Myślałem ostatnio o tamtej nocy. - przyznałem. - Jesteś cholernie dobra, a niby taka niepozorna- powiedzialem specjalnie, bo chciałem się z nią podroczyć.
Że nie będziesz mnie inaczej traktować - oznajmiłam - nie mogłam dłużej już tego ukrywać i wiesz już o wszystkim.. Ale proszę, niech nasza relacja się nie pogorszy.. Nie wybaczę sobie tego..
Ty nadal nie rozumiesz, że zostajesz z nami? Nie ma opcji, że puszczę cię na drugi koniec świata.- szepnąłem, kładąc ją na łóżku i "wisząc" nad nią. - Chyba muszę zmusić cię do tego torturami.- zaśmiałem się, podwijając jej bluzkę i "pierdząc" ustami w jej brzuszek.
To nieważne, ona nie jest ważna.- powiedziałem. - Jesteś chyba najlepszą dziewczyną w moim życiu, dlatego się przyjaźnimy- dodałem, puszczając jej oczko.
Uśmiechnęłam się lekko i pocalowalam go w policzek - Znajdziesz tą jedyną - szepnęłam - Zawsze bede obok Ciebie, co z tego, że kilka tysiecy kilometrow dalej..
Miała niezłą opinię wśród moich kumpli, okazało się, że ja zdradziłem ją raz i powiedziałem jej o tym, nie powiedziałem, że chodzi o ciebie. Ona mówiła, że nigdy nie zdradziłaby mnie. Kilka dni później nakryłem ją, a później dowiedziałem się, że miał ją każdy z mojej drużyny.
Wcale nie jesteś nie fair w stosunku do Ashley, zerwaliśmy kilka dni temu. Nie chcę pakować się w żadne związki i nie chcę o niej gadać, to przeszłość. - powiedziałem siadając na łóżku obok niej.
Jasne słonko- powiedziałem biorąc ją na ręce. - I mogę ci obiecać, że dzisiejszej nocy nie będziemy spać. Mamy sporo do pogadania i wypożyczyłem ten nowy film z tym twoim ulubionym aktorem- zaśmiałem się, dając jej buziaka w policzek.
Złapałem ją za ręke i przyciągnąłem do siebie. - Nie puszczę cię nigdzie, śpisz dziś u mnie, musimy porozmawiać na kilka ważnych tematów, ważnych zarówno dla ciebie jak i dla mnie.- szepnąłem, całując ją w czółko.- Wróć ze mną, proszę.
Przytuliłem ją do suebie mocno i pozwoliłem, aby mówiła dalej. - Kochanie, spokojnie nie płacz już proszę. - szepnąłem. - Jeśli chcesz możemy ustalić nowe zasady i jakoś starać się tym samym nie dopuścić do dziwnej relacji między nami.
Ale ja nie chce zasad - oderwałam się od niego - Wiem, że będzie ciężko. Próbowałam żyć bez ciebie, nie kontaktowac sie, ale zobacz do czego to doprowadziło. Nie umiem ci spojrzec w oczy, jestem bie sprawiedliwa wobec Ash.. - powiedzialam - wrofe do domu, nie dalam mamie prezentu. Porozmawiamy jutro - musnelam jego policzek i poszlam do donu
Jack, posłuchaj... Ty jesteś szczęśliwy z Ashley, a ja wam kibicuje z całego serca, naprawdę. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale się stało. Zakochałam się w tobie, już od dwoch lat, jestes dla mnie kims wiecej niz przyjacielem... Ale ja nie oxsekuje od ciebie niczego... Po tym co miesiac temu miedzy nami doszlo.. Ja zrozumialam, ze bie moge juz czekac.. Wolałam sie odsunac. Kocham Cie i chce nadal byc dla ciebie tak samo wazna, jak kilka minut temu.. Ale ja nie daje rady. Od tamtego momentu wszystko sie zmienilo
W połowie drogi ją złapałem. - Dlaczego nie pozwolisz mi zareagować? Dlaczeg wciąż uciekasz? Dlaczego ?- pytałem, prxyciągając ją do siebie. - Teraz wrócimy do mojego pokoju i porozmawiamy- szepnąłem, łapiąc ją za ręke.
Powiedzialam to - szepnelam, wstajac i podchodzac do drzwi - Kocham Cie. I to bardzo. Kocham tak jak Ashley - mowilam ze lzami - Zakochalam sie w tobie Jack, jak kobieta w mezczyznie... Juz dawno przestalam o tobie myslec jak o bracie - dodalan i wybieglan z jego pokoju, a nastepnie domu bignac do lasku, w ktorym zawsze balam sie chodzuc
Moze pojdziemy do mnie? Nikt nam nie bedzie przeszkadzał i co chwile wołał- powiedziałem, przerzucając ją przez ramie i niosąc do swojego domu. W moim pokoju usiadłem na łóżku i wziął ją na siebie okrakiem. -No wiec ty co?- zapytałem