@LoveMeDontWorryHateMe

WybranaNaznaczonaZdradzona

Ask @LoveMeDontWorryHateMe

Sort by:

LatestTop

Previous

-To nie przez to.-powiedzialam z lekkim usmiechem.-Mimo ze dales mi swoja krew nadal jestem slaba po porodzie musze po prostu porzadnie wypoczac.-powiedzialam wtulajac sie w niego mocno

Tori
-W takim razie co powiesz na to byśmy poszli spać? Ja również jestem zmęczony więc sen dobrze nam zrobi
*Położyłem ją na łóżku przykrywając ją kołderką po czym ściągnąłem z siebie spodnie i bluzkę kładąc się koło niej i obejmując ją*
Liked by: Tori

Westchnelam cicho i karmilam Natha. Caly dobry humor sie ulotnil po chwili odlozylam rowniez i Natha do lozeczka. Zakrecilo mi sie w glowie i gdybym nie zlapala sie lozka to najprawdopodobmiej lezalabym juz na podlodze.

Tori
-Kochanie słabo Ci? Przepraszam nie powinienem tego mówić ja po prostu obiecałem Ci że nie będziemy mieli przed sobą tajemnic
*Podniosłem dziewczynę na ręce zanosząc ją do sypialni*
Liked by: Tori

-Tylko nie mow ze to dzieki mnie sie tak zmieniles.-powiedzialam cicho. Po chwili Nati byla najedzona. Odlozylam ja do lozeczka i wzielam Natha.-Masz racje niedlugo beda musieli spac osobno.-przyznalam mu racje.

Tori
-Do tego czasu gdy nie będzie to aż tak bardzo potrzebne nie pojawię się na ziemi. Miałem kłopoty przy ostatnim pobycie na ziemi. Dlatego pojawiłem się tutaj tak późno nie byłem w stanie otworzyć portalu ponieważ goniła mnie jakaś dziewczyna prawdopodobnie wysłana przez twoją ciotkę
*Westchnąłem ciężko spoglądając na zadowoloną Nati i uśmiechnąłem się widząc jak bardzo interesuje się zabawką powieszoną nad łózeczkiem*
Liked by: Tori

Related users

-Nathaniel.-powiedzialam po chwili patrzac na chlopca.-Masz wielkie serce.-powiedzialam po chwili. Usiadlam w fotelu ktory prosilam by tu przyniosl i zaczelam karmic piersia coreczke.

Tori
-Ja wielkie serce...? Wiesz zanim Cię poznałem to wgl go nie miałem. Myślałem tylko o tym z kogo mogę się dzisiaj napić i nic więcej mnie nie obchodziło
*Powiedziałem stojąc nad łóżeczkiem i spoglądając na chłopca*
-Jak narazie zmieszczą się tu razem. Jednak trzeba będzie załatwić drugie łóżeczko, mam rację?
Liked by: Tori

-A-ale jak...bylam pewna ze urodze tylko dziewczynke.-wyszeptalam przygladajac sie dzieciom. Wziekam na poczatek Natalie by ja nakarmic.-Ja wymyslilam dla corki to ty dla synka.-powiedzialam z usmiechem.

Tori
-Jeżeli mam być szczery to nie ty go urodziłaś... znalazłem go w jednym z szpitali. Jeden z zombie się na niego czaił. Nie wiem ile leżał tam sam ale na szczęście nic mu się nie stało jako jedynemu. Reszta inkubatorów miała już w sobie tylko krew. Na szczęście usłyszałem jego płacz. Wiesz co... skoro ja go uratowałem to ty nadaj mu imię.
Liked by: Tori

Podnioalam sie lekko. Prztaknelam i podnioslam sie powoli. Nadal czulam skutki porodu w dolnych partiach ciala. Powoli ruszylam do pokoju coreczki. Gdy podeszlam do lozeczka oniemialam.

Tori
*Uśmiechnąłem się łobuzersko widząc dość mocne zdziwienie na twarzy kobiety. Zaszedłem ją od tyłu obejmując i opierając swoją główkę na jej ramieniu*
-Kochanie coś mi się wydaje że będziesz musiała wybrać jeszcze jedno imię i z tego co zdążyłem zauważyć to dla chłopca
Liked by: Tori

Przytaknelam delikatnie i przymknelam oczy. Bylam wykonczona i nie mialam ma nic sily. Powoli zatracalam sie w ciemnosci nawet nie zadajac sobie sprawy z tego co dzieje sie wokolo mnie. Oddychalam coraz plycej.

Tori
*Widząc ją osłabioną po porodzie wziąłem od niej małą nie chcąc by ta jej upadła, w końcu Victoria mogła teraz zasnąć z osłabienia w ciągu chwili. Mając małą na rękach niepewnie zaniosłem ją do jej pokoju. Nie wiedziałem jak powinienem ją trzymać ani tym bardziej jak ubrać jej jakiegoś pampersa. Własnie... co do pampersów to właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę iż nie załatwiłem żadnego przewijaka dla małej ani dla małego. Pierwsze co zrobiłem to wytarłem i obmyłem mokrym ręcznikiem małą z krwi po czym przygotowałem prymitywny przwijak z jakiegoś koca i stabilnego podłoża. W ogóle nie radziłem sobie z ubraniem jej pampersa ten cały biały proszek zamiast posypać jej na tyłeczek posypałem sobie na dłonie. Miałem całe białe ręce jednak w końcu mi się udało. Po chwili wystarczyło jej tylko założyć tego pampersa jednakże z tym również miałem problem. Biorąc go do ręki nie mogłem ogarnąć gdzie jest przód a gdzie tył tego czegoś... Rany chyba powinienem wziąć wcześniej jakieś lekcje przewijania. Mimo tego że było mi bardzo trudno po jakimś czasie dziewczynka miała na sobie już pampersa. Ostrożnie ubrałem ją w jakieś śpioszki nie chcąc zrobić jej krzywdy po czym położyłem ją do łóżka obok chłopca którego też powinienem przebrać. Podniosłem go na ręce i tym razem już sprawniej przebrałem mu pampersa który był już dość brudny po czym ubrałem go w czyste ciuszki i zatykając nos poszedłem wyrzucić zużytego pampersa do kosza na śmieci. Wszedłem do sypialni nadgryzając swój nadgarstek przytkałem go do jej ust by odzyskała swoje siły. Po kilku sekundach otworzyła już swoje oczy a ja zabrałem rękę*
-Wybacz że Ci przeszkadzam... ale najwidoczniej jestem beznadziejnym ojcem. Umyć mi się udało, ubrać pampersa i przebrać też ale naprawdę nie wiem jak mam nakarmić dziecko. Chyba nie wolno jeszcze takiemu maluchowi dawać tego całego mleka w proszku... Więc... nakarmiłabyś...?
*Nie chciałem używać słów które określiłyby płeć dziecka. Miałem nadzieję by zrobić jej ogromną niespodziankę*

View more

Liked by: Tori

*uśmiechnął się przepraszająco* Nie zamknąłem drzwi... *mruknął niechętnie i przytulił ją mocno, głaszcząc po głowie* Nic ci nie zrobili? *spytał zaniepokojony. Odsunął się nieco od niej i spojrzał na nią, szukając ran, siniaków i innych tego typu rzeczy*

-Nic nie szukaj nawet gdyby coś było już dawno by zniknęło
*Mruknęłam niezadowolona biorąc głęboki oddech*
-Muszę teraz zniknąć na jakiś czas...

Chodz z duza niechecia upilam lyk jego krwi. Majac moje szczeie o malo co sie nia nie zakrztuilam. Chcialam aby to sie juz slonczylo. Mimo wszystko czulam kadzy skurcz. Moze nie tak mocniej jak wczesniej ale czulam. Spojrzalam na Maxa z czloa splywaly mi kropelki potu

Tori
*Przez następną godzinę odbierałem poród. Oczywiście jak to wampiry mała wyszła szybciej niż przeciętny człowiek. Owinąłem ją w jeden z ręczników ponieważ była cała w krwi i uśmiechnąłem się spoglądając na jej otwarte oczka które zainteresowane całym światem błądziły wszędzie. Ostatecznie zatrzymała spojrzenie na mnie wyciągając rączki w moją stronę a ja z małą podszedłem do Victori dając jej ją*
-Czyż nie jest piękna?
*Zapytałem siadając przy ukochanej*
Liked by: Tori

https://justpaste.it/s87i

⚭ Claire Sorel ⚭
-Rozumiem syneczku...nie mam Ci tego za złe mogę mieć jedynie za złe tylko sobie. W końcu to przez nas. Mam tylko nadzieję że nienawidzisz nas przez to wszystko..
*kobieta cofneła się od chłopca zapłakana*
-Bardzo się cieszę że mogłam Cię zobaczyć. Kochamy Cię syneczku tam samo jak twoją siostrę
-Przywróćcie ją do normalności
*Dziewczyna wtrąciła się*
-Przecież pani mąż był również kiedyś zatracony...
*kobieta spuściła glowę*
-Mogłabym to zrobić gdyby Roxan nas nie nienawidziła...Ale jeżeli tak jest nic nie mogę zrobić. Próbowałam z nią rozmawiać wcześniej ale mimo wszystko nienawidziła nas...
*kobieta chwyciła za łańcuszek i zawołała mnnie*
-Roxan prosiłbym Cię żebyś nie poruszała tematu naszej przeszłości
*powiedziałem oschle nie chcąc utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego*
-Przynajmniej jak narazie. Może za jakiś czas zmienie zdanie ale nie teraz
*słyszac ze kobieta mnie wola wyszedlem z komnaty i skierowalem sie do tej gdzie byla kobieta z mężem*
-O co chodzi?
-Możesz nas już odesłać
*powiedziała z uśmiechem na twarzy*

View more

Spojrzalam na niego zamglonym wzrokiem usmiechajac sie slabo. Pokrecilam przeczoco glowa. Sam juz zapach krwi przyprawial mnie o mdlosci co nie moglo ujsc jego uwadze. Nie bylam wstanie zmusic sie do wypicia jego krwi

Tori
-Kochanie wiem że to niezbyt kusząca propozycja ale musisz to zrobić inczej nasza córeczka może umrzeć
*pocałowałem ją w policzek przyblizajac nadgarstek do jej ust i czekajac az upije chociaz krople mojej krwi*
-wystarczy nawet kropla
Liked by: Tori

Slyszac jego glos w myslach troche sie uspokoilam. "Sypialni" tyle udalo mi sie przekazac kiedy nastapil kolejny skurcz. Czulam ze nie dam rady. Nawet jesli Max przyjdzie z pomoca. Mialam coraz mniej sil.

Tori
*Nagle pojawiłem się w sypialni. Ściagnalem spodnie dziewczynie wraz z majtkami i złożylem palce tak samo jak w przyeolaniu wczesniejszego smoka jednak tym razem powiedzialem zupelnie inne slowa jednak również w niezrozumiałym języku. Po wypowiedzeniu ich dziewczyna przestała odczuwać ból. Nadciąłem sobie nadgarstek i przylozylem go dziewczynie do ust*
-pij
Liked by: Tori

W tym momencie najgorsze mysli przelatywaly mi przez glowe. Ze moze jest martwy albo ranny. Moze jednak sie rozmyslil i nie chce miec ze mna dziecka. Kolejny skurcz i kolejny moj krzyk. Nie mialam juz sily. Dziewczyna zawrocila i odeszla jednak nie daleko. Schowala sie obserwujac go uwaznie

Tori
*Czułem na sobie jej wzrok dlatego nie zamierzalem byc glupi i otwierać portalu. Szedlem dalej prostą drogą i nagle pobieglem za jakis budynek wskakujac tak naprawde na niego czego ta nie mogła zauważyc. Pozostawiłem za sobą kilka pułapek by ją zwolnić gdyby nawet wiedziała gdzie jestem w mgnieniu oka otworzylem portal i przeskoczylem wrecz przez niego uchraniajac dziecko, zamknalem go za soba w mgnieniu oka i odetchnalem z ulgą ,,Gdzie jesteś kochana?" zapytalem sie dziewczyny zostawiajac dziecko w łóżeczku ktory był dla naszej córki*
Liked by: Tori

-Podaruje sobie tego upokozenia.-powiedziala przygladajac mu sie.-Moge wiedzec dlaczego tak sie denerwujesz?-spytala. Bol jaki odczowalam byl nie do zniesienia, a do tego strach. Bylam sama nie wiedzac co robic. Znowu skonraktowalam sie z Maxem wrec blagajac o pomoc.

Tori
*Nie miałem nawet jak jej odpowiedzieć. To było najgorsze*
-W takim razie jeżeli nie chcesz zapłacić to znikaj maleńka. Nie jesteś mi w tym momencie do niczego potrzebna
*prychnąłem idąc w swoją strone*
Liked by: Tori

A jednak pomylil sie. Dziewczyna szla za nim krok w krok z chamskim usmiechem na twarzy.-Moge wiedziec dokad cie niesie? Moze chcesz tego bachora podrzucic zombie. Albo otworzyc portal i pobiec do swojej ukochanej?-spytala idac za nim jak cien.

Tori
-skoro tak bardzo zależy Ci na tym żeby za mną iść to musisz zapłacić gorącym i bardzo namiętnym pocalunkiem
*mowiac to odwrocilem sie na piecie w jej strone oczekujac jakiejs reakcji z jej strony*
Liked by: Tori

-Dlaczego mialabym cie szukac?-spytala niby zdziwiona. Nie miala zamiaru ruszyc sie stad na krok. A ja doslownie i w przenosni umieralam. Blagalam o pomoc ale nikt nie przychodzil. Nigdzie nie bylo Maxa. Nie mialam nawet sil by sie z nim skataktowac.

Tori
Wiec dlaczego tutaj jesteś? Zresztą mnie to już nie obchodzi zraniłaś moje uczucia więc nie mam zamiaru tu z tobą dłużej siedzieć
*z dzieckiem na rękach spokojnie wyszedłem z drogerii mając nadzieję że nie pójdzie za mną i będę mógł w spokoju otworzyć portal*
Liked by: Tori

https://justpaste.it/s85o

Tori
-To nie jest moje dziecko... skąd nagle miałbym dziecko?
*zapytałem przewracając oczami i spojrzałem pytajaco na dziewczyne*
-Szukalas mnie?
*Po tych slowach dostalem wiadomosc od Victori. Nie wiedzialem co mam robić. Nie mogłem otworzyć portalu przy dziewczynie ale nie mogłem też zostawić Victori samej*
Liked by: Tori

https://justpaste.it/s834

⚭ Claire Sorel ⚭
-Łał Max a podobno nigdy nie chciałeś mnie nazywać swoją siostrą ponieważ nią tak naprawdę nigdy nie byłam. A teraz co?
*Zapytała chcąc go rozbawić jednak ja spojrzałem na nią groźnie*
-Zamknij się. Nie potrzebuje twoich uwag
-Max!
*podniosła lekko ton*
-Nie mów tak do mnie
-Nie gadaj już, tylko mi pomóż
*Powiedział szukając jakiejś księgi*
-Czego szukasz?
-Księgi od czarnej magii

Do pokoju wpadly stwory. Widzac zywe mieso od razu zrzucily sie na Maxa i na chlopczyka ktorego mial w ramionach. Tak bardzo pragnely swiezego miesa ze tal na prawde nie patrzyly na nic. Nie zwrocily uwagi na to ze Max ma bron.

Tori
*Nie miałem zamiaru pozwolić im skrzywdzić dziecko które trzymałem na rękach. Trzymając je na jednej ręce zacząłem się bronić drugą w której miałem sztylet. Dźgając ostatniego w głowę odetchnąłem z ulgą i wtuliłem w siebie dziecko po czym stwierdziłem iż zapas pampersów może w tym momencie nie starczyć na dwójkę dzieci. Tak miałem zamiar wziąć je ze sobą. W końcu tak małe dziecko nie jest niczemu winne. Mimo to potrzebowałem zapasu z krwią i z dzieckiem na rękach zacząłem tego zapasu szukać. Na moje szczęście szpital był nietknięty jeżeli chodzi o pokój z krwią a było tego naprawdę dość dużo. Zamykając za sobą drzwi i zasłaniając okna otworzyłem portal wrzucając tam naprawdę ogromne ilości woreczków z krwią. Po wykonaniu tej roboty zamknąłem portal kierując się w stronę sklepu najlepiej drogerii w której mogłem znaleźć pampersy. Jednak dobrze wcześniej pomyślałem z tymi ubrankami dla chłopca. Oczyściłem sklep z pampersów jak również i magazyn po czym zamknąłem portal i próbowałem odetchnąć chwilę. Victoria miała jutro już rodzic więc stwierdziłem iż najlepiej będzie już wrócić*

View more

Liked by: Tori

https://justpaste.it/s82t

Tori
*Słysząc płacz dziecka od razu pobiegłem do szpitala. Stojąc w pierwszym korytarzu wsłuchałem się w dźwięk płaczu chcąc określić skąd dokładnie on dobiega. W końcu gdy zorientowałem się zacząłem biec w tamtą stronę. Wszedłem do pokoju jeszcze przed stworami jednak mimo to jeden tam był i kończył jeść właśnie dziecko. Mimo to słyszałem płacz. W każdym z inkubatorów była krew. Najwidoczniej jeszcze niedawno wszystkie były pełne jednak w tym momencie słyszałem płacz tylko jednego dziecka. W mojej dłoni pojawił się sztylet którym najbardziej lubiłem się posługiwać i wbiłem go w plecy stwora przez co nieżywy upadł na ziemię a z nim część ciała dziecka. Podszedłem do inkubatora z którego dobiegał płacz i wziąłem małe dziecko na ręce otulając go kocem który leżał przy nim w inkubatorze, po chwili mały przestał już płakać uspokajając się na moich rękach*

View more

Liked by: Tori

-Nie byl bys do tego zdolny mnie nie oklamiesz.-powiedziala wyrywajac sie mu.-Jeszcze kiedys sie zobaczymy.-powiedziala i tak po prostu uciekla. Jemu droge pogoni zagrodzilo stado zombie.

Tori
*Odetchnąłem z ulgą że tak po prostu mi o tym powiedziała i uciekła. Gdyby podejrzewała iż myślę że nie żyję mógłbym nieostrożnie otwierać portale aż chciałbym wrócić do domu jednak teraz wie że mogę trzymać się na baczności i nie będzie tak pewna siebie. Dobrze że uciekła po prostu miałem dość udawania że mnie kręci tylko po to by ocalić bezpieczeństwo swojej ukochanej. Mimo to nie mogłem w tym momencie szukać rzeczy których tak bardzo pragnąłem dla Victorii i swojego przyszłego dziecka. Dobrze że przynajmniej nakarmiła mnie wystarczająco przed tym jak uciekła. Przynajmniej nie musiałem się bać o swój powrót. Nie przejmowałem się zbytnio stadem zombie w końcu miałem w tym momencie swoje moce w pełni do użytku. Rozciągnąłem swoje dłonie strzelając przy tym palcami po czym złączyłem swoje ręce palce wskazujące kierując do góry a kciuki w swoją stronę. Powiedziałem kilka niezbyt zrozumiałych słów w jakimś zupełnie innym języku a za mną pojawiło przejście jednak dużo inne niż te które otwierałem do tej pory. Gdy zostało otwarte od razu wyłonił się z niego ogromny smok z łańcuchami na swoim ciele*
-Zjedź ich
*Powiedziałem a ten od razu zakatował zombie z otwartą paszczą tak iż ranił je swoimi zębami nawet ich nie połykając. Martwi lądowali spowrotem na ziemi wypadając po prostu z jego ust*

View more

Liked by: Tori

-Wole bys zostal tutaj.-powiedziala odsowajac go od siebie. Miala taka wielka ochote kopnac go w krocze ale nie zrobila tego wyszla z mieszkania i poszla sie przejsc uwazajac na zombie. Nie wrocila na noc a pod blokiem upozorowala swoja smierc.

Tori
*Miałem jakieś złe przeczucie więc całą noc chodziłem za nią ukrywając się na tyle dobrze by mnie nie zauważyła ani nawet nie wyczuła mojej obecności. Gdy zobaczyłem jak upozorowuje swoją śmierć pozwoliłem jej uciec po czym nagle pojawiłem się przed nią*
-Aż tak mnie nie lubisz że próbujesz mnie oszukać iż już nie żyjesz?
*Złapałem ją w talii przyciągając do siebie*
-Ranisz mnie kochana swoimi czynami. A ja myślałem że razem poszukamy tamtej dziewczyny i razem ją zabijemy
Liked by: Tori

-Jakos w to nie wierze.-powiedziala odsiwajac sie od niego. Nie wierzyla w zadne jego slowo.-Musze sie przejsc.-powiedziala i chciala wyjsc z mieszkania. Musiala ochlonac. Nie chce go zabic za nim nie dowie sie wszystkiego i mnie nie znajdzie

Tori
-Może pójdę z tobą, co? Szkoda mi zostawiać tak ładnej dziewczyny samej pośród tych stworów. Mogą Ci coś zrobić, ostatnio prawie straciłaś życie
*Wstałem z łóżka podchodząc do dziewczyny i zatrzymałem się tuż za nią zbliżając się do jej ucha*
-To jak pozwolisz mi na to?
*Zapytałem szeptem*
Liked by: Tori

-Chce dowodzic ze jest martwa.-powiedziala mu kuszaco na ucho.-Dostane dowod to zostawie cie w spokoju.-powiedziala patrzac na niego uwaznie zaczela bawic sie bronia.

Tori
-Wiesz nie mogę Ci narazie znaleźć na to dowodu bo sam nie wiem. Tyle co wiem to to co Ci już powiedziałem... uciekła po prostu zniknęła i nie wiem czy może jeszcze żyje czy już jest jednym z zombie a może już została zjedzona. To dla mnie zagadka.
*Uśmiechnąłem się łobuzersko przez jej ton*
-Nie kuś tak nie kuś bo coś Ci zrobię
*Zagryzłem dolną wargę siadając obok niej na łóżku*
Liked by: Tori

Next

Language: English