm szybszych uderzeń serca. Mrowienie opuszków palców. Kiedy zaczynałam tworzyć.
Moje najbardziej osobiste opowiadanie nosiło właśnie tytuł Halloween i po dziś dzień mam gęsią skórkę, kiedy je czytam. Właśnie w tym czasie moja ukryta natura świętuje. Czarownica, na co dzień schowana w prozie życia rozkłada karty, odpala świece i popija eliksiry. Właśnie teraz, moc jaką czerpię z otaczającej mnie aury pełnej świecących dyń i pajęczyn, aż bije z moich oczu. Jestem nią przesycona i daje to efekty.
Rudowłosa czarownica w otoczeniu świec i szlachetnych kamieni, zaczęła uwalniać słowa, które od miesięcy plątały się gdzieś po języku. Przelewać myśli i wspomnienia, gdzie nie ma miejsca na kłamstwa.
Uwierzysz w moją opowieść o życiu czarownicy, czy włożysz ją między bajki o złych wiedźmach? Może potem mi powiesz, czy te oczy potrafią kłamać? Może to nie do końca jest tylko wyobraźnia.

View more

Eyes dont lie

Długie pożegnanie.

Czuję się, jakbym straciła kawałek duszy. Jakby wydarto mi ją ze środka serca, ze wszystkim co ją otaczało. Wielka, ziejąca pustką dziura została posypana solą i owinięta bandażem. Jego nitki prędko nasiąkły krwią i wtopiły się w ranę. Cokolwiek nie zrobię, będzie bolało. Jeśli zostawię - zacznie ropieć. Jeśli zerwę - narażę się na kolejny ból. Tak czy inaczej, nie podoba mi się, że ta dziura tam jest. Grzebię w niej palcem i poszerzam zupełnie świadomie. Od zawsze byłam masochistką, która szukała granic wytrzymałości własnego ciała.
Widoku nie zapomnę jeszcze długo. Szlochu, który przepełnił mnie na długie minuty również. Całe popołudnie nie mogłam złapać oddechu. Mówi się, że najbardziej ostatecznym dźwiękiem na świecie, jest ziemia, która opada na wieko trumny. Póki go nie słyszysz, nie masz tej okrutnej świadomości, że ktoś odszedł.
Nie ma co się oszukiwać. Już go nie ma. Nie wyjdziemy na wspólny spacer. Nie obejrzymy serialu w łóżku. Nie będzie wspólnej biesiady przy grillu. Będzie tylko ta porażająca pustka, która wieje niczym paskudny listopadowy wicher pośród martwych pól. Wspomnę Cię nie raz. Obejrzę Twoje zdjęcia. Zapłaczę jeszcze wiele razy. Zerwę bandaż z głośnym krzykiem.
Rana powoli będzie się goić. W zawrotnym tempie ślimaka na wyścigach, ale w końcu się zabliźni. Jednego jestem pewna. Nigdy Cię nie zapomnę, maluszku. Mój puchatku. Pluszaku. Podrapałeś mnie w serce, F. Blizna zostanie ze mną już na zawsze.

View more

Długie pożegnanie

People you may like

Poskromienie (wewnętrznej) złośnicy.

hijadedios2453’s Profile PhotoAmelie.
Poznawałam go bardzo dawno temu. Dziś nie powiem Ci, który był to rok, bez patrzenia w archiwum rozmów. Pamiętam, że byłam wtedy nastolatką, a on starszym ode mnie kilka lat, młodym mężczyzną. Zaimponował mi i wierz mi czy nie - zakochałam się w nim bez pamięci. Spokojny, stonowany, wyważony. Stanowił dla mnie chodzący ideał, przynajmniej na tamte czasy. Połączył nas krótki, płomienny romans, który wspominałam latami. Zdawało mi się, że ciągle czuje na skórze jego ciepły oddech, a spierzchnięte usta drapią delikatną skórę ramion. Bogowie, mijały lata, a ja wciąż czułam to ciepło wewnątrz na samą myśl o nim. W pamięci wiele razy odtwarzałam fragmenty naszej opowieści, a czasami miałam wrażenie, że znam ją na pamięć. Szczęśliwy początek i fatalny koniec. Dzień po dniu zastanawiałam się gdzie mogłam popełnić błąd. Moja wina czy po prostu zrządzenie losu, przeznaczenie i tak miało być? Z czasem stało się to nieistotne. Zaakceptowałam to i skupiłam się na jasnej stronie. Od zawsze to robiłam. Pamiętałam wszystko co było miłe, wyrzucając z pamięci złe obrazy. Jakby nigdy nie miały miejsca. Pielęgnowałam w swoim sercu jego obraz, marząc po cichu, aby dotknąć go raz jeszcze. Poczuć dotyk jego warg na swoich. Zatracić się po raz kolejny i poczuć jak serce mi płonie.
Odnalazł mnie.
W ostatniej chwili złapał klamkę furtki, która już zatrzaskiwała się z głośnym hukiem. Miałam wrażenie, że wsadził stopę pomiędzy i nie pozwolił, abym ją zamknęła. Z właściwą sobie gracją, nie narzucał się i tym razem to on czekał. Marzył o mnie? To wie tylko on. Minęło sporo czasu, nim pojęłam kim jest. Tak naprawdę, od dawna się domyślałam, ale potrzebowałam pewności. Zawsze muszę ją mieć, aby czuć grunt pod stopami. Rzucił mi same hasła, ale to mi wystarczyło. Zdawało mi się, że serce wyskoczy mi z piersi, na samą myśl, że wrócił. Jednak to, że wrócił, aby mnie odnaleźć doprowadzało niemalże do palpitacji.
Bez wahania rzuciłam się w wir słów i nie żałuję ani chwili. To, co kiedyś było relacją dziewczynki i mężczyzny, dziś stało się relacją mężczyzny i kobiety. Chwilami mam wrażenie, że specjalnie odczekał kilka lat, jakby wiedząc co się stanie, kiedy dorosnę. Zerwał nierozwinięty pączek i trzymał go w dłoniach tak długo, aż stał się prawdziwie rozwiniętą różą. Kuszącą zapachem i barwą płatków. Może chciał mnie wychować, pielęgnować ta długo, aż będę kobietą z jego snów? To całkiem możliwe. Bo kiedy połączyła nas ponad przeciętna namiętność, nic więcej się nie liczyło. Tylko on i ja.

View more

Poskromienie wewnętrznej złośnicy

Burzowa pogoda.

"To będzie nasza piosenka."
Znasz to stwierdzenie? Moja playlista zawiera kilka pozycji, które są właśnie "nasze", choć "nasz" czas, to mocne nadużycie.
⠀ ⠀https://youtu.be/wGF7PswOENQ
⠀ ⠀https://youtu.be/QtKs1m_SQgg
⠀ ⠀https://youtu.be/1sM_82N5dyc
⠀ ⠀https://youtu.be/_JLtAYIGCNs
⠀ ⠀https://youtu.be/lY3g3h0iP3A
Zdarza mi się, że w taką burzową pogodę równie niestabilne co pogoda, są moje myśli. Wiele myślę o przeszłości. O tym co było, minęło, ale również o tym, co pomimo upływu czasu wciąż we mnie tkwi. Zawsze, kiedy ich słucham, to dzieje się nagle. W moim sercu i umyśle szaleje burza. Nawałnica z ulewą i licznymi błyskawicami. Później, wszystko się kończy, wychodzi słońce, a niebo mojego świata jest nieskazitelnie błękitne.
Te utwory, dedykuję wszystkim mężczyznom mojego życia. Być może, Wam też przynoszą one wspomnienia.

View more

Burzowa pogoda

+ 2 💬 messages

read all

Cofnij zegar.

Gdybym mogła cofnąć czas...
Nie pozwoliłabym umrzeć temu, co dawało mi uśmiech. Napędzało do działania. Nie odłożyłabym pióra. Przecież to część mojej osobowości.
Więc, korzystając z okazji...
Jeśli jest tu jeszcze ktoś, kto potrafi marzyć - zapraszam. Świat fantastyki stoi przed nami otworem. Mam kilka pomysłów, które od lat kiełkują w mojej głowie.
Znajdziecie mnie tutaj, na GG, na mewe. Niech porwie nas przygoda.
Cofnij zegar

Prawda i konsekwencje.

Nie można pomóc komuś, kto odtrąca wyciągniętą dłoń. Rozłożone szeroko ramiona. Wzgardza ciepłym słowem. Odrzuca troskę. Nie da rady pomóc komuś, kto tej pomocy nie potrzebuje.
Mam mocno rozwinięty instynkt opiekuńczy. Tak było od kiedy pamiętam. Stawiałam się na ostatnim miejscu, a każdy był istotniejszy niż ja sama. Może dlatego tak lubię rudości - kolor ognia, który nigdy we mnie nie gasł. Jak lampka Parvati zapalona dla Devdasa, w imię miłości. Jak się domyślasz, ona też w końcu zgasła.
Wciąż, osoby które kocham lub darzę sympatią, są dla mnie bardzo ważne. Istotne. Ile to razy nie poszłam spać, darząc rozmową kogoś, kto potrzebował żywego słuchacza. Nie musiałam się odzywać. Wystarczyło słuchać.
Ja sama nie umiem opowiadać. Żalić się w poważnych sprawach (bo o tym, że mam dużo pracy mogę smęcić pół dnia). Pomijając żartobliwą wstawkę, naprawdę nie potrafię mówić, o tym co mnie boli. Zżera od środka, skręca jelita. Płakać też nie umiem. Wyć w poduszkę, szlochać, wpadać w rozpacz. Płaczę bezgłośnie, wewnątrz siebie. Krzyczę w środku z bezradności. Może dlatego nikt nie wie, że potrzebuję pomocy? Przytulić się, poczuć ciepło drugiego człowieka, być pogłaskanym po włosach. Usłyszeć: " Nie bój się Madi. Wszystko będzie dobrze, jestem obok". A może... Nikt nie chce o tym wiedzieć?
Zawsze staram się dać wsparcie. Pomóc bezinteresownie. Wysłuchać, bo wiem, że wtedy robi się lżej na sercu. Jednak, nie umiem już dłużej zabiegać o wyznania. Nie potrafię pomóc tym, którzy odrzucają moje ramiona. Kiedyś walczyłam. Teraz przygasłam, ledwie się tlę. Może to dlatego, że tak wiele ostatnio przeszłam? A może po prostu zrozumiałam, że choćbym chciała być czyjąś ostoją, ten ktoś może mieć inne plany.

View more

Prawda i konsekwencje

Czas kryzysu.

Nawet wątłe, kobiece ramiona potrafią wiele udźwignąć. Wysiłek ponad własne możliwości. Odnajdujemy wewnątrz siłę, o której nie mieliśmy wcześniej pojęcia.
Lecz nadchodzi taki moment, kiedy jedne, czego potrzebujemy to męskie ramiona. Silne, wspierające, które zabiorą część ciężaru. Aby w czasie kryzysu było nam lżej.

Prosto w serce.

anomaliemyslowe_’s Profile PhotoMiâ Saůnděrs
Są prawdy, które trzeba przecierpieć, przepłakać, przekrzyczeć, przemilczeć. Przytulić do poduszki. Nocą powierzyć gwiazdom, za dnia obłokom.
Są kłamstwa, które trzeba usłyszeć, odkryć, znienawidzić. Posypać solą, schować pod powiekami głęboko.
Są ludzie, od których trzeba dostać kopniaka prosto w serce, by przejrzeć na oczy, by nie chcieć przebywać z nimi więcej.
I są Anioły, które wyciągają do nas skrzydlate dłonie. Ich piękne dusze i mądre oczy niejednokrotnie są bezpiecznym schronem.
Prosto w serce

Karuzela wspomnień.

anomaliemyslowe_’s Profile PhotoMiâ Saůnděrs
Zauważyłam, że tu jest mi łatwiej. Może dlatego, że się nie znamy, drogi czytelniku. Lżej jest się uzewnętrzniać, kiedy noszę na sobie woal tajemniczości.
Doszłam niedawno do wniosku, że w dalszym ciągu, pomimo upływu wielu miesięcy, jestem... pełna goryczy. Poczucia niesprawiedliwości. Żalu, który przeszywa mnie na wskroś. Bo widzisz... ktoś mnie bardzo skrzywdził. Tak mocno, że na samo wspomnienie łzy szczypią w oczy. To wydarzenie mocno zachwiało moją postawą. Wiesz, kiedy rani Cię ktoś komu bezgranicznie ufasz, to jakby wsadził Ci nóż w plecy tak głęboko, że wyszedł z drugiej strony.
Pamiętam tak wiele długich nocy, kiedy kładłam się prawie o świcie. Pod osłoną ciemności nikt na mnie nie patrzył. Byłam sama z własnym bólem. Mogłam płakać, wyć, rwać włosy z głowy, kopać poduszkę. Nadaremnie, ale dawało ulgę. Znasz to uczucie? Kiedy tak bardzo czegoś nie chcesz, że oddasz duszę aby to zmienić, ale decyzja już zapadła. Bez Twojego udziału. Nie masz na nią wpływu. Nawet najmniejszego.
I co dalej? Żyjesz sobie. Egzystujesz, przełykając żółć każdego dnia. Czas i tak upłynie. Rana się zabliźnia. Nie drap jej bo będzie ropieć i babrać się dłużej niż powinna. Później los rzuci inne karty. Ale nie licz, że zapomnisz. Pewnych rzeczy ale nie się zapomina. Nie wybacza. Proś Boga o łaskę, powiedz mi czy posłuchał. Żyjesz, ale w sercu masz kolec nienawiści.
Noszę w sobie tą gorycz, choć wiem, że prowadzi mnie donikąd. Katuje się sama, bo już dawno poszłam do przodu. Niestety, patrzę wstecz. Nie popełniaj moich błędów. Nie warto.

View more

Karuzela wspomnień

Spokój.

"Wcześniej jego dom był nieskazitelny. Biały i pusty. Wszystkie ozdoby i kobiece bibelociki przyniosła tu Madi."
Dekoracje mają w sobie pewną moc. Nie da rady zastąpić niczym innym tego, co ze sobą niosą. Pozornie to tylko parę gadżetów, ułożonych w mniej lub bardziej abstrakcyjną całość. W lepszym bądź gorszym stylu. Udane lub niekoniecznie. Tak czy inaczej, nadają klimat. Dodają głębi każdej okazji. Oczywiście, będzie jedzenie, staropolska substancja i goście. Ale... te migające światełka, ciepło i zapach świec, srebrne szyszki i bombki z brokatem. Wieniec z orzechów w kolorze starego złota. Imitacja rajskich jabłuszek i korali z jarzębiny. Małe choinki na każdej wolnej powierzchni.
Sądzę, że dekorowanie zbliża i wprowadza nastrój. Dodaje uroku i ciepła. Poświęcony czas i własnoręcznie wykonana praca, aby cieszyć oko. Doda coś, czego nie sposób kupić. Bo jakim cudem, można wejść w posiadanie niepowtarzalnej atmosfery?
W ten szczególny czas, kiedy patrzę na dekoracje, które zrobiłam, mam migawki z przeszłości. Zakup choinki, płatki śniegu na rudych włosach, różana ścieżka, świąteczny jarmark. Uśmiecham się sama do siebie. W szczęśliwej nostalgii, bo to dobre wspomnienia. Pełne ciepła. W tych chwilach wracają do mnie uśmiechy wszystkich mężczyzn mojego życia, którym wypełniłam przestrzeń świątecznymi dekoracjami.

View more

Spokój

Oddech duszy.

bendwitz’s Profile PhotoB.
Świat przypomina mi pudełko puzzli. Wielotysięczna układanka. Setki elementów odpowiednikiem milionów ludzi. Różnych bądź niemalże identycznych. Wszystko zależy na jakie środowisko patrzysz. Jaki obraz układasz.
Kiedyś myślałam, że wystarczy tak długo obracać puzzel aż wskoczy na właściwe miejsce. Dopasuje się do pozostałych. Największa bzdura, jaką można wymyślić. Doświadczony składacz popuka się w czoło, nowicjusz pójdzie tą ścieżką. Pozornie uda się i fragment obrazka wskoczy na miejsce. Ale, ale! Tylko na chwilę. Nawet jeśli odcień pasuje, okazuje się, że pozornie. Nie scali się jednolicie. Kolejne elementy nie będą pasować. Prędzej czy później trzeba wydłubać intruza. Brzmi znajomo? Nie przejmuj się. Każdy puzzel ma swoje miejsce w układance. Każdy trafi na właściwe. Zagra wraz z innymi. Harmonijny widok.
Wiesz, że z kochankami jest podobnie? Na każdego z nas czeka drugi puzzel. Ten pasujący idealnie. Możesz wiele razy łączyć się z innym, pozornie pasującym do Ciebie. Prędzej czy później odkryjesz, że górski krajobraz nie łączy się z morską falą. Ale niebo i chmura stanowią jedność. Piasek i muszle. Trawy i kwiaty. Księżyc i gwiazdy. Najbardziej zaskakujące jest to, że czasami te dwa elementy układanki są bardzo odległe. Rozsypując zabawkę z pudełka jedno może wylądować odwrotnie, albo zakopać się pod stertą innych. Prędzej czy później i tak się zazębią. Niektórym ścieżkom i tak pisane jest się przeciąć. Zagubieni wędrowcy, którzy odnaleźli się w mroku.
W swoim życiu złożyłam wiele układanek. Obrazy o przeróżnej treści. Górskie pejzaże, martwa natura, dzikie zwierzęta. Uwielbiam to uczucie satysfakcji, kiedy wpinam ostatni element i patrzę na dzieło. Idealne, harmonijne, piękne. Każdy z puzzli idealnie ze sobą współgra. Powiesz mi, że to tylko zabawka. Odpowiem Ci, że w układance życia również dopasowałam brakujący element i jestem naprawdę szczęśliwa.

View more

Oddech duszy

Przewartościowanie.

jestemlasem’s Profile Photosilva hemingway
Myślę. Czuję. Doceniam.
Jesiennymi wieczorami, kiedy niebo jest ciężkie od stalowych chmur pełnych deszczowych kropel, popadam w milczącą melancholię. Jednym pstryknięciem zapalniczki odpalam małe źródło szczęścia. Bawełniany knot jarzy się przez moment i już po chwili daje światło i ciepło. Świeca topi się powoli, a moją sypialnię wypełnia obezwładniający zapach. 'Moonlit Blossoms' automatyzuje, ujawniając kolejne nuty. Serca, głowy i baza. Jak w dobrych perfumach.
Czy z ludźmi nie jest tak samo?
Pierwsza woń jest krótka i ulotna. Jak pierwsze wrażenie. Szybko znika, zastąpiona tym, co znamy na co dzień. Najgłębsza woń potrzebuje czasu aby się ulotnić. Wytrwałości. Przy świecy czasem to kilka godzin. Przy człowieku? Być może pół życia.
Z bolesną świadomością uderza mnie momentami myśl, że w znajomościach za szybko się zamykamy, nie pozwalając odkryć tego, co najgłębiej. Dusimy w sobie to, co często najpiękniejsze. Niepowtarzalne. Prawdziwe ja.
Wiesz co dzieje się z dużą świecą, kiedy zbyt krótko się pali na początku? W samym środku tworzy się tunel. Ciepło nie dociera do ścianek naczynia i wosk nie wypala się prawidłowo. W efekcie, świeca jest nieudana. Nie da ciepła i światła, bo później już nie uda się tego naprawić. Knot się dopali i zgaśnie z cichym sykiem.
Widzisz podobieństwo? Ja widzę.

View more

Przewartościowanie

Niedoskonałość życia.

Są powieści, które kończą się otwartym wątkiem. Znakiem zapytania po finałowej kropce. Tysiącem niedomówień, kilkoma scenariuszami na sequel, wyobrażeniami u każdego innymi. Serce, które gorąco protestuje i błaga o więcej. Wyprostuj jedną ścieżkę. Rozjaśnij mrok. Połącz dwie dusze w jedno.
Żyję wystarczająco długo aby wiedzieć, że pewne historie muszą się zakończyć w pełnym rozkwicie i przedłużanie ich tylko im szkodzi. Podtrzymywanie na siłę nigdy nie jest dobrym wyjściem. Sztuczna ingerencja źle się kończy. Zabija to, co powinno być naturalne. To jak z wazonem, który spadł z szafki. Można go skleić i wmawiać sobie, że jest równie piękny co nowy. Można go postawić na stole i już zawsze patrzeć na ślady połamań. Można wyrzucić i kupić nowy. Zastąpić stare, ale zachować go w pamięci.
Tak właśnie widzę powroty do starych miłości. Jeśli coś umarło, to napisanie kolejnej części nic nie obudzi. Zgasło to zgasło, nie odpalaj mokrej zapałki zapalniczką. Nawet Ci których kochamy nie zostaną przy nas na zawsze. Życie wspomnieniami odbiera kolejne szanse. Nie zauważysz nowej miłości patrząc na stare zdjęcia. Rusz naprzód, masz tyle do odkrycia.
Co się dzieje, kiedy na siłę piszesz kolejny tom romantycznej powieści? Wychodzi jeden, wielki gniot. Brakuje polotu, lekkości i naturalnością, którą cechuje się niewymuszona relacja. Nie bez powodu mówi się, że nie wchodzi się po dwa razy do tej samej rzeki. Nawet jeśli za drugim razem koryto jest głębsze, nurt wciąż jest ten sam. Rzeka nie zmieni biegu. Tak samo druga szansa nie odmieni tego, co doprowadziło do rozstania.
Możesz żyć wspomnieniami, ale krzywdzisz się na własne życzenie. Grzebanie w starych relacjach zawsze źle się kończy. Rusz naprzód. Zapamiętaj to co było piękne, zamiast całe życie patrzeć na ślady po sklejeniu. Wyjdzie Ci to na dobre.

View more

Niedoskonałość życia

Bez słów.

Mur z lodu. Zimny i odpychający. Niezdobyty, nieprzystępny, nieosiągalny dla wielu. Granica światów. Dnia i nocy. Cywilizacji i dziczy. Mało atrakcyjna lokalizacja. Dla wygnańców. Ze społeczeństwa i z wyboru. Pustelników duszy, wędrowców myśli, ascetów pragnień.
Łapię się na tym, że staję czasami na jego wierzchołku i spoglądam uważnie. Na to co przede mną i na to co za mną. Najbliższa przyszłość czasami jest ledwie widoczna, przeważnie skrywa się w gęstej jak mleko mgle. Korci, ale czasem brak mi odwagi, aby wejść niczym w dym i zniknąć w nieznane. Patrzę wstecz, na to co za mną. Lata, które minęły, miłości, które się zakończyły, ludzi, którzy odeszli. Nostalgia przeszywa serce niczym lodowa strzała. Powali nawet najsilniejszego w grze. Odwracam wzrok, zanim uczucie wezmą górę. Rzadko płaczę, ale kiedy łzy znajdą ujście, toczą się, póki ich nie zabraknie.
To nie tak, że przestało mi zależeć. Wciąż czuję ciepło na Twoją myśl. Uśmiech spowija oblicze, oczy błyszczą. Jednak zaczął nas dzielić lodowy mur. Rósł powoli, z każdym dniem pnąc się coraz wyżej. Przepaść między nami pogłębiała się, aż przestaliśmy czuć własne ciepło. Tak mi żal, lecz kiedy chcę to zmienić, czuję się jak dziewczynka z zapałkami. Ostatkiem sił, trę draskę w nadziei na ciepło. W końcu jestem dziewczynką, której włosy pocałował ogień. Bądź moim płomieniem, nie okruchem lodu.
Wynurzając się ze słodkich wspomnień i marzeń, wracam do rzeczywistości. Balansuje na granicy przeszłości i teraźniejszości. Zastanawiam się, jak uczynić Cię swoją przyszłością. Podsycić żar, nie tylko aby się tlił. Chcę widzieć płomień namiętności, pożogę, pochłaniającą nas w całości. Niegasnący ogień, pochłaniający duszę i ciało...
Zmarzłam. Na szczycie muru jest przenikliwie zimno. Tylko rumieńce na policzkach zdradzają moje myśli. Może pora zburzyć mur? Przecież są rzeczy, które robimy w imię miłości.

View more

Bez słów

Zamek z piasku, który runął.

Świat stał się okrutnym miejscem. Pełnym zła w najczystszej postaci. Jest wypełniony tym, czego nikt nie chciał widzieć.
Ludzie lubują się w krzywdzeniu drugiego człowieka na każdym możliwym szczeblu. Znęcamy się nad sobą, skrupulatnie wybierając miejsca aby wbić szpilkę, nóż, tasak, siekierę... Co sobie życzysz. Ważne, aby zabolało. Jak najmocniej.
Ślepa zawiść i nienawiść w najczystszej postaci zaburza prawidłowy obraz sytuacji. Etykietka przyjaciela zmienia się na wroga. Nie liczy się to wszystko co oferowane było ponad obowiązujące normy. Po czasie to zaczyna się należeć. Zaślepienie i głupota, której po czasie mocno będzie się żałować. Przyjaciele, którzy rozmyli się niczym dym w powietrzu. Odwrócili plecami, chichocząc pod nosem.
Persona non grata. Jednostka, którą grupowo obarczono winą. Każdy zaczął wytykać palcami, jeden za drugim w szale owczego pędu. Z jaką łatwością przychodzi nam obarczanie innych za swoje błędy i złe decyzje. Niepowodzenia zrzucone na inne barki. Z tym, że... nie da się w nieskończoność oszukiwać samego siebie. Refleksja przychodzi, ale zbyt późno. Pozostaje żal. Bezmyślność własnych działań uderza z olbrzymią mocą. Nie zawsze w wyścigu stawia się na dobre konie. Trudno. Przepadło.
Każda zadra w sercu czegoś nas uczy. Każda bańka mydlana pęka. Idylla nie trwa wiecznie. Upadek z wysoka boli mocno, ale sprawia, że pośladki są niczym ze stali. Stajemy się silniejsi i ostrożniejsi.
Całe szczęście, nad wszystkim czuwa karma. To jak traktujemy innych, wraca do nas zwielokrotnione. Prędzej czy później. Wystarczy cierpliwe zaczekać. Wierz mi, posmak sprawiedliwości jest naprawdę słodki.

View more

Zamek z piasku który runął

Walka.

Wraz z upływającym czasem dochodzisz do wniosku, że nawet najdłuższa walka kiedyś się kończy. Wypala się złość, nienawiść, traci się sens. Nie warto. Z każdym dniem przestaje zależeć. Bliscy stają się obcy. To co tak bolało na świeżo jest zabliźnione jak stara rana. Niewrażliwe. Odpuszczasz, wchodząc w stadium "nic mnie to nie obchodzi". Stajesz ponad tym, co tak naprawdę jest wewnętrzną słabością. Bo czym innym jest zapalczywa wojna? Paradą tego co w ludziach obrzydliwe. Tego co chowamy przed światem na co dzień, a pokazujemy tylko kiedy puszczają hamulce. Nikomu to nie służy.
Pewnego dnia rozumiesz, że bez sensu jest wciskanie czarnego puzzla do białego obrazka tylko dlatego, że ma identyczny rozmiar co brakujący. Utrzymywanie czegoś na siłę bo było miło. Ruszasz na przód i spotykasz kogoś, kto też lubi czarną kawę z ekspresu, lody z kawałkami czekolady i wytrawne wino. Jesteś zupełnie sobą i nikogo nie udajesz. Swoboda, szczęście i niegasnąca przyjemność. Żadnej walki, tylko spokój.
Ps. Wiesz co jest najsmutniejsze w wojnach? Kiedy walki dobiegną końca, nikt tak naprawdę nie pamięta powodu, dlaczego do nich doszło.

View more

Walka

Sentymentalna podróż.

xhannahpixiesnowdonx’s Profile PhotoHania.
Zazwyczaj zakochiwałam się zimą. Czas, który dla innych był chwilami krycia się w domach i zamykania drzwi na głucho, dla mnie był czasem otwierania serca. Pierwszy mróz kąsał policzki, moje płonęły z emocji. Wargi pierzchły nie od wiatru, ale od wielu ciepłych słów skierowanych do niego. Dłonie lgnęły do tych nowych, już nie takich obcych.
Właśnie zimą przeżywałam swoje największe uniesienia. Wielu mówi, że to wiosna jest najpiękniejszą porą na miłość. Ja wyprzedziłam ten czas o kilka tygodni. Najszczęśliwsze chwile kojarzą mi się z puchatą bielą i kolorowymi diodami. Ciepłem, które zbliża i łączy. Mogę powiedzieć, że moja miłość ma zapach pomarańczy, cynamonu i piernika na miodzie. Uderza do głowy jak grzane wino. Nie waham się, nie analizuje, daje się ponieść emocjom. Pośród chłodu świata, jestem źródłem ciepła.
Dziś spadł pierwszy śnieg. Wirujące płatki zasypują świat, przykrywając go białą kołdrą. Mnie szczypią policzki. Ta zima fantastycznie się zaczyna.

View more

Sentymentalna podróż

Mów jak chcesz.

Człowiek to fascynująca istota. Im dłużej przyglądasz się ludziom z różnych miejsc, tym mocniej uderza Cię ta świadomość. Jest z nimi trochę jak z kawą. Ładne opakowanie nie oznacza dobrych ziaren. Kolorowa torebka może skrywać przeciętne wnętrze. Zastanawiasz się dlaczego?
Jesteśmy mistrzami iluzji. Ekspertami w dziedzinie własnego marketingu. Jak nikt inny potrafimy się sprzedać po najlepszej cenie. Zaprezentować same zalety i ukryć wady. Wdziać kamuflaż na własną osobowość, nałożyć maskę i udawać kogoś kim nie jesteśmy. Pytanie brzmi: jak długo? Ile czasu damy radę żyć w kłamstwie i obłudzie? Ta paskudna kawa w markowym opakowaniu szybko pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Dostanie dwie, trzy, pięć szans i pójdzie do kosza. Ty też, nieszczęśliwa istoto, która udaje lepszą wersję siebie.
Lubię obserwować ludzi. Lubię ich słuchać i analizować zachowania. Przyglądać się z boku, jak się zmieniają. To trochę jak zmywanie makijażu. Po randce wracam do domu i ścieram piękną powłokę. Przecież nie można w nieskończoność udawać kogoś kim się nie jest.
Cały dramat polega na tym, że nabijamy innych w butelkę. Zauważyłam, że najnieszczęśliwsi ludzie udają najbardziej. Na początku są kochani, do rany przyłóż. Służą radą i wsparciem, a kiedy już się znudzą, pokazują prawdziwe ja. Najlepiej kamuflują się manipulanci i desperaci. Usiłują wybić się na karkach innych, jakby na siłę udowodnić własną wartość. Ci najsłabsi, zawsze chowają się za plecami innych, kiedy popełnią błąd. Brak im odwagi, aby wziąć winę na własne barki. Trochę jak dziecko, które słowem "przepraszam" chce zmyć całą winę ze świata i nie liczy się z konsekwencjami czynów. Najlepiej aby było jak wcześniej, przecież nic się nie stało.
Najsmutniejsze jest to, że... Dajemy sobą manipulować. Nie wszyscy mamy na tyle silną osobowość, żeby się przeciwstawić. Nie od razu się orientujemy, że jesteśmy nabici w butelkę. Cóż, przecież nikt nie jest aż tak ślepy, aby kiedyś nie przejrzeć na oczy.

View more

Mów jak chcesz

Odnajdź siebie.

vfugere’s Profile PhotoAris Reÿk
Porządkując ubrania w szafie, natknęłam się na ciekawe znalezisko. Ciemnoniebieska, pluszowa sukienka z satynową kokardą. W rozmiarze 122. Uśmiechnęłam się z nostalgią. Siedmioletnia ja musiała bardzo lubić to wdzianko, patrząc na stopień zużycia materiału. Ile przeżyło to ubranie, okrywając ciało dziecka ciekawego świata?
Przed oczami migają mi obrazy z przeszłości. Stopklatki, mniej lub bardziej nasycone barwami. Jedne lepiej zapisały się w mojej pamięci, mają wyraźne kontury i dźwięki. Inne zaś, wyglądają jak cienie na firance. Zamazane, z mleczną poświatą.
Mała ja, w pluszowej sukience, po raz pierwszy ubierająca buty na obcasie. Dziś wiem, że to niewysokie kaczuszki, wtedy miały rozmiar Himalajów. Sznur pereł sięgający do pasa, broszka na piersi, która była za duża, włosy spięte w kok. "Stara maleńka" - dobiegło mnie gdzieś z boku, z ust babci albo ciotki. Jakże nie miały racji! Przecież byłam już duża! Jakby na dowód, przeszłam kilka kroków i BAM. Z płaczem podnosiłam się z kolan, a dowodem na to co przed chwilą się wydarzyło, była imponująca dziura na kolanie w białych, dziecięcych rajstopkach.
Odwieszając na wieszak relikt z przeszłości, przeszło mi przez myśl, jak bardzo nie doceniamy chwil "tu i teraz". Wciąż gnamy do przodu, popędzani czasem. Do piątku, do wypłaty, do końca roku. Dni zlewają się w jednokolorową masę w szaroburym odcieniu. Sama łapię się na tym, że nie zauważam jak pędzą wskazówki na zegarze. O sypiącym się piasku w klepsydrze życia przypominają mi wyrwane kartki z kalendarza i zmiany pór roku. Och, jakie było moje zaskoczenie, kiedy zauważyłam pierwsze żółte liście. Kiedy to minęło? Przed momentem słońce grzało jak szalone, a ja jechałam na urlop. Tymczasem za moment wpadnę w standardowy rytm jesieni. Wycieczka do lasu na grzyby, zbiór dyni, Halloween, Wszystkich Świętych, Dzień Niepodległości, Mikołaj, Wigilia, Sylwester. Trzaśnie jak pstryknięcie palcem. Będę rok starsza, bardziej doświadczona, mądrzejsza o kolejne życiowe doświadczenia. Jeszcze bardziej będę cenić lojalność wiernych mi osób, spokój duszy i to co daje mi najwięcej radości.
Cofnęłam się o krok, raz jeszcze analizując zawartość szafy. Czy pamiętam moment, kiedy dżinsy zastąpiły ołówkowe spódnice, bluzy z kapturem ustąpiły miejsca żakietom, adidasy zmieniłam na skórzane czółenka, a koszulki ze śmiesznym napisem na wizytowe koszule? Kiedy nastał dzień, w którym zamiast wygodnego kucyka rozpuściłam włosy aby wyglądać dojrzalej? Prawda uderzyła mnie z mocą rozpędzonego pociągu. To nie stało się z dnia na dzień, to był długi proces, którego nie zauważyłam. Pożegnałam dzieciństwo, nawet o tym nie wiedząc. Odeszło raz na zawsze, nie oglądając się za siebie, nie machając na odchodne. Dorosła wersja rozgościła się na dobre i tworzymy zgrany duet. Czasami tylko wpadnie mi w ręce dowód minionego czasu i coś zapiecze pod powiekami. Znów zacznę doceniać teraźniejszość zanim wpadnę w wir życia. Przynajmniej na chwilę, poczuję się beztrosko.

View more

Odnajdź siebie

Esencja przyszłości

Z każdym kolejnym spotkaniem fascynuje mnie coraz mocniej. Dzień za dniem, a ja czuję się coraz bardziej oczarowana. Pozwala mi odkrywać swoje walory, ale nie ujawnia wszystkiego od razu. Niby całość widać na pierwszy rzut oka, ale gdy sięgniesz głębiej w źrenicach odbiją się nowe refleksy.
Skryty przed światem klejnot. Nie ten nadmuchany, wożony po wystawach i ubierany przez modelki. Ten prawdziwy. Dostępny tylko dla nielicznych i wrażliwych na tyle, aby go dostrzec wśród kamieni i porzuconych muszli. Będzie współistniał z kim zechce i nic się nie wymusi. Doceń go, a on uczyni Cię najszczęśliwszą osobą na świecie. Jak złota rybka do spełnienia życzeń, z tą różnicą, że będzie w edycji nielimitowanej.
Bursztyn. Złoto zamknięte w niewielkim kamieniu kradnie serce. A jak nazwiesz złoto zamknięte w ulubionym człowieku?

View more

Esencja przyszłości

Wstaw tutaj coś pięknego, a jednocześnie smutnego.

"Gdy ktoś Cię skrzywdzi, czasami myślisz o tym latami, pamiętasz i rozmyślasz ile straciłeś. Czekasz na karmę, by wyrównała Twoje rachunki. Ale Ty dzisiaj wybacz i zapomnij, bo warto.
Czasami sama chęć zemsty, myślenie o tym, jest większym wrogiem, niż krzywda którą otrzymałeś. A karmę zostaw, ona będzie pamiętać za Ciebie. Ona będzie wiedziała co zrobić."
Wstaw tutaj coś pięknego a jednocześnie smutnego

Next

Language: English