Modląc się na klęczkach w kościele, często nie zastanawiamy się nad tym, że modlitwę klepiemy bez namysłu i z pamięci niczym szkolny wierszyk. Najszczersza modlitwa u mnie pojawia się w chwilach trwogi - a jak jest u Ciebie? Modlisz się, a może wcale tego nie robisz?
Owszem, wielu ludzi nie zastanawia się na tym co tak naprawdę mówi. I rzeczywiście wielu ludzi zaczyna się żarliwie modlić w chwilach, gdy czegoś potrzebuje, albo się boi. Jak więc jest z moją modlitwą?
Nie jestem katolikiem, ani w ogóle chrześcijaninem. W mojej religii nie ma ustalonych tekstów modlitw, każdy mówi Bogom to co myśli. Ja przy swojej modlitwie, mówię do nich jakbym z nimi po prostu rozmawiał, gdyby stali przede mną. Chwalę ich, dziękuję im i proszę. Nie modlę się do wszystkich Bogów (nie mam takiego nakazu), modlę się do tych, z którymi związane jest akurat to co chce powiedzieć. A jak często się modlę? Stosunkowo rzadko, nie mam tu nakazów modlitwy codziennej czy czegoś podobnego. Wg mnie taka wymuszona, codzienna nie będzie miała wartości. Modlę się przy okazji świąt, a także, gdy odczuwam taką potrzebę, gdy czuję, że coś jest ponad moje siły i sam sobie nie poradzę. Wtedy proszę Bogów o pomoc.
Pamiętam, że raz, w wakacje miałem sytuację, gdy po prostu nagle zacząłem się modlić. Chwyciłem posążek Triglava i modliłem się bardzo żarliwie. Nie chcę mówić co było tego przyczyną, to bardzo osobiste, ale sytuacja była naprawdę odpowiednia.
To tyle o mojej modlitwie, mogę jeszcze dodać, że osobiście bardzo nie podoba mi się klęczenie podczas modlitwy. To dla mnie symbol autoupokorzenia, padnięcie przed kimś/czymś na kolana to jakby wyzbycie się wolności. Klęcząc plujemy sobie w twarz jako wolnym ludziom. Ale nie każdy jest wolnym człowiekiem...
Ja tak sądzę, możecie się nie zgadzać, mówić, że klęczenie oznacza po prostu wyrażenie szacunku. Ja rozumiem, że można klęknąć na chwilę, albo pokłonić się przed kimś (lub czymś co jest tego symbolem, jak posąg boga), kto jest tego wart, żeby mu oddać szacunek, ale nie rozmawiać z jakimkolwiek bogiem na klęczkach. Wolny człowiek powinien siedzieć, albo stać, takie jest moje zdanie.
Nie jestem katolikiem, ani w ogóle chrześcijaninem. W mojej religii nie ma ustalonych tekstów modlitw, każdy mówi Bogom to co myśli. Ja przy swojej modlitwie, mówię do nich jakbym z nimi po prostu rozmawiał, gdyby stali przede mną. Chwalę ich, dziękuję im i proszę. Nie modlę się do wszystkich Bogów (nie mam takiego nakazu), modlę się do tych, z którymi związane jest akurat to co chce powiedzieć. A jak często się modlę? Stosunkowo rzadko, nie mam tu nakazów modlitwy codziennej czy czegoś podobnego. Wg mnie taka wymuszona, codzienna nie będzie miała wartości. Modlę się przy okazji świąt, a także, gdy odczuwam taką potrzebę, gdy czuję, że coś jest ponad moje siły i sam sobie nie poradzę. Wtedy proszę Bogów o pomoc.
Pamiętam, że raz, w wakacje miałem sytuację, gdy po prostu nagle zacząłem się modlić. Chwyciłem posążek Triglava i modliłem się bardzo żarliwie. Nie chcę mówić co było tego przyczyną, to bardzo osobiste, ale sytuacja była naprawdę odpowiednia.
To tyle o mojej modlitwie, mogę jeszcze dodać, że osobiście bardzo nie podoba mi się klęczenie podczas modlitwy. To dla mnie symbol autoupokorzenia, padnięcie przed kimś/czymś na kolana to jakby wyzbycie się wolności. Klęcząc plujemy sobie w twarz jako wolnym ludziom. Ale nie każdy jest wolnym człowiekiem...
Ja tak sądzę, możecie się nie zgadzać, mówić, że klęczenie oznacza po prostu wyrażenie szacunku. Ja rozumiem, że można klęknąć na chwilę, albo pokłonić się przed kimś (lub czymś co jest tego symbolem, jak posąg boga), kto jest tego wart, żeby mu oddać szacunek, ale nie rozmawiać z jakimkolwiek bogiem na klęczkach. Wolny człowiek powinien siedzieć, albo stać, takie jest moje zdanie.