@selsmilex

It's not goodbye ♥

Ask @selsmilex

Sort by:

LatestTop

Previous

Czekałam na Shawna, ale zasnęłam nad ranem.// No to dobrze, że dotarłeś, wiesz, że chcę jakiś procent? - Zapytałem

sunshine
Nigdy nie myślałem, że poznam winowajcę, sprawcę śmierci moich rodziców, a jednak... Nie dość, że zniszczył monrodzinę, to jeszcze chce pieniądze.. Inaczej zacznie mnie inaczej szantażować. Camilą. Uderzy w ten słaby punkt. Zna mnie i wie wiecej chyba niż ja znam siebie.
Nad ranem byłem z powrotem w domu. Kiedy Violetta sie obudziła i już "ogarnęła" zaczeliśmy rozmawiać - Ja tez sie ciesze, nawet nie wiesz jak bardzo.. - dodalem i pocalowalem ja w czolo.

Related users

Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się. - Dostaniesz - szepnęłam, delikatnie muskając jego usta. - Do zobaczenia- uśmiechnęłam się. Kiedy wyszedł z domu, chciałam iść za nim, ale przyszedł Brian.

sunshine
Wsiadłem do auta, a po dłuższej chwili odjechałem jadać w wyznaczone miejsce. 5 drogi to kupa czasu. Włączyłem radio i jechałem przed siebie..

Wszystko jest okej- skłamałam, puszczając mu oczko. Tak naprawdę planowałam pojechać za nim, no bałam się, że wpakuje sie w jakieś tarapaty. - A xo by,miało być? - uśmiechnęłam się

sunshine
Kiwnąłem głową - Dobrze, obiecuje, że wrócę do południa - szepnąłem całując ją w policzek. - Dasz mi całusa na pożegnanie czy nie?

A ty znowu o jednym - zaśmiałam się, odsuwając od niego i lekko go szturchając. - Zboczeniec.- śmiałam się

sunshine
Zaśmiałem sie - ale masz bynajmniej wesoło - dodałem
*wieczór*
Po miłe spedzonym popołudniu z Camilą, wróciliśmy do domu. Robiło się ciemno, dlatego chciałem wyjechać już teraz. Przebrałem sie i spakowałem kanapki na siedzenie obok w aucie. Zerknalem na nia i usmiechnalem sie lekko. Sprawdzilem czy mam dokumenty - co jest? - zapytalem podchodzac do niej.

w takim razie poproszę tylko loda- powiedziałam krzyżując ręce na piersiach - i zero sprzeciwów, rozumiesz! - zapytałam, celowo go naśladując

sunshine
Skarbie, wiemy, że to ja tu mam najwiecej do powiedzenia - zasmialem sie patrzac na nia - Chodz i nie marudz - oznajmilem i kupilem jedna, duza watę cukrową - trzymaj- oznajmiłen dajac jej - i nie marudz, sliczna..

Hej Shawn- szepnęłam, patrząc mu w oczy.- Obiecuję ci i nawet jeśli bym tego nie obiecała to tak właśnie by było - szepnęłam szczerze. - Co cię gryzie? Naprawdę nie chcesz o tym porozmawiać? - pytałam głaszcząc kciukiem jego dłoń.

sunshine
Pokręciłem głową - Nie - odpowiedziałem i przytuliłem ją mocno - Dobra.. Nie ważne. To co robimy? - zapytalem zmieniajac temat

Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebował o tym porozmawiać, jestem i postaram się ci pomóc. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz - powiedzialem cicho.

sunshine
Obiecaj mi, że mimo wszystko, ale naprawdę, mimo wszystko zawsze będziesz obok, że cię nie stracę - poprosiłem i pocałowałem ją w policzek - Bardzo mi pomogłaś, ty i twoi rodzice. I chodź jestem sierotą, bez biologicznych rodziców, mam Ciebie i twoją rodziną. Wiele mi dałaś. Pomogłaś mi stworzyć nową rodzinę, teraz już nie mogę się nazwać sierotą, bo mam nową rodzinę. Dziękuje Ci.. wam - szepnąłem - Obiecaj mi więc, że mimo wszystko zawsze będziesz obok.

Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. - Shawn, jeśli nie chcesz nie musisz jechać i tu wcale nie chodzi o seks- wzruszyłam ramionami.- Twój kolega cię potrzebuje, a ja naprawdę mogę zaczekać- przyznałam , splatając nasze palce razem.

sunshine
Ale ja muszę, chodzi o coś więcej. Ja naprawdę nie wiem co mam z tym zrobić. To jest takie popieprzone - powiedziałem kręcąc glową i przecierając twarz dłońmi. Westchnąłem

Kiedy pomógł mi wejść uśmiechnęłam się

sunshine
Usiadłem na drzewie i posadziłem ją obok - Nie chce dziś nigdzie jechać, wiesz? - zapytałem - Strasznie mnie napaliłaś.. - zaśmiałem się patrząc na nią - Będziesz tęsknić? - zapytałem po chwili. Uwielbiam ją i nie wiem jak mam jej o tym powiedzieć. Jest dla mnie ważna, ale jednak moi rodzice są ważniejsi. Okłamałem ją, a ona o tym wie. Udaje, że mi wierzy, ale wiem, że tego nie robi. I słusznie. Gdy się dowie znienawidzi mnie, ale nie mogę jej teraz o tym powiedzieć. Znam ją i wiem, że Camila lubi się mieszać w nie swoje sprawy. A ja sam muszę to załatwić. Tu chodzi o moją rodzinę, o moich rodziców.*

Przewróciłam tylko oczami i się zaśmiałam, w porządku nie musisz się denerwować - powiedziałam, wsiadając na swój rower.

sunshine
Po niecałym 10 minutach byliśmy już na miejscu. (http://dziwnemiejscanaziemi.blog.pl/files/2014/10/Wyspa-D%C4%99b%C3%B3w.jpg) Wskazałam jej miejsce - Ładne, prawda? - zapytałem - zawsze jak byłem mały to tu spędzałem czas. - uśmiechnąłem się lekko patrząc na nią.

Ale obiecaj mi, że to będzie strasznie daleko, tak by nikt nas tam nie znał - uśmiechnęłam się szerzej, muskając jego usta- o mój Boże stoi ci!- zawołałam śmiejąc się - az tak podnieca cie myśl wspólnego weekendu? - Zaśmiałam się

sunshine
cicho - zaśmiałem się patrząc na nią - Obiecuje, a teraz jedziemy, chodź - puściłem ją i wsiadłem na rower. No super.

Kiedy mnie złapał, wybuchnęłam głośnym śmiechem - żebyś tylko widział swoją minę - powiedziałam z trudem powstrzymując śmiech. - Wiem, że to żarty, bo sam masz ochotę mnie zaliczyć, kochany- zaśmiałam się

sunshine
Zmarczyłem brwi - Wkręciłaś mnie... - powiedziałem po chwili - Nie wierze, jestes okropna ... - powiedzialem powaznie, udajac obrazanego. Dopiero po chwili wybuchłem śmiechem - Uczeń przerósł mistrza. No, no, Cabello...

Dupek! - Zawołałam wymijajac go i jadąc przed siebie. Wiedziałam, że to były żarty.

sunshine
Camila! - krzyknąłem. Zostawiłem rower i za nią pobiegłem, łapiąc ją za biodra - To były żarty, no nie gniewaj się. Od początku tak żartujemy, nagle wszystko bierzesz do siebie? - westchnąłem - Przepraszam, jeśli tak to odebrałaś.

Uśmiechnęłam się lekko. -A wiesz, że bardzo chętnie? - Zapytałam z lekkim uśmiechem, biorąc od niego butelkę wody.- Chyba powinnam zacząć być fit.- zaśmiałam się

sunshine
Zaśmiałem się - A no musisz, dziwie sie Braianowi... Powinien mieć super laske, a nie... - prychnąłem śmiejąc się, oczywiście żartując - nie złość się, śliczna..

Next

Language: English