Dlaczego ludzie częściej współczują innym, niżeli zrobić coś bardziej pożytecznego i im pomóc? Czemu dziwiąc się i przejmując losem bliźniego, częściej ograniczamy się tylko do gadaniny, która nic nie wnosi? Po co nam empatia, skoro nic z niej nie wynika?
Bo tak jest o wiele łatwiej. Łatwiej jest powiedzieć słowa, często puste niż rzeczywiście pomóc. Ludzie przy tym uciszają swoje sumienie, bo przecież to nie jest tak, że nic nie robią. Powiedzieli, że współczują i w ich mniemaniu to wystarczy, żeby spać spokojnie i nie dręczyć się tym, że udzielili ,,pomocy''. Czasem i są sytuacje, że nic nie możemy zrobić, ale powinniśmy robić, jeśli nam zależy i jest to w naszej mocy. Czasem jednak samo współczucie jest pożyteczne. Nie zawsze nic z empatii nie wynika.