ktoś kiedyś powiedział, że dałby sobie uciąć za kogoś rękę i teraz by tej ręki nie miał. więc ja nic nie daję, nie obiecuję, bo zawsze jest jakiś bodziec, który ciągnie a to tu, a to tam i możesz bezpieczne powiedzieć, a jednak nie. i nie ma jakiegoś niezręcznego zobowiązania.
zawsze mnie fascynuje to, że ludzie zawsze wiedzą najlepiej, co powinniśmy zrobić. chyba przeczytali nasze instrukcje obsługi i wiedzą jaki krok jest następny. no zazdroszczę im takiej wiedzy. ale jaka to odpowiedzialność się z tym wiąże, żeby tak pouczać, narzucać coś i w ogóle. ja im muszę podziękować, bo bez nich nie dałbym sobie rady. i może jeszcze bym się z nimi (z tymi ludźmi) przyjaźnil albo znał, a takto mam spokój i nie muszę im mówić cześć.