Chciałam tu napisać coś fajnego i miłego o tym, że dzięki tobie chyba w końcu zacznę sama coś pisać i że w ogóle dostałam olśnienia i tak dalej(bo to prawda hehe) a potem przypominały mi się zdjęcia twojego tyłka i nie wiem co napisać. Tak. Dobranoc, Bogurodzico. Amen.
O matko. albo jesteś tak stara, że pamiętasz czasy ich premiery albo zostały przez kogoś odgrzebane i na nie trafiłaś. Dusza artysty jest w każdym tylko trzeba ją wygrzebać. dobranoc :)))
Sobota jak sobota. Sprzątanie od rana do południa. W sklepie obecność moja zaznaczona. Niezdecydowanie i w końcu bez niczego powrót do domu. Wiadomo poszukiwania ekwipunku na studia. Obiad późną porą, bo na cmentarz wypad. Zmiana pościeli. Oglądanie telewizji. Piwo wypite z mamą po kolacji, a następnie zainteresowanie komputerem. I stan taki utrzymywany do teraz.
nie pamiętam, dawno to było. ten uczuć gdy poznajesz ludzi ze studiów i myślisz, że fajnie, beka, hih, a oni nagminnie piszą CIO i NOM i HEHE...............
jakbym czuła jak ptak to byłabym choleryczka. ptaki sie stale martwią, że jedzienie i zima zaraz i gdzie jajka znieść, a gniazdo to gdzie żeby było bezpiecznie, a tam są koty i pada deszcz i mi zimno. a ślimak to ma wyjebane na wszystko. dom ma zawsze za sobą. chce to się jebnie spać pod płotem, a jak nie chce to w rowie. dzieciaki to się zrobią, żarcie mam wszedzie dookoła, a zimą to sobie umrę prawie i mam w dupie. wszędzie zdążę, bo nigdzie mi się nie śpieszy. czuję wolność jak ślimak.
nie był najciekawszy, ale dzisiejszy i na świeżo pamiętam to mogę opowiedzieć. śniło mi się, że mam okres. i bylam w łazience w polo markecie, zobaczyć tampona, ale był jeszcze do połowy biały, wiec wsadziłam go z powrotem. wyszłam z polo i na trawie pasły się krowy, ale tam stała tabliczka, uwaga dotknięcie grozi zawałem to sobie poszłam od tych krów i znalazlam klub nocny i patrze znajomi to my drinking i dancing, ale potem przypomniało mi się o okresie i szybko wyskoczyłam z tego klubu i znów do polo, żeby wyjąć tego tampona. obok mnie stała jakąś laska i mówiła, że za długo trzymała tampona i jej znikł i wsiąkł. ja się posrałam, bo też myślałam, że mi się tak stanie, ale na szczęście wyjęłam grubego czerwonego bolca i założyłam podpaskę. i tu się obudziłam.
Czy ktoś, kto nie ma matury postrzegany jest gorzej?
przypomniały mi się takie śmieszki. wiadomo 3liceum, dorośli, waksy iksde, trip autem :ppp piwko hihi fajka nad rzeką :)) A potem matura dont? no jak to no wtedy to się należało i to takie ameby umysłowe. No wiadomo, że jak ktoś w jest w zawodowce to matury mial nie będzie i nawet lepiej na tym wyjdzie, bo jak widzę ile moi znajomi biorą za głupia tapicerkę na sofe czy coś to mi się odechciewa uczyć. ale jak byłeś w liceum to po co tam szedłes jak matury nie zdałeś, która jest banalna? Nasze pokolenie to ma wyjebane na to kto co ma i gdzie się uczył, ale Ci nadgryzieni zębem czasu jak się dowiedzą że matury nie ma to albo kryminał albo osioł albo patola.
Większość związków kończy się nieszczęśliwie, kłótnie, ciche dni, sceny zazdrości. Może więc rozwiązaniem jest spotykanie się nieformalnie, bez deklaracji?
Związki to dla mnie przeszłość odległa, więc nie wiem jak jest teraz, ale za moich czasów to nie trzeba było żadnego zaprzysiężenia pisać czy też paktu krwi składać, tylko po prostu tak wychodzilo i to było raczej oczywiste, że się było. Pamiętam jak w podstawówce było: Chcesz być moją dziewczyną? A po co? Bo ładnie pachniesz Ok. albo zerwanie Nie chce już z tobą być, bo teraz kocham Alicję. Aha, ja też nie chcę. i koniec bez fochów. Jak teraz patrzę na tamte czasy to w porównaniu z tymi dzieciakami bylismy mega dziecinni i nieświadomi. W sensie mogliśmy sobie żyć bez wiedzy o seksie, alkoholu i innych zboczeniach i bawić się w chowanego na przerwie albo rzucać mlekiem przez okno bez snapczata.
no nie wiem jak? czestozmieniaczkaaut? albo mercedesowaprostytutka? zauważyłam, że im jestem dalej z wiekiem tym moja mam robi chorsze akcje, a kiedyś bylam puszczona samopas :|
bo wróciłam sobie do domu jak zawsze, a nawet wcześniej, dosc trzeźwa. wchodzę do siebie i w piżamę wchodzę na luzaku i przychodzi mama. i sie pyta gdzie byłam, a ja no, że na spacerze, a ona: na spacerze samochodem tak?, a ja no. chwila ciszy i znów atak a skim byłaś no z tymi co zawsze a nie znasz to i tak ci nic nie powie imię a samochód czyj no ich no i tutaj nalot ja już kurwa nie rozumiem, co chwile jakieś inne auto pod domem wyczekuje, ja nie wiem, z jakąś mafią się zadajesz? albo w tych mercedesach za prostytutkę robisz? a ja : yyy potem powiedziała jeszcze kilka brzydkich słów ale to już dont