-Wiem o tym Roxan. *Powiedziałem bez emocji na twarzy dalej patrząc się w sufit pokoju. Tak naprawdę chyba sam szukałem w nim odpowiedzi na to co mogę zrobić...* -Wiem że możesz używać tego jako czarnej magii, wiem że jesteś do tego wszystkiego przywiazana, wiem że całe życie uczyłaś się tego czego potrzebowałaś...no ale... *W tym momencie drastycznie odwróciłem wzrok w jej stronę patrząc jej prosto w oczy* -Do cholery jasnej Roxan ja nie chcę Cię stracić! Nie chcę żebyś się zatraciła!
Spojrzalam na niego troche niechetnie.-Moja przeszlosc.-powiedzialam cicho uwazajac ze temat jest zakonczony. Nagle zaczelo mi burczec w brzuchu a ja zarumienilam sie mocno.
*Uniosłem jedną brewkę spoglądając na nią uważnie* -Victoria co Ci mówiłem o jedzeniu? Masz jeść... chcesz żeby malutka była głodna? *Pogłaskałem ją kciukiem po policzku* -Wybacz mi ale tym razem nie będę w stanie zrobić Ci śniadania ponieważ muszę to skończyć jak najszybciej. Małej się śpieszy do wyjścia *W tym momencie dotknąłem delikatnie brzucha dziewczyny*
A dlaczemu~? *zrobił smutną minkę. Po chwili westchnął* Nat się wkurzy, jak mnie nie będzie... *mimo wszystko podszedł do barku i wyciągnął dwie butelki. Jedną z nich podał dziewczynie, bacznie się jej przyglądając* Chyba piłaś beze mnie... *mruknął, otwierając swoją butelkę*
*Na słowa chłopaka lekko zachichotałam przymykając jedno oczko i wystawiając dziubek do przodu* -Nooo moooże troszeczkę *Kciukiem i palcem wskazującym pokazałam ile to ,,troszeczkę" po czym uśmiechnęłam się uroczo* -Ojjj tam nie przejmuj się Natem przecież już od dawna tak właśnie spędzaliśmy sobotnie wieczory. Można powiedzieć że to nasza tradycja *Wzięłam od chłopaka butelkę i przesunęłam się by mógł usiąść obok mnie*
Jakby co to ja poszedłem spać. Więc nie odpisze od razu. Bardziej tak... rano.
-Nie. Wszystko jest w najlepszym porzadku.-usmiechnelam sie uroczo przytu przytulajac sie do niego.-Po prostu mialam zly sen i tyle.-dodalam po chwili.
-Co takiego Ci się śniło kochanie? *spojrzałem w jej oczy z zainteresowaniem i jednocześnie z lekkim strachem. Zastanawiałem się czy jej sen przypadkiem już się nie spełnił*
Usmiechnelam sie szeroko na ta wiadomosc.-To wspaniale kochanie.-przygladalam sie magazynowi zaciekawiona. Wolalabym zeby Max nie wyczol ze sie boje. Pocalowalam go w policzek.-Dobra robota
*Gdy poczułem jej usta wyczułem również jej uczucia, uniosłem jedną brewkę zastanawiając się przez chwilę czego dziewczyna może się bać jednak nie byłem w stanie sam sobie odpowiedzieć na to pytanie* -Czego się boisz kochanie? *zapytałem stawiając ją na jej własne nogi na ziemi* -Coś się stało?
-Nie.. dlaczego miałbym się bać? *spytałem lekko zdziwiony spoglądając na nią. W tym momencie na mojej szyji rozświetlił się na czerwono mój tatuaż*/jasne że sie nie bał w koncu nawet nw o co chodzi xd/
Po pol godzinie w koncu obudzilam sie i zeszlam na dol.-Maxa jeszcze nie ma?-powiedzialam sama do siebie i wyszlam do ogrodu. Bylo dosc chlodno przynajmniej dla mnie. Przebralam sie juz w nowe ciazowe ubranka. Mialam na sobie bluze z nadrukiem "Niedlugo stad wyjde" i bobasa za kratami.
*Pracowałem nad magazynem gdy zaiważyłem Victorię uśmiechnąłem się do niej machając i podboegłem podnosząc ją do góry* -zobacz co robię... teraz nie będziesz musiała patrzeć na tą krew...zamontuję tu również chłodzenie
Psiak szalal po domu zadowolony a ja nadlal spalam. Co prawda niespokojnie ale to dlatego ze balam sie porodu. Przytulalam mocno do siebie poduszke. Psiak gdy tylko zobaczyl samochod chcial wybiec i zobaczyc co to jednak wpadl na szklane drzwi.
//hahaha przypomniała mi się scena z filmu xd// *Widząc psiaka na szklanych drzwiach otworzyłem mu je i z nim koło nóg zacząłem szukać odpowiedniego miejsca na magazyn z jedzeniem który nie mógł być zbyt blisko domu ponieważ będę zmuszony rozbudować trochę dom jak również przyda się ogród gdzie będzie można coś posadzić... w końcu jedzenie z sklepów kiedyś się skończy. W końcu znalazłem idealne miejsce, ściągnąłem z siebie koszulkę która była cała we krwi i zacząłem robić swoje*
-Zawsze wykonuje polecenie do konca.-warknal zly. Znowu sie na niego rzucil. Byl przeszkoda ktora trzeba bylo zlikwidowac by dotrzec do celu. Juz nie zwazal na zombie. Teraz chcial tylko zabic Maxa.
*Zrobiłem obrót z bronią o 360 stopni i wbiłem ją jednym prostym ruchem ręki prosto w pierś chłopaka dociskając ją bardziej złapałem chłopaka gdy jego kolana ugieły się pod nim i nachyliłem się do jego ucha* -A chciałem dać Ci szansę na nowe życie... widzisz... dobranoc *Powiedziałem wyciągając z niego sztylet i patrząc jak ten opada na ziemię. Zombie szybko wyczuły zapach krwi... zresztą kto by go nie wyczuł... nawet ja bardzo dobrze to czułem. Chciałem wbić się w jego kły jednak nie wiedziałem czy nie zrobił przypadkiem czegoś z swoją krwią więc zrezygnowałem z jedzenia. Otworzyłem ogromny portal i wjechałem do środka zamykając szybko portal za sobą by nic nie dostało sie za mną ani ze mną*
*Dziewczyna zniknęła jednak dalej czułem jakbym ją obejmował jednak po chwili nie czułem jej więc zaklaskałem dla dziewczyny* -Gratulację... ale teraz to mi tu wróć bo nie mam kogo całować *Powiedziałem śmiejąc się i czekając aż to zrobi*
-Nie wiem gdzie ona jest...kontaktowala sie ze mna telefonicznie.-powiedzial krztuszac sie powietrzem. Patrzyl na chlopaka z nienawiscia. Chwycil szytlet ktory upuscil i zaatakowal go.
*W tym momencie ręka w której trzymał sztylet wybuchła odrzucając dłoń chłopaka od reszty ręki, pstryknięciem palca zablokowałem wstrzyknięcie paskudztwa które by go zabiło* -Uspokoisz się? *Zapytałem spokojnie wyciągając rękę do przodu w której nagle pojawił się miecz który wcześniej opuściłem* -Darowałem Ci życie, doceń to i żyj spokojnie
Dobrze wiedzial ze nie ma wyjscia.-Zostalem wynajety do zlikwidowania dziewczyny i jej najnlizszek rodziny. Co najlepsze zlecenie jest od jej ciotki. Zawsze koncze robote.-mowil z coraz wiekszym trudem
//haha widzisz ja wszystko wiem :D// -Mimo że mam ochotę Cię teraz zabić to zawsze dotrzymuję umowy *Puściłem chłopaka spoglądając w jego oczy* -Daj rączkę *Powiedziałem z chamskim uśmiechem wyciągając jego rękę i przeczepiając mu jakąś bransoletę na nią* -Wiesz kto Ci to może jedynie ściągnąć? Ja. A wiesz co ona potrafi? Jeżeli chociaż spróbujesz zabić mnie lub Victorię bądź kogokolwiek z naszego otoczenia ręka Ci po prostu wybuchnie *Zaśmiałem się chamsko* -A po 5 sekundach od wybuchu zostanie wstrzyknięta trucizna od której umrzesz w ciągu 3 minut w męczarniach. A teraz odpowiedz mi na pytanie gdzie znajdę jej ciotkę
Kurumia, a tobie? *spojrzala "niepokojąco " na jego rękę . Do klubu nie bylo wcale daleko a szym muzyki slychac juz z tego miejsca w ktorym wlasnie się znajdowali*
-Jestem Max ale dla Ciebie mogę być nawet chłopakiem *Wymruczałem do jej ucha zadowolony kierując się w stronę klubu. Gdy znaleźliśmy się w środku usiedliśmy gdzieś w boku* -Czego się napijesz maleńka?
-Dlaczego mi nie wierzys-wydusil starajac sie zlapac powietrze. Byl pewny ze powiedzial wszystko tak jak trzeba. Probowal uwolnic sie z jego uscisku by moc normalnie oddychac.
-Gościu to że nie jesteś jej siostrą to ja bardzo dobrze wiem. Pytanie tylko czy powiesz mi kim tak naprawdę jesteś czy wolisz milczeć i zginąć w tym miejscu? *Zapytałem uroczo się uśmiechając i uderzając nim o ścianę budynku za nim. Nadal trzymałem go za gardło*
*Wyrzuciłem sztylet gdzieś na ziemię wściekły i poszedłem do niego łapiąc go za szyję i podnosząc ku górze* -Jesteś człowiekiem czy aniołkiem? Bo zaraz mogę Cię nauczyć latać... Nie wierzę w ani jedno twoje słowo, rozumiemy się? *Wywarczałem wściekły*
-Tori jest w ciazy?-spojrzal na niego zszokowany. Teraz tum bardziej chcial sie zobaczyc z "siostra".-Blagam cie miej serce. Pomysl jakby sie ucieszyla wiedzac ze ma jakas rodzine.-staral sie go przekonac.
-A pomyśl jak będzie wyglądać jej ciało gdy jednak okażesz się jakimś zabójcą *Wściekły zmrużyłem oczy spoglądając na niego oschle. Nie zamierzałem pozwolić mu się zbliżyć do mojej miłości a tym bardziej zrobić coś jej lub ich dziecku. Nie ufał facetowi* -A dlaczego nie pokazałeś się jej gdy wasi rodzice zginęli?
-usmiechalam sie przez pocalunek szczezliwa. Oczywiscie odwzajemnialam go rownie namiętnie obejmując chlopaka za szyje. Wiec mnie kocha... nie moglam powstrzymac radosci-
*Złapałem ją za pośladki i podciągnąłem troszkę wyżej po chwili spojrzałem w jej oczka z łobuzerskim uśmiechem* -Chodźmy już spać, rano muszę iść do pracy
-Nie klamie. Nie ma prawa mnie pamietac. Wyjechalem gdy byla mala a rodzice nie chcieli jej o mnie mowi.-powiedzial patrzac na niego smutno.-Daj mi chociaz ja zobaczyc.-spojrzal na niego blagalnie.
-Nie ma takiej opcji *Zbliżyłem się do niego ostrzem tak że ten stykał się z jego kurtką* -Nie pozwolę by ktokolwiek zagroził jej w momencie gdy zaraz ma urodzić *Warknąłem wściekły spoglądając groźnie na faceta*
-Jak sobie życzysz ślicznotko *powiedziałem z uśmiechem odrzucając chłopaka do tyłu który upadł na plecy i objąłem dziewczynę wokół biodra idąc z nią w stronę klubu* -Jak Ci na imię?
*zarumienił się* pamiętam *przytulił ją delikatnie. Westchnął cicho w jej włosy* Też za tym tęsknię *powiedział jej do ucha* W sumie, chyba możemy to powtórzyć *odsunął się od niej delikatnie, by móc spojrzeć jej w oczy. Delikatnie się uśmiechnął*
-No oczywiście że można... jest idealna noc *Wymruczałam w jego usta już lekko podpita ponieważ wypiłam całą butelkę whisky całkiem sama. Nawet to że jestem wilkołakiem nie pomogło w tym bym po takiej ilości alkoholu była całkowicie trzeźwa* -Mam jeszcze kilka butelek w barku... tylko nie uciekaj z samego rana tak jak zawsze...